Prolog

727 70 5
                                    

Uśmiechnąłem się do siebie i schowałem talię do kieszeni.

- Co jeszcze było zaplanowane? - dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem. - Miejsce umieszczenia kart na pewno nie było twoim jedynym pomysłem.

- Głosowanie. Poprosiłam Niragiego, żeby zorganizował tę szopkę.

- Dlaczego?

- Rozkaz Kapelusznika. To on chciał, żeby następnym numerem jeden został Aguni.

- Więc to, że dostałaś w twarz też było w planie? - dziewczyna potarła wciąż lekko czerwony policzek i westchnęła, patrząc w niebo.

- Akurat to nie. Ale zadziałało, więc puszczę mu to płazem. Zresztą zaraz potem przyszedł mnie przepraszać. - uśmiechnęła się.

- Chyba jesteście dość blisko, co? - mruknąłem również patrząc w gwiazdy.

- Chyba tak. - roześmiała się i wstała.

Dopiero teraz poczułem, że prawie zdrętwiały mi nogi od siedzenia w tej pozycji.

- Masz strasznie ciężką głowę, wiesz? - również wstałem.

- Wiedza swoje waży. - przeciągnęła się i spojrzała na mnie z uśmiechem. - Chodź zazdrosny kwiatku. Mamy morderczą grę do wygrania.

Prychnąłem jedynie i ruszyłem za dziewczyną w stronę wejścia do budynku. Zatrzymała się jakieś pół metra od drzwi. Nie rozumiałem o co chodzi, dopóki ktoś ich nie otworzył i rzucił się z nożem na dziewczynę. Z łatwością uniknęła ataku odsuwając się od napastnika, po czym płynnie złapała go za dłoń, w którym trzymał broń. Drugą ręką uderzyła go w łokieć, jednocześnie ciągnąc jego nadgarstek w swoją stronę. Mężczyzna wrzasnął rozpaczliwie, gdy ręka wygięła mu się w stronę, w którą zdecydowanie nie powinna i wycofał się.

Tanaka podniosła upuszczony przez niego nóż i podeszła w jego stronę zatrzymując ostrze kilka centymetrów od jego szyi.

- Błagam! Nie zabijaj! Nie zabijaj mnie! - wrzeszczał jak opętany, trzymając się za złamaną rękę.

- Hm? Więc ty możesz mnie zaatakować i chcieć zabić, ale ja mam nie zabijać ciebie? Ciekawe. - jej ton był przeraźliwie zimny i trochę okrutny.

- Zostaw go. Z ręką w takim stanie i tak pewnie niedługo zginie. - podszedłem do dziewczyny, ale ta nawet na mnie nie spojrzała. - Daj spokój i tak nie może już nic zrobić.

Tanaka jedynie westchnęła i pchnęła go w stronę wejścia. Chłopak potknął się i spadł ze schodów. Zatrzymał się dopiero na korytarzu. Cały poobijany próbował się podnieść na nogi, ale nie minęła chwila, a kilkanaście pocisków rozerwało mu brzuch.

- Rzeczywiście nie pożył zbyt długo. - dziewczyna parsknęła śmiechem, obserwując jak ciało przestaje się ruszać, a krew barwi dywan głęboką czerwienią.

Niesamowitym było, jak szybko jej humor się zmieniał. Jeszcze chwilę temu z poważną, obojętną miną groziła chłopakowi nożem, a teraz śmiała się z jego śmierci, jak gdyby nigdy nic.

- Co jest? Co tu robicie? - Niragi spojrzał na mnie z niezbyt przyjazną miną.

- Nic takiego. - Tanaka wyminęła go i z uśmiechem oparła się o balustradę.

Przechyliła delikatnie głowę wpatrując się scenę poniżej. Na parterze zebrała się większość członków Plaży, z tych którzy przeżyli oczywiście. Bezbronni stali w półkolu, otaczając uzbrojonych wojskowych i członków zarządu.

Stanąłem obok Tanaki, spoglądając w dół. Po chwili Niragi również do nas dołączył, sprawiając, że dziewczyna znalazła się pomiędzy nami. Spojrzałem na niego przelotnie, po czym wróciłem wzrokiem do widowiska pod nami.

- Pozostało piętnaście minut. - otrzymaliśmy komunikat.

- Zabić wszystkich. - odezwał się stojący po środku nowy numer jeden.

Westchnąłem cicho. Nuda.

Oparłem się o filar i spojrzałem w bok. Tanaka wydawała się być równie znudzona co ja.

W pewnym momencie jednak do sali wszedł Arisu, podtrzymywany przez Usagi i jednego z tych bezużytecznych sługusów zarządu.

- Zakończmy tę grę. - odezwał się któryś z przybyłych. 

I Promise ×Alice in Borderland×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz