5.

93 7 0
                                    

Pojawienie się Barry'ego w STAR Labs oczywiście nikogo nie zszokowało. Było to w końcu jego miejsce pracy. Bardziej szokujące było to, co chciał powiedzieć przyjaciołom. I jednocześnie czuł się z tym paskudnie, bo nie mógł powiedzieć im całej prawdy. Czy poczytywał to za kłamstwo? Poniekąd. Nie ubarwiał rzeczywistości i nie wymyślał niestworzonych historii. Po prostu nie mówił wszystkiego. Tak musiało być.

- Urlop? – rzucił pytanie w eter Cisco, poważnie zaskoczony wyznaniem przyjaciela. – Ty, Barry? Od kiedy to bierzesz urlop? Nie przypominam sobie...

- Szz, Cisco – mruknęła Caitlin, starając się dać dojść do głosu Allenowi, który ewidentnie chciał coś powiedzieć. Od dłuższego czasu, od kiedy tylko padły słowa „urlop".

- Jestem zmęczony – odpowiedział po chwili Barry, biorąc przy tym głęboki oddech. Nie było to kłamstwem, zmęczenie było wypisane na jego twarzy. Może było to bardziej zmęczenie psychiczne niż fizyczne, chociaż jedno i drugie szło ze sobą w parze.

- Potrzebuję trochę odpoczynku, wolnego. Chociaż paru dni. Muszę się zregenerować. Nie wiem tak naprawdę czy te kilka dni mi wystarczy, czy mi pomogą, czy cokolwiek zmienią, ale... - urwał, przeczesując włosy. Przymknął na chwilę oczy, jakby szukał w swojej głowie odpowiednich słów na przekazanie przyjaciołom, co tak naprawdę czuje. Jednak mętlik w głowie Barry'ego był nie do okiełznania i on doskonale o tym wiedział. To co pokazywał przyjaciołom to tylko wierzchołek góry lodowej.

- Muszę to zrobić – dokończył wreszcie, odmykając powieki. Powiódł wzrokiem po Cisco, wciąż zszokowanym, Caitlin z rozumiejącym, choć nieco zaniepokojonym wyrazem twarzy i Wellsie, którego spojrzenie mówiło jedno – było zdecydowanie zbyt podejrzliwe. Allen zamrugał kilka razy i odwrócił od niego wzrok. Czasami obawiał się bardziej tego spojrzenia niż spojrzenia detektywa Westa.

- Oczywiście, jeżeli coś poważnego by się działo, jeżeli Flash byłby potrzebny, dajcie mi znać. Przybiegnę – zapewnił. – Nie zostawiam miasta. Nie zostawiam was. Po prostu muszę odetchnąć. Od wszystkiego.

Doskonale wiedział, że „zawód" superbohatera wiązał się z licznymi obowiązkami. I na pewno z brakiem urlopu. Brał to pod uwagę i był tego świadomy. Dlatego musiał być na każde wezwanie swojej ekipy.

- Poradzimy sobie, Barry – zapewniła go Caitlin, uśmiechając się do niego ciepło.

- Dzwońcie, jakby co – podkreślił jeszcze raz, zerkając na kobietę. Ona tylko kiwnęła głową, przytakując jego słowom. Barry posłał jej delikatny uśmiech, podziękował jeszcze raz i powoli wycofał się z laboratorium.

Wiedział, że musiał zadzwonić jeszcze w jedno miejsce. Na posterunek policji. Miał dużo zaległego urlopu, więc raczej nie będzie niczym dziwnym, jeżeli teraz postanowi go odebrać. Ze swoją pracą zawsze był na bieżąco. Bez niego posterunek na pewno sobie poradzi. A przynajmniej poradzi sobie przez te kilka dni.

***

W laboratorium zapadła grobowa cisza. Nie trzeba było się nawet dobrze przysłuchiwać, by usłyszeć ciche mruczenie co poniektórych sprzętów. Brak ruchu, niemalże brak oddechu. Tę ciszę postanowiła przerwać Caitlin.

- Dobra, wracajmy do pracy. Mamy jej przecież mnóstwo – zauważyła.

- Urlop? Barry? – mruknął Cisco, jakby w transie. Wciąż miał zmarszczone brwi. Niemalże niedowierzał przyjacielowi. - Barry nigdy nie brał urlopu, wolnego. Nawet jak oberwał, ciężko go było zmusić do rekonwalescencji.

- Daj spokój – sarknęła Snow. – Widziałeś, jak Barry ostatnio wyglądał. Naprawdę jest zmęczony, to widać. Potrzebuje tego wolnego.

- Coś jest nie tak – odezwał się nagle, milczący do tej pory, Wells.

Caitlin i Cisco spojrzeli na niego niemalże jednocześnie.

- Monitorujcie sytuację. 

It went Cold againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz