- Nie lubię tygrysicy - westchnęła Karlie, kiedy siedziałyśmy na lekcji angielskiego, a przed sekundą tygrysica właśnie upomniała moją przyjaciółkę.
Czemu tygrysica? Jeszcze przez trzy lata nauki w tym liceum nie widziałam, żeby miała na sobie coś innego, niż zebry i cętki. Kobitka miała dobre czterdzieści pięć lat, ale uważała się za boginię seksu.
- A kto ją lubi? - ziewnęłam.
- Nie wiem, ale mam ochotę...
- Karlie Davis, po raz piąty na lekcji proszę, żebyś nie rozmawiała! - przerwała jej nauczycielka. - Zostajesz po lekcjach!
- Ale... Ale proszę pani! Ja dzisiaj nie mogę! - jęknęła brunetka.
- Ja się nie pytam, czy ty możesz, czy nie. Zostajesz i kropka - zakończyła ostro nauczycielka. - A może chcesz po negocjować o drugą godzinę?
Karlie bąknęła pod nosem 'nie' i zajęła się bazgraniem w zeszycie.x
- Świetnie! - zawołała moja przyjaciółka. - Elanie Green podpisuje dzisiaj książki w księgarni w centrum handlowym, a ja zostaje w kozie!
Lekcje się skończyły, a ja właśnie odprowadzałam ją do hadesu. Tak nazywaliśmy podziemie w naszej szkole, w którym znajdowała się sala od muzyki, WDŻ i sala karna, oraz boksy.
- Na szczęście u swojego boki masz przepiękną, miłą i pomocną przyjaciółkę - objęłam ją ramieniem i wyszczerzyłam ząbki.
- Nie przesadzaj, Jordan - ostudziła mój zapał i za to popchnęłam ją w bok. - No dobra, dobra! Masz racje! Jesteś piękna! Pójdziesz tam?
- No nie wiem, nie wiem, czy taka brzydota, jak ja może wyjść na światło dzienne - westchnęłam.
- Jebnę ci zaraz - zagroziła i parsknęłyśmy śmiechem.x
Kocham mojego chłopaka, czujecie ten sarkazm? Jestem spóźnialski, ale to co on wyprawia przechodzi ludzkie pojęcie!
Spoźnił się i na złamanie karku wiózł mnie do centrum handlowego. Naprawdę go kocham, ale czasem doprowadza mnie do szału. Nie wiem po co mu telefon, skoro go nie używa.
Miałam nadzieję, że autorka tego romansidła jeszcze jest w księgarni i czeka specjalnie na mnie, by podpisać tą cholerną książkę.
Nathan zatrzymał samochod pod centrum handlowym, a ja szybko z niego wysiadłam.
- Jordie! - zawołał za mną.
ZA-BI-JĘ! Wróciłam do samochodu i pochyliłam się w stronę otwartego okna.
- Dasz mi na paliwo? - zapytał ze swoim przesłodzonym uśmieszkiem.
On to ma tupet! Wyjęłam z torebki portfel i podałam mu banknot, po czym szybko wbiegłam do galerii.
Księgarnia znajdowała się naprzeciwko wejścia, ale już wtedy widziałam tam tłumy ludzi. Nie ma bata, że uda mi się przedostać przez te tabuny i dostać głupi autograf.
W tym momencie byłam martwa. Karlie mnie zabije.
Ale determinacja wzięła górę. Rzuciłam się biegiem do księgarni, ale nagle tłum zaczął się rozstępywać. Miałam jeszcze szansę, ja to mam szczęście. Wbiegłam do środka i obrałam kierunek do wnętrza księgarni.
Tam na końcu ustawione były stoły, mikrofony i książki. Ale... Nie było tej cholernej autorki.
Szlag by to trafił! Biegłam tu jak idiotka po to, żeby po prostu się przebiec.
- Dupa - wymamrotałam pod nosem, osunęłam się po ścianie i usiadłam na miękkim dywanie.
Obok mnie siedzący blondyn parsknął śmiechem pod nosem, czytając książkę.
Nie wiedziałam, czy śmiał się ze mnie, czy z czegoś zawartego w książce.
Podjęłam ryzyko i zapytałam:
- Co się tak cieszysz?
Chłopak pokręcił głowa ze zrezygnowaniem i dalej się śmiał.
- No mów! - ponagliłam go.
- Wyglądałaś jak mały, wkurwiony krasnal, kiedy tu wbiegłaś - wyjaśnił.
Zaklęłam pod nosem i głęboko nabrałam powietrza.
- Ty też przyszłaś do tej babki po autograf? - zapytał wskazując na książkę.
- Chciałabym - westchnęłam. - Biegłam tu na złamanie karku, żeby dostać ten głupi podpis dla mojej przyjaciółki, ale los pokrzyżował mi plany.
Chłopak odwrócił głowę i spojrzał na mnie.
Mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Miał gęste blond włosy, błękitne nieskazitelne oczy i kolczyk w wardze.
Wyjął ze swojej torby czarny marker, zabrał moją książkę i nabazgrał w niej coś.
- Nie ma za co - mruknął i oddał mi książkę.
Potem odszedł.
CZYTASZ
Bookstore |l.h|
Fanfiction- Gdzie się spotykacie? - W księgarni, jak zawsze. Prawa do kopiowania są zabronione. "Bookstore" jest historią wymyśloną przeze mnie, NIE jest TŁUMACZENIEM. Zbieżność wydarzeń w opowiadaniu jest przypadkowa