2

34 4 0
                                    

-Wporządku?
Zauważyłam że szybko mnie obejrzał całą tak ogólnie, czy nie mam żadnych poważniejszych uszkodzeń.
-Już dobrze, więcej Cię już nie skrzywdzi.
Po tych słowach zaczęłam szlochać aż opadłam z sił. Nagle osunełam się bezwładnie przed siebie ale nie trafiłam na twardą ziemię . Złapał mnie i pozwolił mi się na sobie oprzeć.
-Dasz radę wrócić sama do domu?
- Chyba tak...
Próbowałam wstać, jednocześnie się zasłaniając. Wkońcu udało mi się ale czułam jak drże na całym ciele. Po chwili poczułam silne ramiona pod kolanami i na plecach. Gdy zorientowałam się co się dzieje już byłam na rękach tego chłopaka.
- To gdzie mam Cię zanieść?
Pokierowałam go pod moje drzwi , oczywiście większość tej drogi mu marudziłam że sama dam radę. Gdy byliśmy pod moimi drzwiami zauważyłam że są lekko uchylone. Postawił mnie na ziemię , bałam się na niego spojrzeć po tym co miało miejsce. Ale z drugiej strony bardzo chciałam mu się przyjrzeć. Miałam wrażenie że go kojarzę.
- Dziękuję, gdyby nie ty... to ...
-Daj spokój, gdybym szybciej się poruszał może by do tego nie doszło.
Spojrzałam na niego z łzami w oczach, chciałam zobaczyć jego mine w momencie kiedy to powiedział. Ujrzałam ciemną burzę dość długich włosów, kończących się na jego ramionach . Od połowy przechodziły z czarnego w ciemny czerwień. Grzywka mu lekko zasłaniała jego drapieżne jasne A raczej cytrynowe błyszczące oczy . Mimo to patrzył na mnie z lekką troską. Nos miał prosty, wręcz idealnie dopasowany. Pod nim były usta , miałam wrażenie że większość czasu były wykrzywione w zaczepnym i pewnym siebie uśmiechu. Lecz teraz były poważne. Po chwili olśniło mnie skąd to kojarzyłam . To z nim mój wzrok się spotkał gdy zamykałam sklep aż upokorzyłam się przycinając sobie dłoń. Co za przypadek i co za wstyd. Odrazu spuściłam głowę z zarzenowania.
-Poradzisz sobie? Ja idę dzwonić na policję, popilnuje go . Jak chcesz to mogę powiedzieć że Ty uciekłaś poprostu.
-Chciałabym się przydać... Zejdę na dół gdy przyjedzie policja .
- No jak chcesz .
Po tych słowach odszedł w strone schodów a ja weszłam do mieszkania. Gdy zamknęłam drzwi, z kuchni odrazu wybiegł kociak .
-Maluchu... wybacz że o tobie zapomniałam.
Poszłam do kuchni i dałam mu na talerzyku trochę szynki oraz znalazłam mały pojemniczek w sam raz do wody.
-Proszę, w sumie to nie mogę pewnie się przebrać więc chociaż zamieszczę teraz post o tobie.
Gdy skończyłam podeszłam do okna i zauważyłam ich tam na dole. Ten oblech dalej leżał A chłopak stał obok niego. W sumie to był bardzo dobrze zbudowany, nie wydawał się szczególnie napakowany jak te wszystkie mięśniaki i dobrze w sumie. Do tego był wysoki, teraz również to widać. Gdy stałam na przeciw niego musiałam unosić głowę do góry. Ma chyba co najmniej metr osiemdziesiąt-pięć. Był ubrany tak jak ostatnio w ciemne ubrania. Chyba czarne spodnie i na to dość cienka i długa czarna kurtka aż do kolan. Nagle spojrzał w moim kierunku i wydawało mi się że mnie dostrzegł a nawet posłał mi lekki usmiech. Po chwili rozległ się dźwięk syren policji, zatem ruszyłam na dół. Tym razem dobrze zamknęłam drzwi . Gdy tam już zeszłam , usiadłam na schodach od klatki schodowej.
Tak właściwie to mogłam tu czekać na nich ale dzięki pobycie w domu mogłam się uspokoić bardziej. Gdy się nim już zajeli mój wybawiciel podszedł do mnie.
-Zaraz podejdą Cię przesłuchać, ja już muszę się zbierać.
-Dobrze, Dziękuję Ci... za wszystko.
-Wpadnę kiedyś do Ciebie na coś dobrego, więc mam nadzieję że przynajmniej mnie wasze drzwi oszczędzą .
Posłał mi przy tym zadziorny uśmieszek , który bardzo do niego pasował. Zaraz zaraz , co on powiedział? Już miałam się odezwać ale zauważyliśmy że policjant mnie woła. Tak więc mój towarzysz ruszył już w sobie znanym kierunku a ja w swoim.
Po kota nikt się nie zgłosił ostatecznie więc został ze mną. Zabrałam go do weterynarza by się nim zajął i kupiłam mu wszystko co niezbędne. Któregoś dnia byłam wzywana na jeszcze jakieś dopełniające zeznania. Okazało się że nie byłam jedyną, którą zaatakował. W sumie to byłam pierwszą której się udało wyjść z tego cało. Mimo to wstrząsnęło mną to zdarzenie. Byłam bardzo szczęśliwa gdy go skazali i zamknęli.
Kociak wkońcu w pełni się do mnie przyzwyczaił i zyskał imię Black (wiem , bardzo oryginalne , ps. To chłopiec) oraz miano mojego przyjaciela. Codziennie wyczekiwałam że mój bohater wkońcu naprawdę przyjdzie do naszej restauracji. Wręcz starałam się brać więcej godzin żeby się z nim nie wyminąć. Tak minął mi miesiąc.
Byłam w pracy i obsługiwałm klientów jak zawsze. Polerowałam właśnie szklanki, gdy ktoś wszedł do lokalu. Nie zwróciłam uwagi kto bo w tym momencie szklanka chciała odemnie uciec. Na szczęście udało mi się ją złapać .
-Ej zajmiesz się tym co wszedł? Ja idę po zamówienia dla tamtej dwójki.
Sofi jest miłą rudowłosą pieknąścią. Ma śliczne czekoladowe oczy i piegi na nosie . Od początku się dogadywałyśmy i to jej najbardziej tu ufałam. Tylko jej opowiedziałam o tamtym zdarzeniu.
Wzięłam notesik z długopisem i ruszyłam do stolika który był przed chwilą wolny.
-Dzień dobry, co Panu podać?
-Ale jesteś sztywna w tej pracy hahah.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam faceta , którego oczekiwałam od miesiąca. Nic się nie zmienił, miał tylko inne ubrania na sobie no i lekkie worki pod oczami. Chyba ciężko pracował w tym czasie gdy go nie widziałam.
-Och! Jednak przyszedłeś.
Nie mogłam ukryć lekkiego uśmiechu, który wkradł się na moje usta.
-Udało mi się znaleźć wkońcu trochę wolnego czasu. Co mi polecisz?
Posłał mi pewny sobie i rozbawiony uśmiech.
-A na co masz ochotę? Przyszedłeś zjeść coś słonego, słodkiego? A może napić się?
-W sumie to nie myślałem co będę chciał tu zjeść, ale może macie jakieś dobre soki?
-Coś jeszcze powinno być, za godzinę zamykamy więc już się kończą.
- To poszukaj czegoś dobrego i możesz do tego dobrać jakieś pasujące ciasto.
Jeszcze nigdy nie byłam taka zestresowana przy nalewaniu soku z jabłek. Mi ten najbardziej smakuje więc postanowiłam zaryzykować. Do tego kawałek sernika. Wszystko ładnie ułożyłam na tacy i ruszyłam do jego stolika. Dziś był w granatowej bluzie, czarnych spodniach i jakiś drogich sportowych butach. Do tego miał na szyi przewieszony kabel od słuchawek.
-Proszę. Mam nadzieję że będzie smakowało , smacznego.
-Dzięki.
Puścił mi oczko i posłał usmiech. Szybko ruszyłam do dalszej pracy. Przy okazji zaczęliśmy sprzątać i przygotowywać się do zamknięcia. Gdy stałam akurat przy barze podszedł mój najwarzniejszy klient.
-No muszę Ci przyznać , że dobrze trafiłaś. Było bardzo dobre.
-Cieszy mnie to .
Chłopak zapłacił i myślałam już że pójdzie ale ten jednak jeszcze do mnie zgadał.
-Kończysz za chwilkę, tak ?
- No musimy posprzątać jeszcze, a co ?
-Będę czekał przed wejściem, odprowadze Cię.
Nie dał mi odpowiedzieć i wyszedł. Byłam w szoku ale z drugiej strony czułam się też szczęśliwa.
Gdy wkońcu skończyliśmy poszłam się przebrać. Dziś przyszłam w luźnej pastelowo-miętowej tunice oraz cienistych rajstopach a do tego miałam baleriny o kolorze kawy z mlekiem. Złapałam jeszcze torebkę i poprawiłam moje włosy ułożone w kok przeczesałam palcami luźno pozostawioną resztę.
Zamknęłam lokal i już miałam się rozglądać ale chłopak nagle znalazł się przy mnie.
-Możemy iść?
-Tak , jeżeli nadal chcesz mnie odprowadzić.
-No to jeszcze jedna kwestia. Jestem Ban Dave.
-Elaine Mako.

Devils Line, moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz