Oddech Katsumi dawno zmienił się ze zwykłego, a nawet ciężkiego w istne dyszenie. Miała wrażenie, jakby walczyła sama ze sobą o każdy wdech, jednak pomimo tego nie przestawała. Pot spływał z ze skroni, a nawet po plecach i chociaż siedziała jedynie w sportowym staniku oraz dresowych krótkich spodenkach, to wciąż było jej za gorąco.
Z całych sił powstrzymywała swój organizm od odpuszczenia i poddania się na półmetku. On jednak wył i alarmował ją przed przekroczeniem pewnych granic na wszelkie możliwe sposoby. Zaczęło się od bólu głowy, później doszły zawroty, a teraz ledwo mogła złapać powietrze. Trwała jednak twardo na ziemi, wbijając boleśnie krótkie paznokcie we własne kolana. Zadanie, jakie otrzymała od Nishitery-sensei trzy dni temu wydawało się dosyć proste, w końcu myślała o tym już pierwszego dnia zmagań z Wielką Trójką. Wystarczyło tylko wydobyć rudę żelaza spod powierzchni ziemi. Z zewnątrz takie polecenie brzmiało wręcz banalnie. Zresztą potrafiła wyczuć metal i go przeobrażać, a nawet przyciągać i unosić. Jednak wydobywanie go z naturalnego środowiska okazało się być ponad jej siły. Drobiny były minimalne oraz rozpryśnięte na dużym obszarze, w dodatku przyczepione zazwyczaj do innych kamieni i tworzyw. Ograniczało to możliwości Katsumi i do tej pory nie znalazła sposobu na obejście tego, a ćwiczyła dzień i noc.
- Zaczyna padać - mruknęła Kaede, patrząc z oddali na szarowłosą, siedzącą na granicy z lasem.
- I tak mamy kończyć za jakieś 5 minut - odpowiedziała Hadō, rozciągając się po wyczerpujących ćwiczeniach. Następnie spojrzała w tym samym kierunku, co rudowłosa. - Ile ona tam już siedzi? - spytała, układając dłonie na swoich biodrach.
- Trzeci dzień z niewielkimi przerwami - odpowiedziała, po czym westchnęła. - Nigdy się nie zmieni - dodała, kręcąc głową z wyraźną dezaprobatą.
- Huh? Co masz na myśli?
- Kiedy w drugiej klasie nie potrafiła poruszać ciężkimi obiektami, to katowała się dzień w dzień, dopóki się jej nie udało - wyjaśniła. - Nie było w tym przemyślanego treningu i dochodzenia do czegoś etapami. Nadal z tego co widzę, obsesyjnie dąży do celu i nawet własne zdrowie jej nie powstrzyma przed osiągnięciem go.
- Nie brzmi to dobrze - stwierdziła Nejire, zakładając pasmo błękitnych włosów za ucho.
- Niestety tak - odpowiedziała, po czym zamrugała kilka razy, kiedy duża kropla spadła jej na nos. Zaraz po niej przyszły kolejne, które zwiększały swoją częstotliwość, zmieniając pogodę w istną ulewę. - Chodźmy już - powiedziała, ruszając z miejsca w kierunku budynku.
- Nie pójdziemy po Kamiharę-chan? - spytała Hadō, równając swój krok z czerwonowłosą.
- I tak by z nami nie poszła - odparła, wzruszając ramionami. - Jest uparta, jak osioł, a może nawet całe stado.
Wypuściła powietrze przez usta, a następnie wzięła wdech przed nos. Musiała trochę rozluźnić ciało, gdyż napięte mięśnie coraz mocniej zaczynały ją boleć. Obawiała się dostać skurczu, który wytrąciłby ją z równowagi na dobre kilkanaście minut. Otworzyła podpuchnięte oczy, aby rozejrzeć się po rozległym placu przed zabudowaniami. Uczniowie, a także nauczyciele w podskokach uciekali do środka, chroniąc się przed deszczem. Dostrzegła charakterystyczne wściekle czerwone włosy Kaede, która podążała razem z Nejire ku stołówce, zapewne, aby poprosić o wodę. W niewielkiej odległości za nimi biegł Kaidō, jednak przez mokrą trawę poślizgnął się i finalnie skończył, podcinając nogi własnej siostrze, która z okrzykiem zwaliła się na niego. Szarowłosa parsknęła krótkim śmiechem, czując, jak jej mięśnie częściowo się rozluźniają. Zamknęła ponownie oczy, starając się skupić i zignorować wrzaski bliźniąt Isao.