Rozdział II "No cóż... tego się nie spodziewałam"

22 1 1
                                    

Wieczorem, jak już Mike poszedł do domu moja mama przyszła do mnie do pokoju.

-Cześć, Tavia słyszałam, że dzisiaj znowu walczyliście z potworami

-Jak codziennie, wiem że ty nie pochwalasz walki...

-To że ja nie pochwalam walki to nie znaczy, że ty nie możesz być świetną wojowniczką, patrząc na twoje umiejętności mogłabyś się rozwinąć w tym

-Serio? Ty Iris bogini tęczy twierdzi że

-Tak twierdzę

-Wow, nie spodziewałam się

-Kojarzysz, nowego chłopaka z klasy Mike'a?

-No, mówią że tępy gość...

-Nie oto chodzi, to nie jest człowiek

-Nie miałam z nim osobistego kontaktu ale Mike twierdzi że to satyr

-I dobrze twierdzi, to satyr z Obozu Herosów

-Chodzi o ten obóz na Long Island? Ten o którym opowiadałaś mi jak byłaś mała?

-Tak, ten... Satyrowie szukają półbogów po całej Ameryce i zabierają ich do Obozu

-Czy to oznacza że Mike zostanie zabrany na Long Island?

-Nie tylko Mike, możesz iść z nim

-Pozwalasz mi cię zostawić?

-Pozwalam ci być szczęśliwą i bezpieczną

Szczerze patrząc z punktu widzenia dzisiejszego, nie zakończyłabym rozmowy w tym momencie, ale wtedy byłam zbyt zdezorientowana. Iris jest boginią niepopierającą walki a jednak wysyła swoją córkę, którą wychowywała odkąd była mała do obozu gdzie walka jest codziennością. Z jednej strony nie chciałam odchodzić od mamy ale z drugiej odkąd byłam mała chciałam trafić tam. Interesowałam się walką, jak kiedyś mi mamy opowiedziała- chyba po ojcu. Mój ojciec był żołnierzem. Poznał moją mamę wchodząc przypadkowo do tego sklepu... po jakiś roku narodziłam się ja. Początkowo to on miał mnie wychowywać gdyby nie to, że zmarł jak miałam dwa miesiące. Moja mama nie jest boginią olimpijską więc w teorii mogła mnie wychowywać. Nie chciała mnie oddać innej rodzinie, zostałam z nią. Po mnie mama nie miała więcej dzieci, mam tylko starsze rodzeństwo. Trzy lata temu, gdy miałam 8 lat do Iris przyszła jedna bogiń, nie mam pojęcia która. Stwierdziła, że mieszkając tutaj jestem tylko narażona na ryzyko. "Wystarczy że pokażesz chociażby przypadkowo swoją normalną formę i co dzieciak ci zginie" dalszych wypowiedzi nie słyszałam bo Runo mnie zawołała. Pamiętam że obawiałam się wtedy, że mama mnie zostawi ale tak się nie stało. Zastanawia mnie dlaczego bogowie olimpijscy nie interesują się swoimi dziećmi. Przykładem jest Mike. Nigdy nie spotkał swojego prawdziwego ojca, matki nie pamięta.


Następnego dnia obudziłam się o 10. Oczywiście panika bo od 8 powinnam być w szkole, pakuję się na szybko, ubieram się. Jestem przy drzwiach wyjściowych ze sklepu i widząc Runo

-Octavia, dzisiaj jest sobota- powiedziała śmiejąc się z mojej głupoty

-Chyba pacnę się w głowę

-Tosta?

-Z chęcią

-Jesteś na dziś umówiona z Mike'iem?- zapytała Runo

-Na nic się nie umawiałam, więc pewnie i tak wyjedzie jak zwykle

Skoro dzisiaj jest sobota to jest czas na ubranie się nie jak, worek ziemniaków i związać włosy. Nienawidzę mieć rozpuszczonych włosów, zawsze mi wtedy przeszkadzają.

Po wybraniu ubrań i związaniu włosów, stwierdziłam, że pierwszy raz od 5 dni nie wyglądam jak potwór. Dobre są takie luźne dni, można sobie wyobrazić, że życie jest normalne.

No ale w tym momencie, coś musi się stać. W tym akurat momencie ktoś chciał wykonać iryfon,  trzeba pomóc człowiekowi. Tym razem łączyłam osoby będące w Ameryce. Dobrze, gdy dane osoby są na tym samym kontynencie. Można wtedy łatwo się połączyć. Kiedyś próbowałam wykonać połączenie Australia- Europa. Cóż nie wyszło...

Znowu robię połączenia za mamę, a kij z tym, mi to tam zbytnio nie przeszkadza. Po coś herosi dostają część mocy swoich rodziców.

-Annabeth?- zapytał rozmówca 2

-Cześć Luke- powiedziała osoba która prosiła o Iryfon

Zatkałam sobie uszy, jak zwykle. Nie podsłuchuje rozmów.


Popołudniu wyciągnęłam Mike'a na spacer.

-Więc mówisz, że przyznajesz mi rację

-Tak, gnojek jest satyrem

-I ty serio...

-Tak serio

-Dziękuję- ciężko było opisać jego minę w tym momencie- pomieszanie wszystkiego naraz

-Czego się obawiasz?

-Zostawiam rodzinę która mnie wychowała by poznać moją prawdziwą rodzinę od strony ojca którego nigdy nie poznałem, poza tym jak zareagują moi rodzice na tę wiadomość

-Mike, oni to zaakceptują

-Skąd ty to wiesz?

-Zaakceptują to bo cię kochają, nie zostawią cię

-Ale to ja muszę ich zostawić,  nie chce tego

-Nie musisz być całoroczny

-A ty nie będziesz?

-Nie wiem, wydaje mi się, że lepiej będzie jak będę całoroczna, mama dużo dla mnie zrobiła ale nie jestem jej jedynym dzieckiem, nie powinnam z nią mieszkać to zwyczajnie nie fair

-Jak będziesz całoroczną to ja też będę



Rainbow EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz