Na szczęście

998 63 0
                                    

Beta: Izzie
Liczba słów: 200
Streszczenie: Na szczęście Harry ma kogoś, kto pomaga mu odreagować ministerialne bale.

* * *

— Nigdy więcej.

To były pierwsze słowa, jakie usłyszał Snape po powrocie Harry'ego.

— Ci ludzie z ministerstwa kompletnie poszaleli! Od poklepywania bolą mnie plecy, bo dosłownie każdy chciał mnie dotknąć! Czy ja wyglądam jak jakiś pieprzony talizman przynoszący szczęście?

— Gdyby się nad tym głębiej zastanowić...

Harry spojrzał krzywo na Snape'a.

— Nie pomagasz — burknął. Oparł łokcie na stole, a głowę ukrył w dłoniach. Severus wstał bezszelestnie, obszedł stół i stanął tuż za Harrym, po czym delikatnie zaczął masować jego ramiona.

— Ty też chcesz mnie poklepać? — zapytał przekornie Harry, ale od razu poddał się dotykowi Snape'a. Kącik ust Severusa mimowolnie drgnął w rozbawieniu.

— Coś cię jeszcze boli?

— Hm, co? — zamruczał chłopak, odchylając głowę do tyłu, by móc spojrzeć na Snape'a. 

— Właściwie to policzki i usta od ciągłego szczerzenia się — dodał już bardziej przytomnie, po czym oblizał wargi. — Tak, zdecydowanie usta — wyszeptał, kusząco je rozchylając. Severus z trudnością oderwał od nich wzrok.

— Myślę, że można temu łatwo zaradzić — stwierdził niskim, głębokim głosem. Pochylił się nad twarzą Harry'ego i powiedział:

— Na przykład milcząc.

Na tę uwagę z twarzy Pottera zniknęła cała senność, jakkolwiek jego protest został łatwo stłumiony. Kiedy skończyli się całować, Severus, nie mogąc się oprzeć, dodał:

— Nie powiedziałem, że to była jedyna możliwość.

Książę, który przeżył | snarry | HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz