4

352 18 4
                                    

Mroźna noc. Jeff nie mógł zasnąć, zdawało mu się, że zaraz zamarznie; temperatura rekordowo spadła. Przez chwilę bił się ze swoją dumą, ale jednak przystał na pomysł grzebania w śmieciach. Był mordercą, i tak nie miał nic do stracenia. Wykorzystując późną porę udał się do miasta. O tej porze i tak są tam ludzie, którym nikt by nie uwierzył gdyby go zauważyli. Skierował się w pierwszą losową uliczkę, przy której zauważył duży kontener na śmieci. 

- Księciuniu, daj no złotówkę - nagle usłyszał głos z zaułku 

- Powiedz gdzie tu znaleźć coś ciepłego do ubrania, to dostaniesz resztki Soplicy 

- Kierowniku drogi, idziesz dwie ulice dalej, skręcasz w lewo i masz tam taki duży kontener. Zapukaj trzy razy i powiedz, że ty od Mietka

- Dzięki - odpowiedział krótko Jeff, po czym dał mu butelkę, w której były resztki "cudownego nektaru". Opłacało się czasami grzebać po śmieciach.

Zgodnie z instrukcjami skierował się do zaułka, w którym faktycznie stał kontener. Wzruszył ramionami, po czym zrobił to, co nakazał mu Mietek. Z kontenera wyszedł mężczyzna, który na wspomnienie, kto skierował tu Jeffa, od razu się uśmiechnął i dał mu potrzebną kurtkę, a przy okazji koc. Killer podziękował, po czym szybkim krokiem udał się do swojej "bazy wypadowej", której szukał cały dzień. Był to opuszczony bunkier, a po braku śmieci wywnioskował, że nikt się nie zapuszcza w tych okolicach. Z wyraźną ulgą wypakował rzeczy, które udało mu się zdobyć; kurtka była trochę za duża, ale nie miał na co narzekać. Nie świecił światła i z błogim spokojem poszedł spać. To jego się wszyscy boją, nie on kogokolwiek. 


Obudził się po siedmiu godzinach snu, zbudzony głodem. Miał oczywiście zapasy wody i jedzenia, które albo zdobywał na śmietnikach, albo po prostu kradł z małych sklepików bez kamer. Minął kolejny dzień, odkąd nie słyszał informacji o sobie. Uśmiechnął się.

- Zabawa się dopiero zaczyna - pomyślał - jedna akcja i znowu sobie przypomną o niebezpieczeństwie, jakie każdemu grozi.

Pomimo że był psychopatą, potrafił się powstrzymać. Śledzenie tej dziewczyny było ciekawsze, przynajmniej się dowie czegoś o swojej ofierze, a może nawet uda mu się namieszać jej w głowie. Jak na razie nie wiedział o niej zbyt dużo - była ruda i lubiła chodzić do szkoły lasem. Mógłby się z nią uprzednio zaprzyjaźnić, ale jego wygląd za bardzo zdradzał intencje, więc zostało mu chować się w bunkrze. 

Na szczęście z jednego punktu mógł obserwować rudowłosą, która jak zwykle szła leśną ścieżką. Kiedy była już odwrócona plecami, rzucił w jej kierunku kamyczkiem i szybko się schował. Dziewczyna zaczęła się oglądać, po czym przyspieszyła kroku. Jeff uśmiechnął się do siebie. Powolne wprowadzanie paniki.

Nie jestem taki, za jakiego mnie masz... | Jeff the KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz