-Elaine? Spokojnie , gdzie jesteście?
-W moim mieszkaniu. J-ja zrobiłam wszystko tak jak mi mówił, dlaczego tak mu się pogorszyło? Co ja mam teraz zrobić?
-Mam twój adres, schodzimy już do auta, będziemy za niedługo. Ty się teraz uspokój i sprawdź czy oddycha , bezpieczna pozycja i tak dalej. Rozumiesz?
Odłożyłam telefon na podłogę i włączyłam głośno mówiący. Obejrzałam Bana i wygląda jakby z każdą chwilą było coraz gorzej.
-Elaine?
-On...o-on umiera! Ja jestem tego pewna , nie zdążycie na czas.
-Napewno to było jedyne obrażenie?
-Tak . Ja nie rozumiem ci się dzieje!
-Daje ci Taire... Halo? Elaine ?
-Co mam robić?
Niewiem jakim cudem jeszcze myślę i się nie rozryczałam z tego wszystkiego.
-Mówiłaś że jesteś go pewna , że nic ci nie zrobi.
-No tak , ale co to ma do ...?
-Natnij rękę i podaj mu swoją krew do ust. Musisz zaufać jemu ale i sobie by zareagować szybko wrazie czego.
-Mam zrobić ...co?
-To jedyne rozwiązanie w tej chwili. Jemu to pomoże w momencie. Jeśli jesteś gotowa to działaj, czas ci się kończy. Nie rozłączaj się.
Wstałam szybko z podłogi i pobiegłam po nóż do kuchni. Wróciłam do niego i usiadłam bliżej jego głowy. Poprawiłam go do pozycji w której łatwiej będzie mu przełknąć .Wkońcu chwyciłam za nóż.
Oddech. Wydech.
Cięcie.
Ból...ogromny !
Przystawiłam przedramię do jego ust i nacisnęłam na rękę. Krew poleciała na jego usta. Zrobiłam przerwę by mu rozchylić bardziej usta. Znowu ścisnęłam rękę i wycelowałam.
Boli...ale to nieistotne teraz.
Ban przełknął. A ja przerwałam. Znowu przełknął i zauważyłam że całe jego ciało drgnęło.
-Elaine ? Jesteś tam ? Co się dzieje?
-Ban... przeszło mu przez gardło właśnie. Jak dużo mu dostarczyć?
-Odczekaj chwile i jeśli nic się nie wydarzy to jeszcze.Spojrzałam na chłopaka . Teraz zaczął parować? Cały drżał i wyglądał jakby miał koszmar.
-Ban ? Ban?!
Potrząsnęłam go za ramie i nachyliłam się nad nim. Otworzył nagle oczy i spojrzał na mnie tymi wampirzymi oczami. Nic nie powiedział tylko błyskawicznie odnalazł źródło krwi i je oblizał.
-B-ban !?
-Halo ?!Elaine uciekaj!
Spojrzałam na twarz chłopaka i widziałam jak mocno zaciska oczy . Cały czas jednak liże mą rękę, która już jest 'czysta' . Nagle jakby go coś poraziło odskoczył odemnie. Miał łzy w oczach oraz kły mu się pokazały. Ale przede wszystkim wyglądał na stabilnego. Stał pewnie, nie wykazywał oznak bólu cielesnego.
-Ban , już dobrze. Idź do łazienki i weź prysznic. Ja się opatrzę w tym czasie.
Nic nie powiedział tylko pobiegł jak oparzony w kierunku łazienki .
-Elaine ? Halo?Jesteś tam ?
-Tak. Nic mi nie jest . Jak już będziecie to porozmawiamy.
Podniosłam telefon i się rozłączyłam.
Poszłam do kuchni i przemyłam oraz odkaziłam rękę. Rana nie wydaje się aż tak głęboka. Może nie będzie potrzebne szycie .
Narazie tylko owinęłam ją porządnym bandarzem i poprostu usiadłam opierając się o szafki w kuchni. Poczułam cały stres z wynikłej sytuacji dopiero w tej chwili. Doszedł dopiero teraz również ból. Ogromny, promieniujący z przedramienia .
Teraz to nieistotne, istotne jest to, że ktoś do nas strzelał . Ktoś chciał nas zabić. Najgorsze jest to, że prawie mu się udało.Kto ? Dlaczego ?
Teraz już się nie powstrzymywałam. Dałam łzom ujście. Po chwili wręcz wyłam zalewając się łzami.
Nagle poczułam jak coś się o mnie ociera i próbuje zwrócić na siebie uwagę. Przez ten płacz nawet dobrze nie widziałam ale pokracznie Podniosłam i przytuliłam do siebie kota . Jego mruczenie kompletnie było zagłuszone przez moje wycie , gdy nagle poczułam jego dłoń na moim ramieniu. Nie próbowałam ukryć tego,że mi źle. Ja tego potrzebowałam w tej chwili poprostu. Puściłam kota i przytuliłam się do Bana, który obok mnie klęczał. Zrobiłam to szybko i mocno przez co chłopak nie mógł zareagować w porę i uciec. Po kilku sekundach wkońcu mnie przytulił i to bardzo mocno. Trwaliśmy tak przez jakiś czas. Mój szloch ustał i wkońcu coś widziałam. Odsunełam się od chłopaka i spojrzałam mu w jego naturalne oczy . Następnie wstaliśmy więc maiałam okazje my go obejrzeć. Miał na sobie tylko spodnie , tak poza tym nie widziałam nic nadzwyczajnego.
