22 || Special

169 13 3
                                    

Wszyscy siedzieli w salonie w Stark Tower. Wszyscy. Bez wyjątku. Był nawet Bruce, z którym jak wiadomo były napięte relacje. Był również Clint, jednak bez dzieci i żony - nie wytrzymaliby tego jazgotu. Rozmawiali ze sobą, śmiali się, a w tle leciał film, który mieli oglądać, ale i tak nikt nie zwracał na niego uwagi. Nawet Loki się świetnie bawił i obejmował Wandę ramieniem. Niektórzy byli lekko wstawieni, jednak należało im się. Po tylu ratowaniach świata potrzebują relaksu. Barton cały czas patrzył wyczekująco na Natashę, a ona wiedziała o co mu chodzi, więc nawet na niego nie zwracała uwagi. James szepnął jej coś na ucho a ona się zaśmiała. Obok nich siedziała Gamora wraz z Quillem. Od czasu do czasu całował ją w czoło i mówił jak bardzo jest piękna. Nie chciała tego okazywać, jednak jej serce biło znacznie szybciej niż normalnie. Na osobnej kanapie leżała Pepper na ramieniu Iron Mana. Zastanawiali się dlaczego w ogóle ze sobą zerwali. W ich oczach było widać ogromną miłość jaką siebie darzą - a teraz mieli kolejny powód do szczęścia. Natomiast na kolejnej kanapie siedział Scott, a na jego kolanach Hope. Pokazywał jej jakieś sztuczki z kartami, a ona udawała, że nie wie jak to zrobił. A obok nich Thor i Carol dokuczali sobie nawzajem. Łaskotali się, szturchali w żebra i śmiali się. Natomiast w kącie stał Sam i T'Challa. Rozmawiali ze sobą czasami wymieniając się ciepłym uśmiechem.

W kuchni Peter i MJ wraz z Shuri i Pietro wsypywali do misek paluszki i inne przekąski. Śmiali się przy tym głośno i tańczyli do "Back in black". Młody Stark patrzył na swoją dziewczynę z czułością. Serce się topiło na ich widok i to wręcz dosłownie. Pietro troszkę skrywał swoje uczucia względem księżniczki, ale w sumie to było urocze.

Steven, Stephen, Bruce, Wade i Draks siedzieli nieco z boku i rozmawiali na swoje, dziwne a czasem intrygujące tematy. Cieszyli się ze szczęścia swoich przyjaciół - tak, nawet Deadpool.  Nie było śladu

Ogólnie w Tower panowała wesoła atmosfera. Nie martwili się jutrem, przyszłościom. Myśleli o sobie nawzajem i teraźniejszości. Kiedy młodzi wrócili do salonu James i Natasha posłali sobie znaczące spojrzenia. Uśmiechnęli się i wzięli głęboki oddech. Gdy wstali wszyscy na nich spojrzeli. Clint już w duchu wiedział co za chwilę powiedzą, ale starał się ukryć swoje emocje.

- James mi się oświadczył. - powiedziała i pokazała pierścionek zaręczynowy na palcu.

- Wiedziałem, boże wiedziałem no wiedziałem do cholery! - wykrzyczał Hawkeye i momentalnie wstał i przytulił kobietę. - Jestem tak szczęśliwy, że aż nie wiem co powiedzieć. - i nie kłamał. Po prostu stał i ją przytulał.

- Nawet nie wiecie jak się stresowałem. - przyznał Bucky, kiedy wszyscy już im pogratulowali i siedzieli na swoich miejscach.

- A ja się tyle oryczałam ze szczęścia. - zaśmiali się.

- Skoro już  jesteśmy wszyscy razem to my też chcemy wam coś ogłosić. - odezwała się nagle Pepper.

- Tak? - spytała podekscytowana Carol.

- Więc pierwsza rzecz... znowu jesteśmy razem. - rzekł Tony i uśmiechnął się szeroko.

- Też wiedziałem. - szepnął dumny Clint.

- I jest coś, co was zmiecie z planszy. - zaśmiała się nerwowo Virginia.

- Mówcie bo na zawał padnę. - przerwała ciszę Wanda.

- Jestem w ciąży.

To zdanie na prawdę zmiotło Avengersów z planszy. Siedzieli z szeroko otwartymi oczami i ustami. Pierwsza ocknęła się Natasha, która od razu poszła im gratulować, a inni poszli za jej śladami.

- Będę miał brata! Albo siostrę! - pisnął radosny Peter do MJ. - Jak bardzo się cieszę. - rozpłakał się z tego szczęścia i przytulił swoich rodziców.

- Spokojnie młody. - zmierzwił mu fryzurę Stark. - Mam nadzieję, że będziesz się zajmował czasami swoim rodzeństwem.

- Oczywiście, że tak!

- Ja mu będę pomagać. - odparła Shuri równie szczęśliwa co on.

- Przepraszam bardzo, ale nie zapomnijcie, że każdy będzie chciał się zajmować malutkim bobaskiem. - pisnął Clint.

- Skoro już jesteśmy przy bobaskach, potrzeba rodziców chrzestnych dla malucha. - Pepper położyła swoją dłoń na brzuchu.

- Steven. - rzekł Stark do przyjaciela. - Czy zechciałbyś zostać ojcem chrzestnym mojego przyszłego dziecka?

- To... to będzie zaszczyt. - Rogers starał się za wszelką cenę nie wzruszyć przytulając go.

- Uwierzcie, że było bardzo trudno wybrać którąś z was na matkę chrzestną. - zaśmiała się przyszła mama. - Ale to ciebie znam najdłużej z wszystkich i myślę, że reszta się na mnie nie obrazi. Natasha, zostaniesz matką chrzestną?

Kobieta nie wiedziała co powiedzieć. Niekontrolowanie zaczęła płakać. Objęła Pepper ramionami i szepnęła jej na ucho "tak". Wszyscy byli bardzo wzruszeni i nie mogli przestać się uśmiechać, a niektórzy płakać. Peter cały czas szlochał w ramię MJ i powtarzał w kółko to samo zdanie - będę miał rodzeństwo. Natasha i Steve odeszli gdzieś na bok chcąc spokojnie porozmawiać o swojej roli. Byli dumni, że to właśnie ich wybrali. Nie chcieli tego przyznać, ale byli również nieco podenerwowani. Nie mieli styczności z dziećmi i nie mieli od kogo brać przykładu jak się nimi zajmować. Wiedzieli jednak, że mają przyjaciół, którzy z chęcią im pomogą.

Dwie bardzo ekscytujące wiadomości w jednym dniu - czego chcieć więcej? Gołym okiem widać, że wszyscy są do siebie przywiązani. Nie dało się na nich napatrzeć.

- Jarvis, zamknij proszę wieżę. - odezwał się pan Stark.

- Już się robi sir. - odpowiedziałem i zrobiłem to co kazał.

Family || marvel chat, instagram - wstrzymaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz