POV ANIA :
Ostatnie dni lata w tym roku, w Avonlea były jednymi z piękniejszych.
Wstałam dosyć wcześnie, by pomóc Maryli w kuchni oraz Mateuszowi przy pracach gospodarczych. Jako jedni z nielicznych w tych czasach prowadzimy jeszcze gospodarstwo. Uwielbiam pomagać, czuć się potrzebną i widzieć szczęście na twarzach bliskich mi osób.
Po wykonanej pracy poszłam się wykąpać. Wzięłam swój ulubiony płyn do kąpieli o zapachu dzikiej wiśni i zanurzyłam się w wannie. Tak leżąc zastanawiałam się w co się dzisiaj ubrać. Zwykle nie zwracałam tak wielkiej uwagi na swój ubiór, jednak dzisiaj miałam zaplanowane spotkanie z przyjaciółmi. Trzy dni temu wróciliśmy z podróży po Europie, a niektórzy z pobytu na wyspach. Pewnie to będzie nasze ostatnie spotkanie w tym okresie, ponieważ już za niedługo każdy pójdzie w swoją stronę. Nawet Gilbert wybrał inny uniwersytet. Nie wiem jak zniosę tę rozłąkę.
- Aniu!
- Tak Marylo?
- Gdzie jesteś? Śniadanie już od pół godziny leży na stole!
- Przepraszam Marylo, już schodzę!No nie! Znowu się zamyśliłam. No cóż, trzeba wracać do rzeczywistości.
Po pięciu minutach zeszłam po schodach na dół. Maryla przygotowała naleśniki z moim ulubionym dżemem! Jest taka kochana...
Przy jedzeniu usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości z Messengera. Nie chciałam od razu odpisywać, ale zobaczyłam, że to Gilbert, więc w końcu wzięłam telefon.Gilbert 😽:
hej słodka! jak ci mija poranek?
Przysięgam, że kocham czytać takie wiadomości z rana. I to od Gilberta.
Ania (marchewka) 😻:
a no cześć przystojniaku! mi poranek mija bardzo przyjemnie. a tobie? 😜