Rozdział XIII

2.7K 191 214
                                    

Pamiętnik

POV. REMUS

Gdy tylko Syriusz zniknął na schodach, udałem się do pokoju dziewczyny. Dobrze wiedziałem o czym chce porozmawiać i przerażało mnie to.

Wspiąłem się po schodkach do dormitorium dziewcząt i zapukałem do drzwi. Od tamtego pamiętnego dnia, gdy nakryłem ją razem z Jamesem, nigdy nie wchodziłem bez zaproszenia.

- Proszę! - doleciał mnie głos Lily, więc wszedłem. - O, Remus. Chodź, siadaj.

Była sama w pokoju. Poklepała miejsce obok siebie, a ja spełniłem jej prośbę. Usiadłem na pościeli i czekałem.

- Co się stało? - spojrzałem na nią nierozumiejącym wzrokiem. Myślałem, że wie.

- Ale o co pytasz? Myślałem, że James ci powiedział.

- Powiedział, ale tylko to, że zaatakowałeś Blacka - spojrzała na mnie łagodnie. - Mi chodzi o to, co takiego się stało, że to zrobiłeś? Myślałam, że to jest niemożliwe...

- Ja też tak myślałem - westchnąłem. - aż do wtedy. Nawet w książkach pisali, że prędzej zabiję siebie, niż zrobię coś jemu - oparłem łokcie na kolanach i schowałem twarz w dłoniach. Byłem załamany.

Poczułem jak dziewczyna kładzie mi rękę na plecach i głaszcze delikatnie. 

- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Poszukamy wyjaśnienia - próbowała mnie uspokoić. - Jeśli będzie trzeba to zapytamy Dumbledore'a.

Podniosłem głowę i spojrzałem na nią.

- Boję się - wyszeptałem po chwili, na co ona bez słowa przygarnęła mnie do siebie i przytuliła.

Nie wiem ile tak siedzieliśmy, gdy w pewnym momencie wszedł James.

- Nie przeszkadzam? - spytał, patrząc na nas. 

Pokiwałem przecząco głową, a Rogacz usiadł na łóżku naprzeciwko nas.

- Syriusz jest totalnie przybity - powiedział smutno i westchnął. - Boi się o wasz związek. Nie powiedział mi tego wprost, ale czuję, że on myśli, że to ty go zostawisz.

- Nigdy...

- Wiem - przerwał mi szybko. - Ale on tego nie wie. Będziesz musiał mu powiedzieć - spojrzał na mnie wymownie. - Chyba, że chcesz, żeby zszedł na załamanie nerwowe.

- Nie chcę - odpowiedziałem szybko. - Powiem mu.

***
POV. SYRIUSZ

Szedłem przez Zakazany las. Wokoło mnie rosły drzewa, krzewy i wysoka na pół stopy trawa. Było ciemno i ponuro. Nie wiedziałem dokąd idę, nogi jakby same mnie prowadziły, a ja im na to pozwalałem. Nagle zatrzymałem się nasłuchując. Usłyszałem krzyk. Krzyk bólu. Nie ruszyłem się z miejsca słuchając dalej. Wycie, jakby wilka, i skomlenie. Potem cisza. Ogłuszając, pusta cisza, która zmobilizowała mnie do ruszenia naprzód. Pobiegłem w stronę, z której dochodziły odgłosy, przedzierając się przez gęstą roślinność. Dotarłem na małą polankę, na środku której leżało jakieś zwierzę. Niepewnie zbliżyłem się do niego, lecz ono nie poruszyło się. Naszły mnie obawy. Podbiegłem do zwierzęcia i kucnąłem koło niego. Wilk. Dziwnie znajomy wilk. Przypatrzyłem mu się porządnie. Remus. Cholera. Wpadłem w panikę, próbując obudzić śpiącego drapieżnika. Trząsłem nim, szarpałem, krzyczałem, żeby się obudził, żeby mnie nie zostawiał. Jednak moje próby poszły na nic. Zacząłem płakać, zaniosłem się wręcz histerycznym szlochem. Ułożyłem się koło niego i wtuliłem w jego wielkie cielsko, gdy coś przykuło moją uwagę. Coś na czym leżał wilkołak. Odsunąłem się i przesunąłem trochę wilka, odkrywając małą czarną książkę. Wziąłem ja do ręki i otworzyłem...

I tak Cię kocham | Wolfstar |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz