Daylight

155 23 2
                                    

Widok miasta był oszałamiający. Słońce powoli zachodziło, sprawiając, że niebo mieniło się odcieniami pomarańczu i różu, a przy krawędzi z widnokręgiem wręcz szkarłatną czerwienią. Duże, kłębiaste chmury poruszały się powoli, nadając krajobrazowi wręcz idyllicznego wyrazu. Miasto nie przypominało ani trochę ogromnej metropolii, którą rzeczywiście było. Wydawać by się mogło nawet, że to jedynie spokojna dzielnica gdzieś na obrzeżach. Jedyne ciągłe wycie syren psuło tę scenerię.

Rzeczywistość, pomimo niezwykle urokliwej okładki z wolna zmieniała się w istną dystopię, częściowo przewidzianą przez naukowców, którzy przez lata stawiali hipotezy, jak wyglądałby kraj po zniknięciu Symbolu Pokoju. Teraz mogli jedynie odhaczać, w jakim aspekcie mieli rację i czekać na rozwój sytuacji. Złoczyńcy, prawie natychmiast poczuli się pewnie i dopuszczali się wręcz bezczelnych aktów w środku dnia, przy siedzibie samych Bohaterów. Coraz skuteczniej zasiewali strach wśród cywilów, a herosi mogli jedynie próbować ich powstrzymać. Nie było prawdziwego numeru 1 wśród Pro Hero. Zdobycie podium poprzez zejście z niego poprzednika, nie czyniło nikogo prawdziwą ikoną ładu. Ludzie potrzebowali godnego następcy All Mighta już teraz.

Do ataku doszło dzisiejszego dnia we wczesnych godzinach porannych. Złoczyńcy wdarli się do sali treningowej należącej do liceum Shiketsu. Rannych zostało troje uczniów, jednak szkoła nie chce udzielić żadnych szczegółowych informacji na temat tragicznego zajścia i stanu zdrowia studentów. Grupa przestępców podała się za członków Ligi Złoczyńców, jednakże ich przynależność nie została potwierdzona. Prawdziwym pytaniem jest, kto zawiódł? Czy elitarne Shiketsu Kōkō nie chce się przyznać do uchybień w ich systemie bezpieczeństwa? Czy może jest to pokaz...

Odrzuciła czarny pilot od telewizora na białą kanapę, wstając z miejsca. Miała dosyć irytująco wysokiego głosu reporterki, stojącej centralnie przy głównej bramie jej szkoły. Nie było dobrze. Sytuacja sprzed kilku tygodni, która miała miejsce na wschodzie kraju w U.A., powtórzyła się i tutaj. Według Katsumi byli to jedynie naśladowcy Ligi, chcący zwrócić ich uwagę na siebie. Po czym wyciągnęła takie wnioski? Informacje o całym zajściu szybko się roznosiły wśród studentów i zaledwie po kilku chwilach wiedziała, że ofiarą padła garstka pierwszaków. A konkretnie uczniowie, którzy przyszli na halę, zapewne, aby się rozgrzać przed głównymi zajęciami na kampusie. Sama obserwowała poczynania tej konkretnej grupy przestępczej, dlatego nie sądziła, że zainteresowaliby się kilkoma pierwszoroczniakami. Jeśli pragnęliby rozgłosu, zorganizowaliby znacznie większą akcję, porównywalną do tej z przerwy letniej, czyli porwania ucznia i zmuszenia All Mighta do ostateczności.

Szarowłosa nie zdziwiła się, kiedy dyrekcja Shiketsu ogłosiła nagłe zebranie rodziców (1), które miało się odbyć jeszcze tego samego dnia, a dokładnie teraz. Zerknęła na zegarek w telefonie, który wskazywał godzinę siedemnastą trzydzieści, po czym zerkając na zniewalający widok zza oszklonej ściany, podeszła do szerokiej, dwudrzwiowej lodówki. Od dłuższego czasu nie miała treningów z wujkiem, przez napiętą sytuację w świecie Bohaterów. Edgeshot miał trzy razy więcej pracy, a co za tym idzie, jej rodzice także. Już praktycznie wcale ich nie widywała. Nie podejrzewała, że zacznie kolejny semestr we wrześniu, w tak napiętej atmosferze. Nauczyciele zdawali się zwariować. Podwoili ilość treningów, a także ich złożoność, przez co Katsumi, wracając do mieszkania, musiała położyć się spać przynajmniej na godzinę. Jak wcześniej narzekała na zmęczenie, tak teraz nawet nie potrafiła wydusić z siebie słowa. Dosłownie każdy w liceum chodził napięty, jak struna i brakowało tylko interwencji samych złoczyńców, żeby ta pękła.

Wyjęła z wnętrza liczne warzywa oraz mięso z indyka, po czym zabrała się za ich krojenie. W międzyczasie włączyła muzykę. Nie lubiła, kiedy przez dłuższy czas musiała mieszkać samotnie. Na każdym kroku prześladowała ją okropna cisza, którą tylko muzyka potrafiła skutecznie pokonać. Powierzchnia apartamentu działała w tym przypadku na jej niekorzyść, bo zamiast rodzinnego ciepła, dało się odczuć jedynie okropną pustkę. Siąknęła nosem, a z jej oczu mimowolnie uleciały łzy. Nienawidziła kroić cebuli, zwłaszcza w takich ilościach, jak teraz. Kiedy usłyszała dzwonek domofonu, z ulgą odeszła od bambusowej deski. Odłożyła jeszcze na bok nóż i przeszła do korytarza, gdzie znajdował się niewielki ekranik. Ujrzała stojącą w beżowych dresach Kaede, która z wyraźnym grymasem niezadowolenia przebierała nogami w miejscu. Kamihara bez słowa otworzyła jej główne drzwi, po czym upewniła się, że te od mieszkania są niezamknięte i powróciła do kuchni.

Rivals | Tōgata MirioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz