Szłam wyjątkowo zatłoczonym, nowojorskim chodnikiem. Nieznajome, szare postacie mijały się bez słowa w pośpiechu. Krople deszczu uderzały dynamicznie o szyby samochodów stojących na czerwonym świetle. Mój granatowy płaszcz Hugo Boss'a był już teraz całkiem przesiąknięty wodą. Następnym razem weź parasol, skarciłam się w duchu, gdyż było mi niewyobrażalnie zimno. Mieliśmy się spotkać z Harry'm na dworcu. Kilka razy w miesiącu, ja i Harry, jechaliśmy razem do Nowego Yorku. Przyjemnie było zostawić Pensylwanię na kilka godzin i powłuczyć się po mieście. Czasami szłam na zakupy podczas gdy Harry "załatwiał swoje sprawy", czyli robił wszystko byle by nie latać ze mną po sklepach (jak dzisiaj). Najczęściej jednak kończyliśmy w starym kinie na jakiejś słabej komedii romantycznej, ale nie przeszkadzało mi to. W Pensylwani wszyscy znali nas jako "rodzeństwo". Musieliśmy być bardzo ostrożni, bo nawet najmniejszy gest mógłby zostać zauważony. W dużym mieście czuliśmy się wolni. Mogliśmy robić co chcemy i poprostu być razem.
Żadnego udawania.
Gdyby ktokolwiek się o nas dowiedział mielibyśmy naprawdę przejebane, delikatnie mówiąc. Tak, więc od prawie roku, Nowy York był naszym "małym" azylem. Gdy wreszcie dotarłam na dworzec, moje stopy były pokryte odciskami, a ja dosłownie drżałam z zimna. Zielonooki chłopak już na mnie czekał, opierając się o ścianę. W momencie kiedy mnie dostrzegł na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a jego oczy zaświeciły sie. Podbiegłam do niego o mało nie przewracając się. Naszczęście w ostatniej chwili, Harry chwycił moją dłoń uchraniając mnie od zderzenia z ziemią.
- Uważaj, śliczna - rzucił leniwie, przyciągając mnie do siebie. Poczułam jak moje policzki czerwienią się, więc pospiesznie ukryłam głowę w jego ramionach. Staliśmy tak wtuleni w siebie, aż do przyjazdu pociągu.
Z każdą sekundą byliśmy coraz bliżej Pensylwanii i zostawialiśmy naszą wolność za sobą. Nienawidziłam wracać do domu, nie czułam się tam swobodnie... Zresztą pewnie każdy na moim miejscu czułby to samo, prawda?
Gdy wysiedliśmy z pociągu, pojedyńcza łza spływała wolno po moim policzku. Jak dobrze być w domu.
________________________
_________________
Przepraszam, że rozdział jest dość krótki eh.. Obiecuję Wam, że będą dłuższe! Bardzo, ale to bardzo prosiłabym o wyrażenie swoich opinii w komentarzach. To naprawdę miłe jak ktoś docenia twoją pracę :)

CZYTASZ
Forbidden
Fanfiction"I was her sin, and she was mine." Harry i Cicely zawsze byli blisko. Odkąd matka Cicely wyszła ponownie za mąż, za ojca Harry'ego, wychowywali się razem. Wszyscy uważają ich za przykładne rodzeństwo i nikt nawet nie podejrzewa, co tak naprawdę łącz...