⭐13. Jak to było przedtem

358 50 12
                                    

Dasz mi chwilę? Muszę zebrać myśli. 
Dobrze, myślę, że już jestem gotowy. Postaram się nie zanudzać cię zbytnio szczegółami. 

Więc część dzieciństwa miałem dość szczęśliwą. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo zbyt wiele z tego okresu nie pamiętam, niestety. Uważam, że to niesprawiedliwe, że byłem zbyt mały, żeby zapamiętać najlepszy czas w moim dzieciństwie, a wystarczająco duży, kiedy dział się ten najgorszy. Pamiętam go aż nazbyt dobrze.

Byłem jedynym dzieckiem moich rodziców. Nie byliśmy zbyt zamożni, ale wystarczało nam na to, żeby móc się utrzymać. Tata był nauczycielem w niewielkiej wiejskiej szkole. Marne pieniądze, więc dorabiał sobie jako prywatny nauczyciel. Mama nie pracowała, ktoś musiał zająć się mną, domem tak właściwie też. Nie mogli sobie pozwolić na to, żeby robił to ktoś inny, a jak patrzę z perspektywy czasu to mnie to cieszy. To pozwoliło mi spędzić z mamą więcej czasu. 
Uwierz mi, że chciałbym więcej opowiedzieć ci z tego okresu, ale moje wspomnienia są bardzo mgliste. Pamiętam jak z rana, kiedy tata czytał gazetę, siadałem obok niego i czekałem aż na głos przeczyta mi krótkie opowiadanie dla dzieci zamieszczane zawsze na ostatniej stronie gazety. Wtedy ten czas oczekiwania aż skończy czytać wszystko inne był prawdziwą mordęgą, ale teraz, patrząc na to z perspektywy czasu, nie wydaje się taki straszny i doceniam to, że mogłem po prostu z nim tam siedzieć.

Ale kiedy miałem sześć lat, rodzice odeszli. W tym czasie mnóstwo ludzi chorowało na grypę. Ich też zabrała. Z tego co wiem ciężko to przechodzili. Strasznie żałuję, że nie mam z nimi więcej wspomnień. Na czas ich choroby zabrał mnie do siebie kolega taty, Sam, żebym sam się nie zaraził. Do dziś jestem mu wdzięczny, bo przecież sam ryzykował, że przyniosę wirusa do jego rodziny. Miał aż czwórkę dzieci w moim wieku, więc bardzo szybko się tam odnalazłem i znalazłem w nich towarzystwo. Nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji, chociaż czasem słyszałem jak Sam ze zmartwieniem rozmawiał z żoną o tym co z moimi rodzicami. Może po prostu to do mnie nie docierało, czy też sam tego nie chciałem dopuścić. Byłem dzieckiem, chyba jeszcze nie rozumiałem świata aż tak dobrze, problemy dla mnie nie istniały.
Aż pewnego dnia moich rodziców pokonała choroba. Wtedy chyba dopiero zrozumiałem jak powagę tego wszystkiego. Ich już nie było. 
Przepraszam, rozklejam się. Ale nie potrafię mówić o tym bez uczuć. To tyle lat, ale wciąż za nimi tęsknię, kiedy zagłębię się we wspomnienia z nimi. 

Chciałem zostać u Sama. On i jego żona traktowali mnie bardzo dobrze przez mój czas pobytu u nich, wręcz na równi z własnymi dziećmi. Ale nawet gdyby chcieli mnie zatrzymać to nie byli w stanie utrzymać kolejnego dziecka, nawet gdyby otrzymali cały spadek po moich rodzicach. Już w tamtej chwili przecież spałem na kanapie w ich małym saloniku, a nie mogło być tak zawsze. 
Ale miałem inną rodzinę. Brat mojej mamy zgłosił się po mnie w chwili, w której już myślałem, że trafię do sierocińca. Nie znałem go za dobrze, bo odkąd się ożenił jego kontakt z mamą nikł, właśnie przez żonę. Dlatego, że mój wujek dorobił się całkiem pokaźnego majątku jego żona sądziła, że wszelki kontakt jaki chcielibyśmy utrzymywać był dla jakichś materialnych korzyści, co było oczywiście zupełną bzdurą.

W domu wujka początkowo było mi całkiem dobrze. Miałem własny pokój, dostałem trochę nowych ubrań, nawet zabawek. Wtedy tego nie zauważałem, ale teraz jak to wspominam widzę, że służba traktowała mnie ulgowo ze względu na to, że straciłem rodziców. Miałem nawet guwernanta, który przychodził do mnie raz w tygodniu. Oczywiście wcześniej tata nauczył mnie tego i owego, potrafiłem już pisać i czytać, chociaż niezbyt płynnie. Ale wtedy to były moje pierwsze porządne lekcje, poznałem pierwsze słowa po francusku, nauczyłem się dobrze liczyć. 

Był tylko jeden problem. Ciotka mnie nie znosiła. I kiedy tylko to do mnie dotarło schodziłem jej z drogi, w niczym starałem się nie przeszkadzać. Starałem się wcale nie rzucać jej w oczy, ale to najwyraźniej nie wystarczało i wcale nie łagodziło jej odczuć do mnie. Początkowo myślałem, że to we mnie jest problem, ale wcale nie mogłem się go doszukać, pojęcia nie miałem co zrobiłem, że mnie tak nie lubiła i co mogłem zrobić, żeby zaczęła. 

Dziwne losy Remusa Lupina || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz