9. I'm coming because I need to find you

7.2K 653 11
                                    

- Podobno na niedzielnej dyskotece nie było prawie nikogo - oznajmiła Elie, kiedy przygotowywałyśmy się na kolejną wtorkową dyskotekę.
W niedziele nikt na nią nie poszedł, bo byliśmy wykończeni po wspinaczce. Ja poszłam spać od razu, jak weszłam do pokoju.
Tym razem nie mogłam przepuść tego wydarzenia.
Oprócz szkolnych dyskotek nie bywałam na imprezach. Byłam zbyt leniwa, żeby na nie pójść, a poza tym bałam się tego, co może się tam zdarzyć. Rożne dziewczyny kleiły się do Nate'a.
No ale tym razem nie odpuszczę.
Założyłam czarną obcisłą sukienkę bez ramiączek, sięgającą połowy uda i czarne szpilki.
Rozczesałam i wyprostowałam włosy.
- Nie dziwie się - wymamrotała Anna, myjąc zęby.
Ja tęskniłam już za domem i rodzicami, oraz... Tęskniłam za codziennymi wypadami do księgarni. Nie potrafiłam się przed sobą przyznać, ale tęskniłam za Luke'm.
Nagle do pokoju wpadła Karlie.
Ledwo chodziła a swoich nowych koturnach, które nawiasem mówiąc były bardzo ładne, ale bardzo niebezpieczne!
- Lindsey to totalna debilka! - zawołała i usiadła na łóżku. - Na korytarzu kłoci się z Daisy. Zgadnij o co?
- Samoopalacz? - podsunęłam.
- Doczepki!
- Wiedziałam, że to nie są naturalnie długie włosy - mruknęłam pod nosem i odłożyłam tusz do rzęs.

x

Muzyka na sali była bardzo głośna i bałam się, że pękną mi bębenki w uszach, ale udawałam, że dobrze się bawię. Tak naprawdę było do bani.
Nauczyciele urządzili w kącie sali miejsce gdzie można usiąść i się czegoś napić.
DJ'em był pan od biologii i na szczęście inni nauczyciele nie dyżurowali na sali, jak gdybyśmy mieli po piętnaście lat.
Tańczyłam razem z Karlie, bo Nathan zniknął mi z oczu.
Było dużo ludzi i nie mogłam bo wyhaczyć, ale jeśli go znajdę, a on będzie z tą szmatą to mu nie odpuszczę.
- Jest tam! - krzyknęła do mnie Davis i wskazała palcem na miejsce, gdzie wszyscy siedzieli.
Był z nią, siedziała mu na kolanach.
Nie daruję mu tym razem.
Przeszłam przez tłum od razu do nich.
- Co ty odwalasz! - warknęłam.
Brunet od razu zrzucił ją z kolan, a ludzie wokół zrobili jedno, wielkie : 'buuu'.
Wszyscy w klasie już dawno mówili, żebym go rzuciła, ale...
- O co ci chodzi? - udawał idiotę.
- Doprawdy Lindsey, robisz z siebie totalną dziwkę - zwróciłam się do brunetki.
- Uważaj na słowa - ostrzegła.
Wszyscy przypatrywali się naszej krótkiej wymianie zdań z zapartym tchem.
Nikt w klasie nie przepadał za Lindsey i Daisy. Każdy wiedział, jakie są i wszystkie zajęte dziewczyny musiały pilnować swoich chłopaków w ich towarzystwie. Dlatego wszyscy teraz mi kibicowali.
- Tak? Założę się, że przed każdym facetem tutaj rozkładałaś nie tylko ramiona - rzuciłam i ustatysfkacjonowana podczas oklasków odwróciłam się do wyjścia.
- Jordan, czekaj! - Nate złapał mnie za ramie.
- Nie! Tym razem, nie! Zawsze jest ta sama wymówka i jestem już tym zmęczona, okej? Nie mogę ci wybaczyć tysiąc razy, Nathan! Jesteśmy razem albo nie!
- Kocham cię, Jordie, serio - założył kosmyk włosów za ucho.
- Nie sądzę, ty nawet nie wiesz, co to znaczy - mruknęłam i wyszłam z sali.

x

Chodziłam w kółko przed ośrodkiem i biłam się z myślami.
Czasami chciałam pójść na przód i zostawić Nathan'a, ale z drugiej strony było mi dobrze tak, jak było i nie chciałam tego zmieniać. Już sama nie wiedziałam, co chciałam.
Musiałam o tym z kimś porozmawiać. I logicznie byłoby pójść do Karlie, ale wiedziałam, że była kimś zajęta.
Musiałam do niego zadzwonić.
- Luke?
- Cześć, Jordan - jego głos był miękki i ożywiony jak zwykle.
Ten głos sprawiał, że czułam się, jak w domu i wszystkie przyjemne wspomnienia wracały do mnie, jak bumerang.
- Coś się stało? - nagle stał się zaniepokojony.
Jeszcze nigdy nie widziałam go smutnego. Zawsze był radosny o uśmiechnięty. Nie chciałam, żeby przeze mnie się smucił, ale był w tym momencie jedyną osobą, z którą mogłam porozmawiać.
- Ja... Chyba zerwałam z Nathan'em - wyznałam cicho, jakbym bała się, że ktoś mnie usłyszy.
- Ty... Zerwałaś z nim? - niedowierzał.
- Sama nie wiem... Po raz kolejny przyłapałam go na macanku z Lindsey i nie chciałam mu odpuścić, więc powiedziałam mu, że tak nie może być i nie chce mu wybaczać tysiąc razy. Potem wyszłam - streściłam mu szybko.
Mój głos drżał. Byłam pod wrażeniem swojej odwagi, nie mogłam uwierzyć, że nareszcie to zrobiłam.
- Jak się czujesz? - zapytał szczerze.
- Nie wiem! - zawołałam i zorientowałam się, że łzy spływają po moich policzkach.
Nigdy nie płakałam. Zawsze była to dla mnie oznaka słabości, a poza tym nie robiłam sobie powodów do płaczu.
Tym razem było inaczej. Potrzebowałam go w tamtym momencie.
- Chce już wracać do domu - wyszeptałam.
- Nie płacz, proszę - jego głos działał kojąco. - Jordan, nie przejmuj się tym dupkiem. Zrobiłaś dobrze, wiesz o tym. On jest jak jakaś pieprzona kula u nogi. Płaciłaś za kino, stawiałaś mu paliwo, gdybyś mogła utrzymywałabyś go. To nie jest chłopak, na którego zasługujesz i dobrze o tym wiesz - tłumaczył.
- Wiem - otarłam łzy i wzięłam głęboki oddech. - Chciałabym, żebyś był tu ze mną.
- Już nie długo - zapewnił.

Miłego wieczoru ❤️
(Wiem, że przydałaby się dłuższa notka, ale kompletnie nie mam nastroju)

Bookstore |l.h|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz