~ROZDZIAŁ JEDENASTY~

598 62 44
                                    

Spodziewałem się, że wraz z odwiedzeniem mojego domu przez Evana mama będzie chciała zaprosić go na obiad, gdy tylko go zobaczy. Do tej pory namówiła do tego moich kilku kolegów. Pierwszy oczywiście był Tobias, znamy się od przedszkola, ale dopiero w trzeciej klasie podstawówki miał okazję do mnie przyjść. Mama nie wypuściła go, dopóki nie zjadł wszystkiego z talerza. Z poprzednimi kolegami było tak samo, więc wiedziałem, że Evana czeka podobna sytuacja.

– Więc, masz na imię Evan, tak? Mam nadzieję, że mój syn nie sprawia ci kłopotów w szkole – mama ochoczo rozmawiała z szatynem na różne tematy, robiąc przy okazji mielone. Kompletnie nie przeszkadzało jej, że mógł tylko kiwać głową i może pisać krótkie odpowiedzi na kredowej tablicy. Pociągnęła nas kilkanaście minut temu za sobą do kuchni, gdzie ja siedzę, w ogóle nie wtrącając się w ich rozmowę. Mam z tego powodu czuć się zaniedbany?

– Mamo, przecież wiesz, że jestem wzorowym uczniem. Może czasem zrobię sobie wagary, każdy tak robi.

– Evan na pewno tak nie robi – odpowiedziała mi, a wspomniany chłopak zachichotał pod nosem bezdźwięcznie. Miałem wielką ochotę się na nim za to odegrać, ale nic ciekawego mi do głowy nie przychodziło.

To trochę przykre, gdy własna matka zaczyna wypominać dziecku popełniane błędy, myśląc pewnie, że coś takiego ma jakiś sens. Nie ma, a fakt, że tego wszystkiego słucha ktoś, kogo uznaję za przyjaciela śmieje się z czegoś takiego jest okrutny. Oczywiście wiem, że to, co mówi mama jest w formie żartu, ale gdybym tego nie wiedział, zapewne już dawno bym się załamał, tracąc pewność siebie. Dobrze, że w porę się o tym dowiedziałem...

– Chłopcy, nakryjecie do stołu? Tata Victora wraca dziś wcześniej, ucieszy się z gościa.

Evan cały uradowany na migi próbował ode mnie dowiedzieć się, gdzie chowamy talerze, a ja jako tako go zrozumiałem i razem zaczęliśmy je rozkładać, nie zapominając oczywiście o sztućcach. Między nami nie zaszło nic więcej, po prostu w ciszy stawialiśmy wszystko na stół. Nie wyobrażałem sobie nawet, jak będzie wyglądać ten obiad. To, że chłopak tutaj jest wyszło całkiem przypadkiem i chyba byłoby lepiej, gdybym wtedy nie pytał, czy chce wejść.

Może dosłownie chwilę potem mama zaczęła smażyć kotlety, jednocześnie pilnując ziemniaków oraz sosu na kuchence. Powiedziała, że nie potrzebuje już naszej pomocy i możemy pójść do mnie, wznowić cokolwiek tam zaczynaliśmy. Poczułem się z tego powodu zażenowany, ale i tak doszliśmy do mojej jaskini bez niechęci.

– Przepraszam za mamę, lubi gdy kogoś przyprowadzam... – usiadłem na łóżku, zaczynając bez sensu się tłumaczyć. Evan usadził się obok mnie. Wyjął z kieszeni swój telefon, bez problemów go odblokowując.

"Nie szkodzi. Wesoło tu u was."

– Aż za... Też jesteś jedynakiem, co robisz z rodzicami po szkole? U nas raz zdarzyło się urządzić rodzinne karaoke... Nawet nie pytaj jakim cudem...

"Jesteśmy jak każda inna rodzina, chociaż twoja musi być odrobinę szalona."

– Tak, mama wykorzystuje swoją nieskończoność słów jak tylko może... W sumie jestem jak ona, tylko urodziłem się chłopcem. Spójrz tylko na nasze włosy, identyczni kropla w kroplę – westchnąłem, jednak nie miałem nic złego na myśli, mówiąc to. Lubiłem swoje włosy, były miękkie i puszyste, a ich kolor był unikalny. Powinienem dziękować mamie, że się z nimi urodziłem.

"Myślę, że takie najlepiej do ciebie pasują."

Po pokazaniu mi tego, Evan nagle odłożył swój telefon na bok i przybliżył się do mnie, kładąc mi rękę w bliznach na głowę. Zaczął głaskać mnie po włosach, jakbym był jakimś zwierzęciem. Może niedźwiedziem polarnym lub śnieżnym lisem, nie miało to w sumie znaczenia. Jego dotyk ponownie wprawiał mnie w miłe uczucie, dlatego nie odepchnąłem go, nadal na to pozwalając. W końcu nie robił nic złego.

– Może... następnym razem to ja będę mógł przyjść do ciebie? W formie nauki migowego, oczywiście... – powiedziałem nagle, a Evan na chwilę przestał mnie głaskać. Zaskoczony spojrzałem na niego, widząc na jego twarzy małe zawahanie oraz delikatną nutę strachu. Co to miało znaczyć?

Już miałem pytać się, o co chodzi, ale wtem z dołu zawołała nas mama, mówiąc, że mój tata już przyszedł. Otrząsnęliśmy się, jak z jakiegoś transu i zeszliśmy na dół. Schodziłem po schodach pierwszy, a w głowie ciągle miałem tą jego minę, jakby jednocześnie chciał powiedzieć "nie" i błagał o pomoc. Czy to możliwe, że... w jego domu nie dzieje się najlepiej? Jeśli tak, muszę się o tym osobiście przekonać. Nie pozwolę, by komuś mi bliskiemu stała się krzywda.

Widząc w korytarzu wejściowym swojego ojca, nie powstrzymałem uśmiechu. Ten pan w średnim wieku dał mi tyle dobrych wspomnień, że aż nie w sposób uda mi się mu odwdzięczyć. On także przywitał mnie ciepło, wręcz zbyt, gdyż przytulił mnie mocno, prawie odbierając mi oddech. Evan cały czas się uśmiechał, nie rozumiejąc tego bólu, który czułem w płucach. Do stołu usiedliśmy w miłej atmosferze.

– To bardzo miłe, że postanowiłeś zjeść z nami obiad, Evan – odezwał się mój ojciec, uśmiechając się miło w stronę siedzącego obok mnie chłopaka. Stół był kwadratowy, toteż mama zajęła miejsce obok pana domu. – Skoro nie mówisz, możesz odpowiadać na pytania kiwając głową.

Evan kiwnął głową w stronę mojego ojca, a ten się zaśmiał.

– Kochanie, nie męcz go tylko. W tym domu każdy jest równy, pamiętaj.

– Tak, tak, pamiętam. Jak się poznaliście?Chodzicie z Victorem na te same zajęcia?

– Evan jest o rok starszy, nie mamy wspólnych zajęć – przyznałem, wbijając widelec w ślicznie podsmażonego kotleta z mielonki. Uwielbiałem mieć wszystko podziabane oraz pomieszane, by zrobiła się z tego jednolita masa. Kawałki mięsa w ziemniakach wcale mi nie przeszkadzały. – On karmił chomiki w klasie biologicznej, gdy ja podlewałem tam kwiatki. Chociaż pierwszy raz spotkaliśmy się na dniach sportu...

– Rozumiem, rozumiem.

Tata w pewnym momencie zaczął mówić do Evana w języku migowym, a brunet zaczął mu odpowiadać. Ja za to kompletnie nic nie rozumiałem, ponieważ po tych gestach wszystko już zaczęło mi się mylić i zwyczajnie zacząłem jeść obiad, który mógł wyglądać jak papka dla kaszojadów. Nie wiedziałem, że tata znał migowy, toteż zignorowałem ich ruchy.

Dalsza część obiadu minęła dość szybko. Starałem się nie angażować w rozmowę prawie dorosłych ludzi, ale z racji tego, iż pytania od strony moich rodziców częściowo dotyczyły i mnie, musiałem. Evan nie był w stanie pisać przy stole, raczej nie byłoby to miłe, gdyby nagle wyjął z kieszeni telefon. Nie wiem, czy jeśli by tak zrobił, moi rodzice by się nie nie zezłościł. Nic przeciwko temu pewnie by nie mieli.

– Odprowadzę trochę Evana i zaraz wracam – powiedziałem rodzicom, stojącym przy nas w holu oraz patrzących jak razem ubieramy się do wyjścia. To było niezręczne i nie na miejscu, ale to w końcu rodzice. Zawsze będą się wtrącać.

– Mamy nadzieję, że jeszcze nas kiedyś odwiedzisz, Evan.

Mama złapała szatyna za ręce, uśmiechając się do niego promiennie. Chłopak także lekko się uśmiechnął, jakby miało to znaczyć, że dziękuje nam za gościnę. Wyszliśmy z moją pomocą szybko. Kto wie, co by się działo jeszcze, gdybym pierwszy nie zareagował?

– Rodzice cię nie zanudzili? – zapytałem, wzdychając po jak najszybszym oddaleniu się od naszego domu i mając w myślach to, czy rodzice ciągle nas obserwują z okna. Już dwa razy ich na tym przyłapałem, za trzecim razem powiem, by przestali to robić. Do trzech razy sztuka.

"Nie, byli bardzo mili. Chętnie was jeszcze odwiedzę."

– Cieszy mnie to. Słuchaj... Co do Thomasa... Spróbuję z nim jutro porozmawiać. Przekażesz mu to?

"Nie powinno być problemu. Mam przy was być?"

– Nie musisz, załatwimy to sami – Evan zatrzymał nas na środku drogi. Chwilę zastanawiałem się, co ma zamiar zrobić, jednak po chwili podał mi chusteczkę, pokazując na swój lewy policzek. Zrozumiałem aluzję, wycierając policzek. Miałem na nim odrobinę sosu z obiadu. – Dzięki. Dalej dasz radę sam?

Szatyn kiwnął głową na "tak" i machając mi radośnie ruszył przed siebie, poprawiając swój plecak. Patrzyłem na niego chwilę, a potem zacząłem wracać, mając w myślach to, by jutro już szybko nadeszło.

Dwa słowa || yaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz