Rozdział 2

1.2K 129 3
                                    

- Oh. Alfred-san. Nareszcie jesteś. Strasznie się bałem.

- No problem! Kupiłem jakieś krakersy i colę. Gdzieś na dnie powinny być płatki ryżowe.

- Arigato Alfred-san. Zdejmij buty i kurtkę. Daj, wezmę zakupy.

Alfred podał swojemu ukochanemu torebkę i rozebrał się z ubrania wierzchnego. Podążył do pokoju, w którym paliły się świeczki. Przy stoliku siedział Kiku i rozkładał zakupy. Alfred podszedł do niego od tyłu i mocno go przytulił, wtulając swoją twarz w jego plecy.

- Tęskniłem Kiku. - rzekł półgłosem Amerykanin

- Ja też Alfred-san. - uśmiechnął się Kiku. Poczuł usta blondyna na swoim policzku i zarumienił się. Mimo, że miał 20 lat, był zamkniętym w sobie i nieśmiałym męźczyzną. W mgnieniu oka, usta Alfreda zaczęły zjeżdżać w dół, ku jego szyi. Policzki Kiku zaczęły płonąć kolorem dojrzałej truskawki. Nie mógł się temu opierać, chciał tego. Wargi blondyna muskały jego skórę tak dalikatnie, a zarazem tak przyjemnie. Burza śnieżna szalała za oknem, ale dwóch kochanków nie zwracało na nią uwagi. Teraz liczyli się dla nich tylko oni.

[Ameripan] BurzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz