16. I sat in silence livin' in a word of noise

6.8K 559 7
                                    

Obudziłam się z wielkim bólem głowy, leżąc w swoim łóżku i wczorajszych ciuchach.
Ból wwiercał mi dziurę w czole i z wielkim wysiłkiem wstałam z łóżka. Zegarek na moim biurku wskazywał godzinę dwunastą.
O mój Boże, co się wczoraj stało? Upiłam się aż tak, że nie pamiętam, jak wróciłam do domu? Cholera, mam nadzieje, że nie narobiłam wstydu Luke'owi. Ze mną to wszystko jest możliwe.
Słyszałam śmiechy rodziców w pokoju.
Boże, dzisiaj muszę jechać po te materiały. W tym stanie chyba to nie jest możliwe.
Sięgnęłam po telefon i wyszłam z pokoju.
- A oto i nasza imprezowiczka! - zawołał tata i zaklaskał w dłonie z podziwiem. - Tak nawalonej, jeszcze nigdy cię nie widziałem.
- Chyba nie było tak źle - mruknęła przychylnie mama i nalała mi kawy do kubka.
- Było okropnie - westchnęłam i usiadłam przy stole.
Spojrzałam na wszystkie smakołyki, które tam stały i stwierdziłam, że nic nie przełknę.
- Luke cię przyprowadził i powiedział, że wypiłaś o jedno piwo za dużo - oznajmiła mama ze śmiechem.
- Mówił coś jeszcze? - zapytałam niemrawo.
- Tylko tyle - dopowiedział tata.
- Dobry z niego chłopak - stwierdziła mama.
- Nathan też był - dodał z przekąsem ojczulek.
Wyłączyłam się na chwilę i wzięłam telefon.
Wyszukałam numer do Hemmingsa i napisałam do niego sms'a.

✉️ Ja: Przeprszam za wczoraj, naprawdę nie powinnam pić. Mam nadzieję, że nic nie zepsułam. Dzięki za odprowadzenie do domu ;*

Odłożyłam telefon i już chciałam coś powiedzieć, ale nagle mnie zmuliło i szybko pobiegłam do toalety.

x

Przez całą sobotę i niedziele nie widziałam się z Luke'm, ani nie miałam z nim kontaktu co było naprawdę dziwne i zaczynałam się martwić. Nie odbierał telefonu, ani nie odpowiadał na moje smsy i zaczęłam się niepokoić.
Postanowiłam, że w poniedziałek po szkole pójdę do Norwest z nim pogadam. Nie widziałam innego wyjścia.
Tak też zrobiłam.
Szybko po lekcjach pożegnałam się z Karlie i wyszłam ze szkoły, chociaż powinnam zostać po lekcjach i zabrać się do szycia kostiumów na konkurs, ale to była sprawa wagi państwowej.
Żwawym krokiem szlam chodnikiem w stronę jego liceum.
Nie znajdywało się ono daleko. Jakieś dziesięć minut drogi na piechotę.
Już z daleka je widziałam. Było bardziej zadbane niż nasze i miało lepsze boisko.
Trochę się denerwowałam tym spotkaniem. Była możliwość, że go nie spotkam. Była możliwość, że naprawdę w piątek zrobiłam coś okropnego i jest na mnie teraz zły. Ale nie mogłam nic na to poradzić. Film urwał mi się w momencie, kiedy wyszliśmy z pizzeri.
Skręciłam w prawo i weszłam w uliczkę na której znajdowała się szkoła.
Od razu na murku zauważyłam Calum'a, który przeglądał ciś w telefonie, a pomiędzy wargami trzymał papierosa. Nie wiedziałam, że palił. Nie lubiłam tych rzeczy.
- Wow, Jordan! - zawołał, kiedy mnie zobaczył i szeroko się uśmiechnął.
- Hej - przytuliłam go na powitanie. - Zgaś to.
Brunet zaśmiał się i rzucił niedopałek na ziemie, po czym przycisnął butem.
- Widziałeś dzisiaj Luke'a? - zapytałam, patrząc na wyjście.
Nie było go tam.
- Uh... Tak, zaraz powinien tu być - oznajmił.
- Co się z nim działo przez weekend? - zmarszczyłam czoło.
- Nie wiem, chyba obraził się na mnie za to co było w piątek - wzruszył ramionami.
Cholera, co się stało w piątek? Rozmyślałam nad tym w milczeniu, ale przeszkadzał mi w tym palący wzrok blondynki, która mnie nim zabijała.
- Kto to jest? - szepnęłam do niego szturchnęłam do w bok.
- To moja była, nie zwracaj na nią uwagi - mruknął niedbale.
Nagle zadzwonił dzwonek, wiszący nad wejściem. Od razu podskoczyłam, a z drzwi wylały się tłumy uczniów.
Oboje szukaliśmy wzrokiem blondyna. W końcu go zauważyłam. Szedł między Ashtonem, a jakąś dziewczyną.
Wyraz twarzy diametralnie mi się zmienił. Coś ukuło mnie prosto w serce i miałam ochotę uciec z stamtąd dopóki mnie nie zauważył.
Ona coś mówiła, a on głośno się śmiał... Dopóki mnie nie zauważył. Fajnie.
Ashton od razu do nas podszedł i się przywitał, a Luke zrobił to z ciężkim sercem, żegnając się ze swoją towarzyszką.
- Cześć - spojrzałam na niego nieśmiało. - Możemy pogadać?
Blondyn zignorował Calum'a i odszedł za mną na bok, gdzie mogliśmy na spokojnie porozmawiać.
Zatrzymaliśmy się naprzeciwko siebie.
- Dlaczego cały weekend się nie odzywałeś? - zapytałam z lekkim wyrzutem.
- Byłem zajęty - rzucił sucho.
- Nie mogłeś odpisać na głupiego sms'a? Martwiłam się - mruknęłam cicho, jakbym wolała, żeby tego nie usłyszał.
- Jak widzisz, żyję - niemal warknął.
Byłam w szoku. Co się z nim działo?
- Co się stało? Możesz ze mną normalnie porozmawiać? Zrobiłam w piątek coś nie tak? Przepraszam, że się nawaliłam, nie planowałam tego - wyjaśniłam szczerze.
Milczał przez chwilę ze spuszczonym wzorkiem. Po chwili swoje spojrzenie umiejscowił na mojej twarzy.
- Naprawdę chcesz wiedzieć, co się stało? - spytał kpiąco.
Pokiwałam głową.
- Pocałowałem cię - oznajmił bezbarwnym tonem i odszedł.

Uuu, Luke powiedział jej prawdę. Co o tym sądzicie? Chciałabym czytać więcej waszych opinii, więc proszę o komentarze.
Jak wam mija sobota? Mi jest dzisiaj strasznie zimno, w ogóle na dworze jest straszna pogoda! Masakra!
Kocham was i dziękuje za głosy! ❤️

Bookstore |l.h|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz