Remus był dalej senny, kiedy obudził się przez głośne kroki dobiegające z korytarza. Gapił się przed siebie, starając się całkowicie przebudzić, bo znał siebie i wiedział, że nawet jeżeli kroki te ucichną, jemu nie uda się już ponownie zasnąć. Musiało być bardzo wcześnie, bo słońce było dość nisko na niebie, dopiero co wschodziło. Ze wszystkich domowników o tak wczesne wstawanie Remus podejrzewałby tylko panią Fairfax. Tylko że wątpił, żeby ona tak hałasowała.
W końcu zmusił się żeby wstać. Podszedł do okna, chcąc sprawdzić, czy ktoś przypadkiem nie przyjechał, ale brama była zamknięta, a przed nią nikogo nie było. Nie wyglądało więc na to, żeby mieli wczesnych gości. Mimo że Remus nie zobaczył tego, przez co podszedł do okna, i tak zatrzymał swój wzrok na niebie, żeby chociaż przez kilka chwil na nie popatrzeć. Popatrzył na słońce, które powoli pięło się ku górze, jak co rano, tylko po to, żeby potem znów się schować, opaść. Czy to nie było jak ludzkie życie? Wszystko zdawało się dziać tak powoli, wiele chwil zdawało się być tak daleko, a zanim się obejrzymy, spadamy w dół utkwieni w zimnej trumnie i zasypuje nas ziemia. Ale ludzie nie są słońcem, nie po każdym upadku wstaną. Nie była to wprawdzie zbyt optymistyczna myśl na dobry początek dnia, ale Remus nie mógł jej zatrzymać. Odszedł od okna dopiero w chwili, w której zorientował się, że wokół panowała zupełna cisza. Nasłuchiwał jeszcze przez chwilę, ale nie usłyszał już żadnych kroków. Być może były tylko urojeniem, figlem, który stworzyła mu jego będąca jeszcze na skraju snu podświadomość? Tak, to byłoby prawdopodobne.Obawiał się, że może było jeszcze trochę za wcześnie, żeby wychodzić z pokoju, pewnie i tak nie miałby co ze sobą zrobić, a nie chciał krzątać się bez celu. Ubrał się więc i sięgnął po starą książkę z lekko poniszczoną okładką i pożółkłymi stronami, chcąc się czymś zająć. Usiadł przy oknie, żeby mieć lepsze światło i zaczął czytać. Nie udało mu się jednak nawet trochę zagłębić w tę historię, bo dźwięki kroków okazały się nie być złudnymi. Ich dźwiękom towarzyszyło szuranie czegoś ciężkiego po podłodze. Remus ściągnął brwi, uznając, że tym razem musi sprawdzić o co chodzi i odłożył książkę grzbietem do góry. Otworzył drzwi i stanął w ich progu, rozglądając się po korytarzu. I nagle zobaczył, że Harry szedł w stronę schodów, pchając przed sobą dość oporną, drewnianą skrzynię.
Remus nie miał pojęcia co on kombinował, ale szczerze wątpił, żeby było to coś godnego pochwały.— Harry, co robisz? — Spytał cicho, krzyżując ręce na piersi. Chłopiec, który wcześniej skupiony wzrok miał utkwiony w skrzyni, dopiero teraz zwrócił na niego uwagę.
— Przenoszę się do salonu. — Oznajmił. Mężczyzna uniósł jedną brew i już otworzył usta, żeby zapytać po co, ale w tej samej chwili drzwi pokoju na ukos od jego własnego otworzyły się i stanął w nich Black. Miał na sobie tylko bordowy szlafrok zawiązany ciasno w pasie, a jego włosy były w zupełnym nieładzie.
— Co tu się dzieje? — Spytał. Jego głos był zachrypnięty i zaspany. Najwyraźniej dźwięki z korytarza nie tylko Remusa obudziły. Harry zwrócił głowę w jego stronę zaciskając dłonie na rogach skrzyni tak mocno, że aż kostki mu pobielały.
— Przenoszę się do salonu. — Powtórzył po raz drugi tego ranka, z dużo większym naciskiem na te słowa, jakby oni i tak byli zbyt głupi, żeby zrozumieć.
— Przecież masz swój pokój. — Odpowiedział Syriusz, tonem podszytym nieustępliwością.
— Jest za mały. A w salonie jest wystarczająco miejsca. — Oznajmił bardzo poważnie. Black westchnął. Zdecydowanie nie wyglądał na zadowolonego. Pokręcił głową.
— Nie. Twój pokój jest wystarczający, Harry. Nie znoś tego do salonu. — Powiedział stanowczo. Gdyby Remus był na miejscu Harry'ego, wiedział, że już by się na pewno nie kłócił. — Już, zmykaj do siebie.
CZYTASZ
Dziwne losy Remusa Lupina || Wolfstar
FanfictionRemus Lupin wprowadza się do bogatej posiadłości, aby uczyć dziecko, którym opiekuje się jej właściciel. W tym czasie udaje mu się poznać pana owej posiadłości, który nie dość, że zwykł przebywać w niej bardzo rzadko, to dodatkowo wykazuje nadmiern...