10| You don't need to save me

283 29 75
                                    

10 maja 2019


— Ale jesteś pewna, że to on? — zapytał Billy na co Rachel wstrzymała oddech.

Szczerze liczyła, że przyjaciele podejdą do jej teorii trochę bardziej entuzjastycznie, w końcu jej teorie prawie zawsze się sprawdzały, ale oni nie bardzo w to uwierzyli. Może było tak dlatego, że poznanie tożsamości Icycle'a traktowali nad wyraz poważnie.

Wszystko zaczęło się wczoraj, kiedy Rachel po lekcjach poszła do ratusza na umówione spotkanie z burmistrzem, gdzie miała zrobić krótki wywiad do artykułu. Wszystko szło dość dobrze, burmistrz okazał się być miłym człowiekiem, zaproponował jej ciasto i herbatę, a za takie coś ludzie w oczach Rachel zawsze dostają wielkiego plusa.

— Chcę zorganizować festyn na cześć bohaterów — mówił burmistrz — ostatnio trochę się ich tutaj nagromadziło i jako mieszkańcy miasteczka powinniśmy w jakiś sposób im podziękować. Wręczając klucze do miasta na przykład.

Rachel oczywiście przyznała, że to genialny pomysł i nie mogła się doczekać, kiedy opowie o tym przyjaciołom, bo wiedziała, że takie coś ich na pewno uszczęśliwi szczególnie po ostatnich wydarzeniach.

— Jednak po festynie świątecznym, gdzie wiele osób zostało wystawione na niebezpieczeństwo boję się o frekwencję — tłumaczył dalej burmistrz — myślę, że twój blog może być kluczem do sukcesu. Masz dużo młodych czytelników, a jeśli uda się ich zachęcić do mamy już ponad połowę sukcesu.

Burmistrz zaczął jej wymieniać wszystkie atrakcje, terminy i konkursy. Podkreślił na jakie cele będą iść zyski z festynu. Rachel notowała wszystko i dorzuciła kilka swoich propozycji. Wiedziała, że Billy'emu spodoba się pomysł z konkursem na jego portret, a Courtney doceni jak największą ilość stoisk ze słodyczami, a Yolandzie mogłyby się spodobać różne rywalizacje sportowe.

Wszystko wydawało się być w porządku do momentu, kiedy asystentka burmistrza nie przyniosła na tacce dwóch herbat i talerzyka z ciastkami. Rachel chwyciła za jeden z kubków, ale okazał się tak gorący, że automatycznie zabrała rękę i zamiast herbaty sięgnęła po ciastko. Burmistrz natomiast bez przeszkód złapał swoją herbatę i podniósł ją do ust jakby wcale go nie parzyła. Rachel zauważyła też, że jego napar przestał parować, jakby gwałtownie ostygł. W pomieszczeniu nie było jednak zimno, wręcz przeciwnie. Jeśli coś mogło ostudzić ten kubek to właśnie ręce burmistrza, nic innego. Mogło to też być jej dziwne przewidzenie i przewrażliwienie.

Jednak według złotych zasad dziennikarstwa za przeczuciem należy podążać, dopóki ma się jakieś drogi.

Rachel szybko zaczęła odgrywać scenę o tym jak zapomniała o spotkaniu klubu szachowego i jak bardzo musi już iść, podała burmistrzowi numer swojego telefonu, a następnie podała burmistrzowi dłoń w znaku zawarcie współpracy.

Ręka burmistrza była zimna, choć przed chwilą trzymał w niej gorący kubek. Ten fakt zmusił mózg Rachel do pracy na najwyższych obrotach. Wystawiła więc teorię, że burmistrz to Icycle i już następnego ranka w bibliotece przedstawiła wszystko przyjaciołom, ale oni nie byli skłonni uwierzyć w jej słowa.

— Nie jestem pewna — powiedziała w końcu Rachel odpowiadając na słowa przyjaciela — ale to nasz jedyny trop i powinniśmy go dokładnie zbadać.

— Dobrym pomysłem będzie stworzenie listy podejrzeń — powiedziała Courtney — pan Mahkent może być pierwszą pozycją.

— Można będzie mu się kiedyś przyjrzeć — stwierdził Billy wstając od stolika — muszę iść, bo pan Levine miał jakieś uwagi do mojego sprawdzianu. Napisz do mnie później.

Paper Town ⚡ Shazam!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz