- Nie uważasz, że powinni w końcu zabrać ją do domu, Severusie? - powiedziała pani Pomfrey, gdy poprawiała pościel dziewczynie obok której siedziałem i wpatrywałem się w jej spokojną twarz. Nie ruszała się. Nie dawała znaku życia oprócz jej bijącego serca, które przekląłem aby nie ważyło się zatrzymać choć na sekundę
- Jej miejsce jest w Hogwarcie. Nie róbmy zamieszania w Ministerstwie tajemniczą śpiączką, i tak jest tam wystarczający chaos - Snape spojrzał ostro na kobietę, a ona uniosła dłonie w geście bezradności po czym podparła je na biodrach. Nagle stał się jej opiekunem i to nadopiekuńczym, przez co miałem ochotę się zaśmiać. Kim on dla niej był? Traktował swoje zadanie zbyt poważnie
- Uzdrowiciele z oddziału Urazów Pozaklęciowych stwierdzili urok
- Nie dolega jej to samo co pannie Bell. Sam bym to stwierdził - powiedział, a ja prychnąłem nie mogąc już tego słuchać
Oglądanie Price w tym stanie codziennie uświadamiało mi jak ważne jest moje zadanie i nie mogłem go spieprzyć. Ani swojego życia. Dla niej. Nie mogłem się poddać. Jednocześnie miałem w głowie sceny z tamtej nocy, gdy siedziała na poręczy próbując nas przekonać, że popełni samobójstwo. Nas - czyli mnie i Davies'a którego "przyjaźń" z Price została zupełnie wyczyszczona z pamięci. Wszyscy w Hogwarcie myślą, że zrobiła to co Katie Bell - dotknęła zaklętego przedmiotu
Żałowałem, że ja sam nie mogłem wyprzeć się wspomnień z nią, aby skupić się na naprawieniu tej pieprzonej Szafki Zniknięć. Nie mogłem się w ogóle na tym skupić, bo zawsze miałem przed oczami jej twarz która z każdym dniem coraz bardziej bledniała. Starałem się zamienić to w motywację, ale część mnie nie mogła przestać myśleć o tym w jakim jest w stanie i co się dzieje w jej głowie. Pamiętając jej stan psychiczny sprzed dwóch tygodni, gdy niosłem ją do Snape'a, mogłem spekulować jak wielką walkę toczy teraz z samą sobą. Może śniła teraz o rodzinie? O marzeniach? Jakie miała marzenia? Zawsze powtarzała, że co będzie to będzie. Zwykle twierdziłem, że to absurdalnie naiwne. Od zawsze wiadomo było jak kończą osoby z takich rodzin jak nasze. Arystokraci, celebryci świata czarodziejów. Dla innych żyli w bogactwie i bajce, a tak naprawdę lądowali w czeluściach piekielnych
Chłodny wyraz twarzy i jej włosy, których kolor coraz bardziej zaczął przypominać mój - to widok na który patrzyłem codziennie godzinami. Pani Pomfrey powoli miała mnie dość jednak nic nie mówiła za namową Snape'a. Nie mogłem być mu wdzięczny, bo tak jak pozbył się kobiety, tak sam stał nade mną i groził mi niedokończeniem mojego zadania. Wydawał się nie wzruszony całą sytuacją, choć także zaglądał do dziewczyny, nawet częściej niż ja. Z jego winy jego chrześnica leżała nie przytomna jak trup, a ja nie wypełniałem zadania które będzie zmuszony wykonać za mnie, jeśli ja tego nie zrobię. Też coś. Nie musiał się martwić, bo nie mógłbym dać mu takiej satysfakcji. Jednak fakt, że zdjąłby ze mnie ten ciężar był zniewalająco kuszący
Nie dawałem mu za wygraną, bo widziałem wtedy przed sobą mojego ojca który z chorobliwie psychopatycznym uśmiechem i dumnym głosem gratulował mi wiedząc jak ważne to będzie dla Voldemorta i dla naszego rodu. Zależało mu na reputacji i pozycji w szeregach Mrocznego Pana. Dalej pamiętałem jego słowa, gdy Voldemort wyznaczył mi to zadanie. Pamiętam jaki przerażony byłem, jednak chęć zadowolenia ojca, rodziny i zapewnienia im bezpieczniejszej pozycji przewyższało wtedy mój strach. Nie miałem jej wtedy, a przynajmniej nie blisko. Widziałem że cierpi, jednak nikt nie dojrzał w niej tego przerażenia
Nigdy nie byłem myślicielem, jednak po tych kilku tygodniach jedyne co mogłem robić to czekać. Siedziałem godzinami w Pokoju Życzeń próbując się skoncentrować na zadaniu. Byłem zdeterminowany, jednak myśl że ona więcej się nie obudzi mnie przerastała. Mimowolnie staliśmy się sobie bliźsi. Była osobą upartą i nienawidzącą mojego znaku, ale ciągnęło ją do mnie mimo wszystko. Nie rozmyślałem nigdy nad tym co skłoniło ją do przyjaźni ze mną. Wspomnienia z naszego dzieciństwa wracały, a razem z nimi miłe uczucie nie wiedzy o świecie i głupiej dziecięcej naiwności
CZYTASZ
Pozwól mi się kochać | DM [ZAWIESZONE]
أدب الهواة"Pamiętam, że od początku wiedziałem iż w sekundzie gdy mnie pozna musi poczuć do mnie respekt. W innym przypadku stała by się moim wrogiem. Cóż za ironia, że to ja pierwszy musiałem zyskać jej szacunek " Druga część historii o wieloletniej i skomp...