7. O której i gdzie?

6 0 0
                                    

Nigdy nie wiemy czy dany dzień nie jest przypadkiem naszym ostatnim.

***

- Widzimy się w poniedziałek. Miłego weekendu.- powiedziała z uśmiechem nauczycielka i wyszła z sali.

Zebrałam swoje rzeczy z ławki i wyszłam z klasy. Agnes dziś w szkole nie było, bo się przeziębiła. Poszłam do szafki żeby odłożyć zbędne mi książki i ruszyłam do wyjścia ze szkoły. Starałam się odszukać wzrokiem mojego przyjaciela, który miał czekać na mnie przy swoim aucie. Nie było go.

- No zajebiście.- mruknęłam do siebie. Mój dom nie był daleko, ale szczerze nie uśmiechało mi się iść na piechotę z ciężkim plecakiem na plecach.- Autobusie skarbie, biegnę do Ciebie.

Na przystanku czekałam około dwadzieścia minut. Pojazd z numerem 4 przyjechał więc wpakowałam się na pierwsze wolne siedzenie uprzednio płacąc za bilet. Dziękowałam sobie w duchu, że wzięłam z domu portfel.

Po kolejnych dwudziestu minutach wysiadłam z autobusu i poczłapałam na swoje bagno.

Chociaż nie, mój dom rodzinny jest bardzo zadbany. Jak będę mieszkać sama... To dopiero będzie bagno. Gdy mieszkałam z Jack'iem to on z reguły pilnował porządku więc nie mieszkaliśmy w ciągłym brudzie.

Weszłam na werandę i postanowiłam usiąść na ławce stojącej na drewnianych panelach. Plecak położyłam na podłodze A sama usiadłam wygodnie na ławce. Patrzyłam przed siebie, czyli konkretnie na park, który znajdował się po drugiej stronie ulicy. Podobała mi się ta lokalizacja, chociaż nie pogardziłabym gdyby park znajdował się trochę dalej.

Jak przechodziłam bunt nastoletni chciałam spędzić trochę czasu sama. Wybierałam się wtedy do parku lecz rodzice zawsze mnie widzieli, a ja tego nie chciałam. Chciałam się gdzieś zaszyć. Dopiero później kuzynka pokazała mi opuszczony dom za przedszkolem, a ja pokazałam co dla Agnes i Carl'a.

Właśnie, Carl.

Wyjełam telefon i wybrałam numer do przyjaciela.

Jeden sygnał

Drugi sygnał

Trzeci sygnał

Na końcu odezwał się ten wkurwiający głos sekretarki. Poderwałam się z miejsca, zgarnęłam plecak i weszłam do domu.

- Jestem już.- powiedziałam do mamy, którą zauważyłam przy szafie w przedpokoju.- Ale zaraz wychodzę do Agnes. Odwiedzę ją i dam jej lekcje. Nie było jej dziś.

- Dobrze, ale zjedz zupę.- rozkazała mama, a ja z westchnieniem poszłam do kuchni.

Po zjedzonym posiłku pobiegłam po schodach do swojego pokoju. Rozczesałam włosy, włożyłam niektóre zeszyty do torby i zeszłam spowrotem na dół.

- Czy moje auto już wróciło?- zapytałam tatę z nadzieją. Nie chciało mi się tułać się autobusem albo iść na piechotę, bo dom Agnes był oddalony od mojego o dobre 8 kilometrów.

- Tak, stoi na podjeździe. Nie wiem jak mogłaś go nie zauważyć.- odpowiedziała moja mama na co przewróciłam oczami.

- To super. Ja idę, jadę. Będę za jakieś trzy godziny. Buziaki!- krzyknęłam, zgarnęłam kluczyki od mojego auta i wyszłam z domu. Na podjeździe faktycznie stała moja kochana Tesla. Zadowolona usiadłam za kierownicą i wyjechałam spod domu.

***

Zadzwoniłam dzwonkiem do domu Agnes i czekałam aż ktoś mi otworzy. Tą osobą okazała się być brunetka. Stała w dresach i za dużej bluzce. A za nią stał...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 19, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mój KujonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz