Postawiłem Mikasę, gdy wyszliśmy na górny pokład. Odrazu mnie przytuliła. Następnie podbiegł Armin, zauważył, że już wróciliśmy. Jego policzki były blade, a sam lekko się wzdrygnął.
— Na łódki wpuszczają tylko kobiety i dzieci. — Powiedział cicho, łapiąc oddech. Chwyciłem nadgarstek Mikasy i próbowałem się dostać do jednej z łodzi, równocześnie przepychając się przez tłum ludzi.
— Eren proszę nie zostawiaj mnie! — Wykrzyknęła przytulając mnie, jednocześnie odmawiając wejścia na łódź. Obejmując jej twarz wycierałem kciukami jej łzy.
— Spotkamy się ponownie, zobaczysz. Nic mi nie będzie. — Powiedziałem tak spokojnie, jak tylko było to możliwe. Próbowałem ukryć drżenie głosu. — To nie jest pożegnanie. Do zobaczenia. — Przytuliłem ją mocno przed pozwoleniem wejścia na szalupę. Pomachałem w momencie wypłynięcia łodzi w Atlantyk. Obok mnie pojawił się Armin. Ściskał moją dłoń. Statek zaczął drżeć bardziej intensywnie. Pobiegliśmy na koniec statku nadal trzymając palce splecione. Statek zaczął się obracać, stanął pionowo w wodzie.
— Armin, trzymaj się! — Krzyknąłem próbując przyciągnąć go do siebie. Moje ręce zostały podrażnione przez trzymany metal, co skutkowało zimnem, które jeszcze bardziej je podrażniło. — Armin słuchaj, jeśli statek spadnie, musisz mnie naśladować, dobrze? — Próbowałem przytulić jego trzęsące się ciało. Z czasem statek co raz bardziej opadał, stawał się pionowy, przez to trudno było się utrzymać. Wdrapałem się na balustradę, później pomogłem
blondynowi się tam dostać.— Mam cię Armin. Jest w porządku. — Powtórzyłem sam niebędąc jednak pewny co za chwile się stanie. Gdyby coś się wydarzyło, zginąłbym za Arlerta. Jeśli by to oznaczało, że może spełnić swoje marzenia, to nie mam nic przeciwko. — Jeśli wpadniemy do wody, musisz mnie puścić, tylko spokojnie, będę cię trzymał. — Głaskałem jego blond włosy drżącą ręką.
Resztki statku wpłynęły do zimnej cieczy zabierając nas ze sobą. Wypłynąłem na powierzchnie chcąc zaczerpnąć powietrza, następnie wzrokiem szukałem mojego drobnego blondynka. Gdy go zauważyłem, szybko podpłynąłem po niego i ciągnąć za rękaw do drewnianej płyty. Wdrapałem się na nią a niebieskookiego posadziłem na kolanach. Szczęście, że wyszliśmy z wody, jednak byliśmy wrażliwi na przenikliwie zimny wiatr.
— E-eren. — Wymamrotał. Trząsł się a twarz stawała się coraz bardziej niebieska. — J-jest mi tak zimno..
— Wiem, ale wkrótce będzie ci ciepło. — Lekko się przygarbiłem nad jego lodowatym ciałem chcąc go jakkolwiek ogrzać.
— Boję się. — Wpatrywał się w gwiazdy porozrzucane na niebie. Pogłaskałem jego policzek. Patrząc mu w oczy zauważyłem, że nie są już błyszczące jak zazwyczaj. Były matowe. Tak jakby sam ocean przestał się poruszać i stał się całkowicie szary.
— Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie w porządku.
— Eren, ja.. — Udało mu się uśmiechnąć. Chwiejną ręką sięgnął do mojego policzka by otrzeć moje łzy. — Kocham cię z całego serca. Dopóki ocean będzie istnieć, zawsze będę cię kochał. — Ucichł. Zostawił mnie samego w ciszy. Drobne ciało leżące na moich kolanach przestało się trząść. Jego niebieskie oczy odcięły się od świata. Nie było ich widać.
— Armin, ja... Proszę, ja też cię bardzo kocham...
|||||||||||||||||||||||||||||
Nie wiem dlaczego, ale ktoś to czyta, więc serdecznie pozdrawiam. Jest to przedostatnia część, trochę mi szkoda, bo szczerze mówiąc lubiłam to tłumaczyć {między innymi dlatego tak do przedłużałam} Jeśli dam radę ostatni rozdział pojawi się w czwartek a zaraz po tym informacja na temat... niespodzianki? W każdym razie można to tak nazwać.
Dziękuje i życzę miłego dnia/nocy/wieczoru/czy co to masz za godzinę
|||||||||||||||||||||||||||||
CZYTASZ
Like the ocean | EreMin | Tłumaczenie PL
Fanfiction"Mimo upływu lat nie zapomniałem o nim. Nigdy go nie zapomnę" Eren i Armin spotykają się nieoczekiwanie, zderzając się na korytarzu wówczas największego statku wycieczkowego. W miarę upływu dni dwaj chłopcy dowiadują się, że miłość nie zawsze jest t...