- Próbowałem sam to zrobić – odezwał się Snart, a w jego głosie dało się wyczuć, że wcale nie był dumny z tego, że tylko i wyłącznie próbował. Bez skutku niestety. Cold nie należał do ludzi, którym łatwo było przetrawić porażkę. Wiedział, że będzie próbował do skutku, za wszelką cenę, nawet jeżeli w grę wchodziło proszenie o pomoc innym, za czym już zupełnie nie przepadał. Tym razem jednak chodziło o Lisę, a jak wiadomo – Snart dbał o swoją rodzinę.
- Nie ma jednak opcji, bym sam dostał się do tego więzienia – dodał, powoli zsuwając z ramion swoją niebieską kurtkę. Odrzucił ją na bok, na jeden z nielicznych jeszcze mebli w nowym mieszkaniu Barry'ego.
- Moment... Chodzi o więzienie? – Allen zmarszczył brwi i miał wrażenie, że odruchowo zaciska mocniej palce na ramionach. Krzyżował ręce na klatce piersiowej i teraz czuł, że ściskają całą jego klatkę piersiowej, jak napierające na siebie z czterech stron ściany, tak bliskie, by zmiażdżyć cię za jednym ruchem.
- Tak... - Cold przeciągnął nieco ten wyraz, już wiedząc, że Flashowi nie spodoba się to wszystko, co miał mu powiedzieć. – To więzienie na wyspie. Pilnie strzeżone więzienie. Chyba nie muszę nadmieniać, że chodzi o...
- Więzienie ARGUSa – przerwał mu młody mężczyzna, od razu kręcąc przecząco głową. – Oszalałeś? Tam nie można się dostać. A nawet... A nawet jeżeli można – tam siedzą najgorsi przestępcy, jakich ta ziemia nosiła.
- Mnie tam jeszcze nie było. – Snart uśmiechnął się pod nosem, ale zaraz spoważniał. – Nie ja sobie wybrałem to miejsce, Barry. Ludzie, którzy uprowadzili Lisę, potrzebują kogoś, zamkniętego właśnie tam. Ja jestem tylko człowiekiem. Cholernie inteligentnym, ale człowiekiem. Ale ty... - Uniósł lekko brwi. – Z twoim... przenikaniem przez przedmioty mogłoby się udać – podsunął mu Cold, przyglądając się Barry'emu zdecydowanie uważniej. Zawsze zastanawiał się nad fenomenem tak ogromnej prędkości, która pozwalała Allenowi, niczym duchowi, przenikać przez ściany. Kiedyś był tego świadkiem i chociaż widział już wiele, zafascynowało go to wyjątkowo mocno. Może nie przyznałby tego na głos, ale tak właśnie było. Chętnie zobaczyłby to ponownie, chociaż wiedział, że wymagało to od Flasha ogromnego skupienia i gdyby coś poszło nie tak – mogłoby skończyć się fatalnie.
- To najgorsi z najgorszych – powtórzył Barry uparcie. – Po drugie, nie raz już współpracowałem z ARGUSem. Jak to teraz będzie wyglądało? Mam się do nich włamać i uwolnić jakiegoś... seryjnego zabójcę, dajmy na to?
Snart miał ochotę odetchnąć głęboko i może jeszcze, dla podkreślenia dramatyzmu sytuacji, przewrócić oczami. Barry zawsze był taki prawy i sprawiedliwy. Zawsze postępował słusznie, nie chcąc robić niczego wbrew ogólnie przyjętym zasadom. W końcu był bohaterem. Bohaterowie nie działają wbrew prawu. Cold poczuł, że tym razem „dobro siostry" może nie być wystarczającym powodem do udzielenia mu pomocy. Flash mógłby zaproponować, że po prostu pomoże mu odnaleźć tych ludzi i już, a to wcale nie było takie proste i Snart doskonale o tym wiedział. Musiał podjąć się innej strategii.
- Możesz go później złapać i odstawić na miejsce. Jak tylko Lisa będzie już bezpieczna, oczywiście. Nikt nawet nie zauważy... - podsunął, posyłając Barry'emu jeden z tych swoich zachęcających uśmiechów. I po reakcji Allena, po jego zawahaniu i niepewności w oczach wiedział już, że go ma. Dał się złapać.
Flash odetchnął ciężko, czując się naprawdę bardzo niekomfortowo w tej chwili. Przymknął jednak na moment oczy, próbując uspokoić skołatane nerwy.
- Masz może plany tego więzienia? – zapytał cicho po chwili.

CZYTASZ
It went Cold again
FanfictionBarry będzie musiał odłożyć na moment uczucia na bok. Wszystko dla wyższego dobra.