1

454 51 8
                                    

Arisu zaczął od wyjawienia, że chyba jako jedyny posiada alibi na czas popełnienia morderstwa. Mimo to, Aguni bez wahania zaatakował chłopaka, po czym przyznał, że to on jest wiedźmą.

Głupota.

Wszyscy na dole uwierzyli, o czym świadczyło, że wycelowali tym razem w numer jeden.

Nic ciekawego.

Na moment się wyłączyłem, dzięki czemu nie musiałem patrzeć na ckliwą scenkę urządzoną przez wybawcę debili z Plaży.

Szkoda, że wciąż musiałem to słyszeć.

Coraz bardziej denerwowało mnie to, że gra pojawiła się akurat wtedy, gdy chciałem wreszcie opuścić Plażę.

Ponownie spojrzałem na przedstawienie, w momencie, w którym Arisu ogłosił, że wiedźmą jest jej ofiara. Co znaczy, że Momoka popełniła samobójstwo.

Chwilę później nastał kompletny chaos. Część odważniejszych rzuciła się na Aguniego, część stała nie wiedząc co robić.

Od tego hałasu zaczęła boleć mnie głowa.

I chyba nie tylko mnie.

Głośny huk wystrzałów przeszył powietrze, przebił się przez wrzaski i skutecznie je uciszył.

Spojrzałem w bok.

Dziewczyna, stojąca obok mnie trzymała karabin Niragiego, z którego to właśnie przed chwilą padły strzały. Tanaka opuściła broń wycelowaną wcześniej w sufit.

- Idioci. - nie krzyczała, a mimo to byłem pewien, że doskonale było ją słychać w całej sali. - Jak długo macie jeszcze zamiar marnować czas?

Odpowiedziała jej cisza.

Karabin ponownie wypluł z siebie tuzin pocisków, ale tym razem trafiły one zdecydowanie bliżej głów zebranych niż wcześniej.

Nikt się nie poruszył.

- Jestem krupierką! - wrzasnęła bezsilnie jakaś dziewczyna w tłumie.

Nie minęło nawet dziesięć sekund, jak przez środek jej czaszki przebił się szkarłatny promień. Od razu padła martwa.

Wreszcie coś ciekawego.

Wszyscy na dole zamarli z szoku. A może przerażenia?

Sytuację wykorzystała nasza prywatna pani policjant.

- Odwrotny chwyt. - oznajmiła podchodząc bliżej środka sali. - Odciski wskazują, że zabójca trzymał rękojeść odwrotnie. Co oznacza, że Momoka sama chwyciła nóż i popełniła samobójstwo.

- Szkoda, że udało jej się zgadnąć. - Tanaka nachyliła się w moją stronę.

- Co masz na myśli?

- Na pierwszy rzut oka ten argument o odciskach ma sens. Ale spójrz na to tak. Jak trzymałbyś nóż, gdybyś chciał się nim dźgnąć?

Ciekawy, o co jej chodzi, wyciągnąłem rękę przed siebie, tak jakbym miał w niej ostrze. Dziewczyna wyjęła własny nóż i stanęła za mną.

- Ale co, gdybym chciała cię zabić w ten sposób? - Była blisko. Za blisko.

Na moment w mojej głowie zapanował chaos, ale szybko się opanowałem.

Trzymała dłoń tuż obok mojej, kierując ostrze w moją stronę. Dopiero po chwili zrozumiałem o czym mówiła.

Gdyby zaatakowała kogoś w taki sposób, zostawiłaby na nożu takie same odciski, jak osoba popełniająca samobójstwo.

- Cholera. Obyś naprawdę nie była wiedźmą. - mruknąłem, gdy już się odsunęła.

- No cóż. Zobaczymy. - uśmiechnęła się w podejrzany sposób, po czym utkwiła wzrok we wciąż niezdecydowanym tłumie.

Westchnąłem już chyba po raz setny. Doskonale wiedziałem, że Tanaka nie jest wiedźmą. Po pierwsze to byłoby bardzo nie w stylu mistrza gry, gdyby to ją wyznaczył.

Przecież ta gra miała polegać na zniszczeniu psychicznie uczestników, a nie popełnieniu zbrodni idealnej.

Po drugie, gdyby Tanaka była wiedźmą, nie kazałaby mi obiecać, że przeżyję. W końcu jaki miałoby to sens, skoro wiedziałaby, że zginę już teraz? A zginąłbym na pewno. Sam fakt że wiedziała, jak zaatakować, żeby sprawiać pozory samobójstwa dobitnie mi pokazał, że gdyby Tanaka była moim wrogiem, prawdopodobnie bym tego nawet nie zauważył.

Była szalona i gdy miała rozwiązać zagadkę morderstwa, zaczynała od zastanowienia się w jaki sposób ona zabiłaby ofiarę, żeby uzyskać wymagany efekt.

Z jednej strony było to pomocne i imponujące. Z drugiej przerażające.

Wyrwałem się z zamyślenia, dokładnie w momencie, w którym zdesperowany i załamany przydupas zarządu, zaczął strzelać do zebranych.

- Skoro i tak zabiłem już tak wielu... To czemu mam nie zabić też was?! - wrzeszczał, opróżniając już drugi magazynek.

Ku mojemu zaskoczeniu Aguni rzucił się na chłopaka i wciągnął go w kłęby dymu, który spowił już korytarze na parterze.

- Arisu wygłosił wspaniale motywującą mowę o ochronie życia. - Tanaka musiała zauważyć moje zdziwienie, bo od razu wyjaśniła co się stało, gdy nie zwracałem uwagi.

Przez dym zaczęło się robić duszno, więc jako pierwsi opuściliśmy budynek. Gdy ciało wiedźmy trafiło do płomieni, gra nareszcie została zakończona.

Wróciłem do budynku.

Tak jak myślałem. Karta leżała na białym stoliku, pośrodku pomieszczenia. Dziesiątka kier. Dzięki niej brakowało nam już tylko figur. Jeszcze tylko dwanaście kart i będziemy mieć pełną talię.

- Podobno nie potrzebowałeś tych kart? - Kuina odezwała się, stając za mną.

- Zmieniłem zdanie. - uśmiechnąłem się, zabierając kartę.

Gdy ponownie wyszedłem, zauważyłem Tanakę, kręcącą się przy wyjściu. Wyglądała na zmęczoną. I pijaną. A przynajmniej bardziej pijaną niż wcześniej.

Zanim zdążyłem podejść, podbiegł do niej jakiś chłopak i ją objął, krzycząc coś. Kiedy się zbliżyłem, rozpoznałem w nim Rina.

Dziewczyna zauważyła mnie i uśmiechając się, uwolniła z objęć. Ruszyła w moją stronę chwiejnym krokiem.

- Co to za mina? Nie bądź zazdrosny, kwiatku. - rzuciła po czym wtuliła się we mnie.

Byłem zbyt zaskoczony, żeby zareagować, więc przez chwilę po prostu stałem, nie ruszając się. Dlatego też dopiero w ostatnim momencie złapałem dziewczynę, gdy niespodziewanie upadła.

- Co się stało?! - wrzasnął Rin.

- Ciszej idioto. - warknąłem cicho. - Usnęła. 

I Promise ×Alice in Borderland×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz