1

70 7 44
                                    

Lekko otworzyłam oczy i podniosłam się z łóżka. Otuliłam się czarnym, satynowym szlafrokiem i podeszłam do ogromnego okna odsłaniając kotarę. Przedemną rozpostarł się widok gwiazd planet i fioletowej mgławicy. Nigdy nie widziałam czegoś tak pięknego.

Odwróciłam wzrok spoglądając na ścianę. Była godzina 6.00 rano według czasu panującego na niszczycielu. Stałam tak chwilę, aż do momentu w którym poczułam, że statek skręca, co jednoznacznie oznaczało, że wracamy do domu. Wracamy na Korriban.

Ruszyłam w stronę szafy i wyciągnęłam z niej swoją ulubiona szatę. Kiedy zakładałam buty do powieszczenia wszedł droid z posiłkiem. Bardzo przypominał mi C3PO.

-Czy coś jeszcze panience potrzeba? - zapytał kiedy wstałam z krzesła i podeszłam do stołu.

-Nie. Możesz odejść. - odpowiedziałam, a słowa które wydobyły się z moich ust były niczym lodowy sztylet przebijający ciepłe serce. Przeszły mnie dreszcze. Ciemna strona stawała się we mnie coraz potężniejsza.

Droid wyszedł, a ja znowu zostałam sama w ciemnym pokoju, którego jedynym odznaczającym się kolorem była czerwona kotara zasłaniająca okno w nocy na niszczycielu.

Usiadłam przy stole i dopiero teraz spojrzałam na talerz, który przyniósł droid. Naleśniki. Według wyliczeń kolejności posiłków na niszczycielu dzisiaj powinna być jajecznica na śniadanie. Wzruszyłam tylko ramionami i zjadłam pół naleśnika. Nie byłam jakoś szczególnie głodna, a rację żywieniowe najwyższego pożądku ni jak miały się do tego co jadłam na Jakku czy w Ruchu Oporu.

Wstałam od stołu, kiedy usłuszałam dobrze znany mi dźwięk alarmu oznaczający orbitację statku w atmosferze planety.

Przyciągnęłam swój miecz mocą, przypiąłem go do paska i ruszyłam do łazienki. Miałam 10 minut na wyjście z kwatery i udanie się do hangaru znajdują cego się na ostatnim piętrze niszczyciela.

Związałam włosy w kucyka, splatając z prawej strony włosy w mały warkocz. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam świetnie, jedynie rany na ramieniu mnie oszpecały. Mimo tylko 2 dniowego pobytu na transportowym niszczycielu powstały plotki o tych ranach. Niektórzy mówili, że zadała mi je sama Leia Organa, jeszcze inni, że to blizny zadane przez najwyższego przewódcę, a jeszcze inni, że przemytnicy których miałam zlikwidować zostawili na mnie swój ślad.

Wytłumaczenie ich powstania było jednak prostrze niż wszyscy myśleli, ale specjalnie nie wyjaśniałam im tego dla samej frajdy ze słuchania o kolejnych domysłach ich powstania.

Zarzuciłam na siebie swoją pelerynę i wyszłam że swojej kwatery zabierające ze sobą swoją torbę z rzeczami do nauki języka Sithów, szatami i kosmetykami. Udałam się do windy, a ta błyskawicznie zjechała na najniższy pokład.

Wyszłam z windy i szybkim, ale jednak dumnym krokiem udałam się do swojego TIE Silencer'a. Szturmowcy pilnujący pożądku na pokładzie patrząc na mnie odczuwali strach. Poczułam ukłucie w sercu. Nigdy nie chciałam budzić strachu wśród ludzi.

Oddaliłam jednak tą myśl wchodząc po rampie na statek. Rzuciłam torbę w kąt, udając się za stery TIE. Odpaliłam silnik i naprawoadziłam myśliwec na pas startowy.

-Rey Ren masz zezwolenie na start. - odezwał się głos któregoś z generałów.

Kiedy hangar się otworzył wyleciałam z niebywałą prędkością. Zrobiłam jaskółkę i skierwałam statek pionowo w dół pikując. W szybkim tępie zbliżałam się do ziemi, a towarzyszyły mi nuty piosenki "Fire and Fury" i krzyki generałów znajdujących się na mostku na Korriban.

Kilkanaście metrów nad ziemią pociągnęłam za stery i sprowadziłam myśliwca TIE do poziomu. Przeleciałam nad płytą lądowiska i z zadziornym uśmiechem popatrzyłam się w głąb hangaru. Panował tam totalny chaos.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 28 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Light in the dark sideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz