POV JÓZIA :
Józia💛:
Ruby... musisz mi pomócRuby💜:
co się stało Józiu? gdzie jesteś? już wszyscy przyszli.Józia💛
nie przyjdę na spotkanie. zrobiłam coś niedobrego...Ruby💜:
omg... co mam zrobić? przyjść do ciebie?Józia💛:
nie trzeba. chciałam tylko, żebyś wiedziała, że nie przyjdę. przeproś ode mnie wszystkich. wolę się nie pokazywać, bo na spotkaniu jest osoba, która widziala co zrobiłam...Ruby💜:
no dobrze, ale szkoda, że cię nie będzie. opowiesz mi co zrobiłaś?Józia💛:
wolę nie.........................................................
Józia😏:
dlaczego to zrobiłeś? dlaczego pocałowałeś mnie pierwszy. przecież wiedziałeś, że chodzę... a raczej chodziłam z Colem. Nie wiem co się z nim teraz dzieje, bo nie odpisuję ani nie odbiera. nie wiem nawet gdzie on może teraz być. on jedyny mnie kochał naprawdę... ale przez ciebie go straciłam! nigdy nie wybaczę ci tego... ani sobie. Ty widzisz we mnie tylko mój wygląd, a on nie jest najważniejszy. Przy Cole'u czułam się serio szczęśliwa. Ale teraz go nie ma. Jeśli będziesz rozpowiadał to co zrobiłeś i "jesteś z tego dumny" to lepiej się więcej nie pokazuj mi na oczy.Billy😴:
XDDD
nie zesraj sięJózia😏:
nienawidzę cię....................................................................................
POV ANIA :
Biedny Cole. Mogłam go przed tym ostrzec, a on złapał ją na gorącym uczynku. Żal mi go, nie odbiera ode mnie telefonu. Na wiadomości też nie odpowiada. Nie wiem, czy chce nadal być na tym spotkaniu. Straciłam wszystkie chęci na nie.
- Cześć kochanie... Co się stało? Czemu płaczesz?
- Gilbercie, mi nic nie jest, niestety ktoś inny cierpi, ale nie chce wyjść na plotkarę i chyba wolę nie iść na to spotkanie.
- Rozumiem, dobrze, że tobie nic nie jest. Chcesz pobyć w samotności, czy może zadzwonić po Dianę?
- Zadzwoń. Jednak opowiem co się stało. Tylko pójdziemy w całkiem inne miejsce, niż planowaliśmy. Chodźmy na polanę do naszego lasu. Tam będzię najlepiej.
Po chwili przybiegła Diana z Jerrym. Zdecydowałam, że muszę powiedzieć co zaszło, bynajmniej z mojej perspektywy.
Gdy dotarliśmy na miejsce, rozłożyliśmy koce i wyjęliśmy już zimne jedzenie. Lepsze to niż nic. Myślałam, że to będzie jeden z lepszych dni w moim życiu, lecz chyba się pomyliłam.
Cole 💜:
Aniu, ufam ci najbardziej na świecie i bardzo proszę nie rozsyłaj nikomu tej wiadomości oraz nie mów nikomu co do ciebie napisałem. Mianowicie więcej mnie nie zobaczycie w Avonlea, ani nigdzie indziej. Wyjeżdżam, ale nie mogę powiedzieć dokąd. Nie chcę, żebyście mnie szukali. Chcę pobyć w samotności, nie pójdę na studia, będę zarabiać malując portrety.Pamiętaj, mimo tego, że ostatnio mało się kontaktowaliśmy, uważam cię za najlepszą przyjaciółkę i nie zmienię zdania. Wiem, że mogę ci ufać. 💜 Zapomnij o tym co się stało i żyj pełnią życia. Pamiętaj o Gilbercie! Wspieram was całym sercem, jesteście przykładem prawdziwej miłości.
*Użytkownik Cole Mackenzie usunął konto*
Czas zacząć żyć swoim życiem. Cole ma rację, muszę się skupić na Gilbercie, bo wiem, że Cole da sobie radę.
- Aniu, wszystko dobrze? - Diana zaniepokoiła się moim zamyśleniem.
- Tak, wszystko w porządku kochana. Nic mi nie jest. Wiecie co, doszłam do wniosku, że po prostu nie mogę wam powiedzieć co zaszło. To prywatna sprawa tej osoby. Cieszmy się swoim życiem. Przyniosłam szampana!
Nagle Gilbert wstał. Nie wiedziałam czemu. Po chwili delikatnie wziął mnie za dłoń. Wstałam. Widać, że Gilbert się stresował, ale nie za bardzo rozumiałam z jakiego powodu. Diana i Jerry również patrzyli w milczeniu.
- Aniu?
Gilbert uklęknął. O mój Boże! Czy on mi się oświadcza?
- Aniu... Jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham cię z całego serca i chciałbym trwać w tym uczuciu do końca. Jesteś jedyną osobą, która pozwala wstać mi rano i zasypiać z myślą o tobie. Nie wyobrażam sobie dnia bez twojej obecności. Jesteś wyjątkowa. Zechciałabyś spędzić ze mną resztę życia?
- Gilbercie... Oczywiście, że tak! Kocham cię.
- No to co, otwieramy tego szampana? - zaproponował Jerry.
- Jest okazja do świętowania. - wtrąciła się Diana.