-Ban ?
-Dziękuje. Tylko dzięki tobie nadal tu jestem.
-Tak się bałam...
-Wiem , ale co ci strzeliło do głowy by tak zaryzykować? Mogłem Cię zabić gdy już poczułem twoją krew! Nie pomyślałaś o tym ?
-Za wszelką cenę chciałam Ci pomóc! Ona powiedziała ,że to pomoże więc to zrobiłam. Nikomu tak jak tobie nie ufam i się nie pomyliłam.
-Zaraz , kto ci powiedział?
-Gdy straciłeś przytomność, zadzwoniłam do Anzai'a. Jedzie tu z Tairą. To ona powiedziała mi przez telefon, że to może pomóc . Że moja krew może pomóc Ci wyjść z tego. No i miała rację. Nic więcej się nie liczy.
-Elaine. To było strasznie nieodpowiedzialne. Gdybym ci coś zrobił...nigdy bym sobie nie wybaczył.
-Ale nie zrobiłeś. Kiedy indziej mi o to wyprawisz kazanie, narazie chce żebyś poszedł ze mną do sypialni.
-Ja...Co ?
-Posiedź zemną, pomóż się uspokoić. Za niedługo będą tu, chce jakoś wtedy funkcjonować.
-Aaa...o to ci chodziło...No to chodźmy.
-Baaan !
Pobiegłam do sypialni, jednocześnie zakrywając twarz z zarzenowania. Co za potwór, o czym on myśli w takiej chwili?!
Ostatecznie skończyliśmy na łóżku leżąc poprostu obok siebie. Po pewnym czasie Ban nie wytrzymał i mnie przyciągnął do siebie i bardzo mocno przytulił. Czas się w tym momencie dla mnie zatrzymał i chyba przez ten gest z jego strony odpłynęłam w sen. Obudził mnie jego dotyk . A raczej wodzenie palcem po nogach i ręce .
-Ban co ty robisz ?
-O ! Nieśpisz!
-Nie da się gdy tak robisz .
-Kłamiesz . Od godziny tak robie co najmniej.
-Ugh, nie zamierzam tego komentować zboczeńcu .
-Zboczeńcu ? Gdybym nim był to bym napewno wybrał inne miejsca do -
-Dobra ! Nie kończ.
-A co to ? Czyżby nasza śpiąca królewna się właśnie speszyła?
Wzięłam najbliższą poduszkę i trafiłam centralnie w jego twarz.
-Ejjj!
Już miał mi oddać gdy zadzwonił dzwonek do drzwi oraz doszły odgłosy pukania.
-Jesteście tam?!
-Masz farta . Wrócimy jeszcze do tego . Ban założył swoją poplamioną i podziurawioną koszulkę z braku jakiej koleiek innej.
Następnie poszliśmy wpuścić dwójkę naszych wyczekiwanych gości. Odrazu od wejścia Anzai nas obu obejrzał po czym poszedł się rozejrzeć po tym całym bałaganie. Taira została z nami i poprostu mnie przytuliła. Było to dla mnie dziwne , skoro dopiero się poznałyśmy w sumie.
-Przepraszam że powiedział ci byś to zrobiła , ale to była jego jedyna szansa w tamtej chwili.
-Spokojnie, zrobiłam to i się udało. To najważniejsze. Do tego Ban jest świetny i bardzo opanowany.
Ban i Tsukasa wymienili formalnosci a następnie poszliśmy do Anzai'a .
-Nieźle wam mieszkanie podziurawili.
- Nie nam a mi . Podziękuję.
Powiedziałam i podeszłam trochę bliżej do chłopaka który teraz oglądał pocisk , który wyjełam z Bana.
-Tak wogóle to z kąd wiedzieliście gdzie mieszkam? Wtedy o tym nie pomyślałam ale ...
Anzai odwrócił się do nas wkońcu i wstał. Spojrzał na mnie z skruchą w oczach.
-Sprawdziłem Cię. Chciałem mieć pewność. Uwierz że adres to jedna z gorszych rzeczy do odnalezienia jeżeli ktoś nie jest jakiś mega sławny.
-O ...No rozumiem. Tzreba być ostrożnym.
-Mnie też znalazłeś?
Zapytał Ban chłopaka, który w tym momencie skończył oglądać kule.
-Z tobą było gorzej ale ma się te dojścia.
-Yuuki!
-Spokojnie , droczę się . A tak wogóle to wiem już dlaczego mu się tak pogorszyło. Spotkałem już takie kule, są robione specjalnie na nas . Wampiry.
Ban spowarzniał i się aż wyprostował.
-Skąd taki pomysł?
Anzai zrobił grymas zmieszany z uśmiechem i spokojnie odpowiedział mojemu chłopakowi.
-Bo na mnie ktoś już ich próbował.
CZYTASZ
Devils Line, moja historia
Fanfiction*Cztery lata po wydarzeniach mających miejsce w anime* "Każdy jest zdolny do miłości." - Mamo...wierzę w twoje słowa ale boje się gdzie mnie to zaprowadzi... *Młoda, zorganizowana i pełna życia dziewczyna spotyka na swojej drodze tajemniczego mężcz...