Perspektywa Christophera:Siedziałem oparty o kraty patrząc na załamane twarze moich ludzi. Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji i kompletnie nie wiem co zrobić. Co ze mnie za przywódca skoro nie potrafię przewidzieć takiego scenariusza. Mało tego, ja nawet nie umiem powiedzieć mowy pokrzepiającej czy zmobilizować moich wojowników. Liam zawsze sobie z tym dobrze radził. On zawsze miał ducha walki i nie bał się wyzwań. Może i jest omegą ale w środku skrywa sie alfa. Tak jakby umysł alfy przebudził się w ciele omegi.
Chce do omegi- odezwała się moje wewnętrzna alfa
Zamknij się....też chce
- Ej!- odezwał się Dominic - Panie wielki przywódca
- Czego- rzuciłem oschle nawet nie spoglądając na niego. Ściana była ciekawsza
- Może ruszył byś te swoje ostatnie trzynaście szarych komórek i coś wymyślisz?
- Trzynaście? A to nie mówi się dwie?- zapytałem spoglądając na niego
- Cztery alfy w cali a nie mogą nic wymyślić- krzyknął wyrzucając dłonie w górę
Cztery? Przecież tu jest co najmniej dziesięć alf. Może źle policzył bo tabletki maskujące jeszcze działają. O co mu chodzi?
- Potrzebujesz burdy żeby się otrząsnąć?- zapytał podnosząc mnie za kołnierz bluzy
- Burda to najgorsze co możemy teraz zrobić- wyznałem z kamienną twarzą co jeszcze bardziej go wkurzyło
- Za późno - powiedział a po chwili czułem jak jego pięść spotyka się z moją twarzą
Nie ma mowy że zostanę w tej sytuacji obojętny. Szybko podbiegłem do alfy oddając mu. Alfa przewróciła się a ja wskoczyłem na niego po czym zacząłem okładać go pięściami
- Co oni tam robią- usłyszałem głos jednego ze strażników
- Nie wiem ale chętnie popatrzę - odezwał się drugi
Chwile później było można usłyszeć okrzyki dopingu ze strony strażników i krzyki niezadowolenia od naszych ludzi. Nie dziwię im się. Właśnie doprowadzamy do małej wojny zamiast myśleć nad tym jak się wydostać
- Co jest!?- zapytałem gdy chłopak zamiast oddawać zaprzestał walki- i czemu tu tak nagle cicho
- Z ciebie taki dobry aktor czy po prostu jesteś debilem - usłyszałem głos za plecami któremu towarzyszył dźwięk otwierających się drzwi
- Debilem...na sto procent debilem - odezwał się Dominic spychając mnie z siebie
Gdy odwróciłem się w stronę wyjścia ujrzałem Tristana stojącego w drzwiach celi za którym leżeli już nieprzytomni strażnicy
Ale jak?
- Nawet nie zakumał że podaje ci informacje odnośnie liczby strażników- dodał po chwili Dominic
Jak teraz tak patrzę to rzeczywiście... pilnowało nas 13 strażników z czego 4 to alfy. Boże co ze mnie za idiota
- Co....dobrze wiedziałem o tym- skłamałem
- Nie wątpię- zaśmiał się Tristan
- Co ty im zrobiłeś?- zapytałem wskazując na strażników
- To jej zasługa- powiedział a po chwili zza jego pleców wynurzyła się damska omega wesoło machając pistoletem na strzałki
- Gdzie Liam?- zapytałem będąc nadal w szoku co zrobiła ta mała omega
- Bezpieczny- zapewnił
- To dobrze- odetchnąłem z ulgą
- Mam dla ciebie zadanie- odwrócił się do omegi- pójdź przyszykować auto i sprawdzisz co z Liamem- rozkazał a ta tylko kiwnęła głową w geście zrozumienia
- Musimy znaleźć klucz do innych cel- powiedziałem gdy dziewczyna wybiegła z lochów
***********
- To wszyscy?- zapytał Tristan
- Nie...jeszcze Tutaj- powiedziałem podchodząc do celi z której wcześniej słyszałem głos
Dopiero teraz zorientowałem się że w celi znajduje się jeszcze dwie inne osoby.
- Dalej chodźcie!- krzyknąłem lecz te nie ruszyły się z miejsca - czemu nie idziecie?
- I tak nie mamy dokąd iść- odezwał się głos z wcześniej i z tego co wyczułem jest betą
- My was przyjmiemy- powiedział stanowczo Tristan
Trójka więźniów wymieniła się porozumiewawczymi spojrzeniami by po chwili kiwnąć głową w geście zgody
- Dobra, Tristan prowadź nas do wyjścia
Biegliśmy przez korytarz co chwili omijając jakieś nieprzytomne ciała strażników i zamiast skupić się nad rozeznaniem terenu ja zastanawiałem się skąd znam zapach tej bety. Głupio mi się przyznać ale jest bardzo kojący
*********
- Jedź ostrożnie- powiedziałem do Klary
- Spokojnie ze mną są bezpieczni - uspokoiła
Wsiadła do auta lecz nie odpaliła go. Nie to, że nie mogła, ona po prostu patrzyła na kobietę obok niej. Nie mieliśmy czasu więc stwierdziłem że ich pospieszę pukając im w szybę. Dziewczyna po chwili otrząsnęła się po czym odpaliła silnik
Odwróciłem się do Tristana po czym kiwnąłem głową że już wszystko ustalone. Przemieniliśmy się w wilki i ruszyliśmy w drogę powrotną. Może i auto Klary ma niezłe przyspieszenie ale w lesie po polnej drodze nie ma szans z naszymi wilkami, przez co już po chwili wyprzedziliśmy dziewczynę zostawiając jej parę alf dla ochrony, no i oczywiście Tristana co jest zrozumiałe bo przecież jedzie tam jego omega która jakiś czas temu przebudziła się. Dziewczyna upierała sie nad tym że nie potrzebuje naszej ochrony ale i tak wraz z Tristanem postawiliśmy na swoim
Gdy dotarłem na miejsce w domu zastałem naszych ojców siedzących i popijających złoto brązową ciecz. Zawsze tak robi gdy się denerwuje. Gdy mnie zobaczyli od razu wstali podchodząc
- I jak- zapytał ojciec
~ Już wszystko dobrze- uspokoiłem ich- Tylko jest ważna sprawa- zwróciłem się do ojca- przy okazji uratowaliśmy więźniów. Musimy uszykować trzy miejsca noclegowe
- Nie mam nic przeciwko ale czy na pewno może im ufać- dopytał podnosząc jedną brew
~ Czuję że można im ufać- powiedziałem pewnie
- Dobrze skoro tak twierdzisz to niech tak będzie. W końcu teraz ty tu rządzisz- powiedział klepiąc mnie po ramieniu
~ O już są- powiedziałem spoglądając na wejście a w tym samym momencie do salonu weszli nasi goście- A wy co? ducha zobaczyliście?- dopytał widząc szok na twarzy bety i męskiej omegi
Obaj stali w bezruchu z szeroko otwartymi ustami
- To nie możliwe- powiedział mój ojciec przez co od razu na niego spojrzałem.
~~~~~~~~~~~~~
Wiem...to opowiadanie ma chujową fabułę i ogólnie jest do dupy więc aby nie zawracać wam głowy niedługo będzie koniec
CZYTASZ
Niezależny ABO
Werewolf- Znacie watahę Rodriguez? - Jak moglibyśmy nie znać- przerwał mu Christopher - przecież wataha Rodriguez i nasza wataha Wilson rywalizują ze sobą od lat - No właśnie... już nie rywalizują- powiedział a my z Christopher spojrzeliśmy sie po sobie- a...