Koniec

15 3 81
                                    

Viktor obudził się dopiero jakiś dłuższy czas po zniknięciu Pottera. Początkowo nie otwierał oczu, było mu zbyt przyjemnie w łóżku. Ciepła kołdra, wygodny materac i ktoś przytulający się do niego... Viktor mruknął coś cicho zadowolony. Po chwili zdał sobie jednak realia sytuacji. Ktoś przytulający się do niego?! Szybko otworzył oczy i podniósł się do siadu zrzucając drugiego chłopaka z siebie. Spojrzał na - początkowo myślał, że nieproszonego - gościa. Jego oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu. Przerzucił szybko wzrok na obraz. Pustka. Znowu popatrzył na chłopaka, który teraz zacisnął oczy. Po chwili je rozluźnił z powrotem.

- Owh, to by... a nie...iła pob...ka - wymamrotał niewyraźnie, a po chwili dwukolorowe oczka były widoczne światu. - ...Viktor?

Czarnowłosy zaśmiał się niedowierzając i przyciągnął do siebie bruneta. Michael... Był! Po prostu był! Nie w obrazie, a przed nim. Nie jako duch, a jako człowiek! Z oczu starszego poleciały łezki. On żyje! Złotooki nie chciał puszczać chłopaka, jakby ten miał się rozpłynąć w powietrzu. Zielonookiemu chyba to się podobało, nie protestował. Pewnie również nie spodziewał się, że jeszcze kiedyś będzie mógł doświadczyć czegoś takiego jak przytulenie kogoś kogo kocha. A teraz jest tu i właśnie to robi. Zapłakany odsunął się dopiero od niego po dłuższej chwili. Viktor położył dłoń na miejscu, w którym powinno być serce Michaela.

- Naprawdę jesteś... - wyszeptał z uśmiechem. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, Michael.

Brunet uśmiechnął się, chociaż usta mu jeszcze drżały z emocji. Nie wiedział zupełnie jakim cudem jest możliwe, że jest żywy. Jednak... Jeżeli był teraz z Viktorem, podobało mu się to jak najbardziej. Czarnowłosy przeniósł swoje dłonie na jego policzki po czym zbliżył się i pocałował młodszego w czoło. Ten się zarumienił.
Dopiero po chwili Viktor zauważył brak brak koszulki chłopaka. Czy to znaczy...

- ...Michael, mógłbyś sprawdzić czy na dole jesteś ubrany? - spytał.

Brunet zarumienił się bardziej zauważając, że rzeczywiście nie jest jakoś szczególnie ubrany. Spojrzał pod kołdrę po czym odetchnął. Chciał coś powiedzieć, ale kiedy otworzył usta zaczął kaszleć. Po chwili wziął głęboki wdech. Viktor patrzył na niego trochę niepewnie.

- Wszystko w porządku? - zapytał.

- Ta... Mam lekkie problemy z mówieniem - odpowiedział mu nie za głośno, biorąc głębsze oddechy. - ...mam bokserki tylko.

- Pożyczę Ci jakieś ubrania, będzie Ci bardziej komfortowo - stwierdził czarnowłosy. - I zjemy śniadanie, dawno pewnie nie jadłeś niczego normalnego, co? - zaczął planować dzień.

- Mhm... Ale poleżmy jeszcze trochę - brunet ponownie przytulił Viktora. - Proszę...

- Jasne - uśmiechnął się.

Chwilę później chłopcy znowu leżeli pod kołdrą. Oboje byli bardzo... Szczęśliwi. Michael odkąd Viktor pojawił się w tym domu, zyskał ochotę do życia i teraz był w świetnym humorze z powodu wskrzeszenia. Cieszył się, że był teraz obok złotookiego, że żył. Tak samo było z Aslothem, który zaprzysiągł sobie, że już nie pozwoli aby ktokolwiek skrzywdził Michaela.

Już nigdy na to nie pozwoli.

***

- Może przytul się? Będzie większa szansa na to, że się nie wywrócisz - powiedział czarnowłosy stojąc w salonie.

Michael przez najbliższe dni musiał przejść szybką rehabilitację. Okazało się, że mimo iż w obrazie wszystko było z nim w porządku to w rzeczywistości musiał przyzwyczajać się od nowa. Najłatwiej poszło z pisaniem, najtrudniej z poruszaniem się. Z tym chłopak wciąż miał lekkie problemy. Viktor pomagał mu w tym wszystkim ciesząc się z każdej wspólnie spędzonej chwili. Byli... Po prostu nierozłączni.

Chłopak z obrazuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz