Steve, Tony, Peter i Stephen lecieli w Quinjet'cie. Na tej grupie spoczywała największa odpowiedzialność. Musieli wydawać rozkazy i prowadzić całą akcję. Ponad to Iron Man bardzo martwił się o swojego podopiecznego i zastanawiał się, czy dobrze postąpił, że go zabrał. Steven był dość spokojny. Już z nimi walczył, więc dla niego to będzie powtórka z rozrywki. Natomiast Spider Man i Doktor Strange nigdy nie mieli do czynienia z hydrą. Stephen ścisnął w dłoni swój medalion, w którym znajdował się kamień czasu i uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że może go użyć tylko w ostateczności.
- Każdy jest na miejscu? - spytał Kapitan uruchamiając słuchawkę.
- Tak. - usłyszał od wszystkich i skinął do siebie głową.
- Okej, mamy plan. Dwadzieścia osiem ludzi, siedem drużyn, jedna próba. - zaczął swoją motywującą pogadankę. - Dbajcie o siebie nawzajem, nie podejmujcie pochopnych decyzji, myślcie trzeźwo. Powodzenia. - przyspieszyli chcąc być na miejscu o odpowiedniej porze.
Stark włączył "Back In Black" i zaczął przygotowywać zbroję do rytmu muzyki. Steve nie lubił tego rodzaju piosenek, więc odszedł jak najdalej od głośników. Peter rozmawiał w między czasie ze swoim interfejsem głosowym w kostiumie, który nazwał Karen. Natomiast doktorek patrzył w okno i myślał o tajemnicach tego świata.
- Przygotujcie się. - rzekł Rogers kiedy wylądowali.
- Boże ale się jaram. - pisnął Peter. - Moja pierwsza akcja!
- Cicho siedź, bo może być twoją ostatnią. - odpowiedział mu Stark i młody już się nie odezwał. - Grupa D, wchodzicie pierwsi.
Rogers chwycił swoją tarczę kiedy wyszedł z samolotu. Strange unosił się nad ziemią dzięki swojej pelerynie, a Peter rozmyślał jak ta część ubioru może unosić rosłego mężczyznę. Stark stanął obok Stevena i czekali.
- Jesteśmy na miejscu. - odezwał się Clint.
- Grupa A, teraz wy. - wydał rozkaz Kapitan. - Grupa G zielone światło. - zaśmiał się wiedząc, że w tej drużynie jest Hulk.
- Grupa E i F szykujcie się. - rzekł Stark.
- Grupa C i G ruszajcie. - dodał Kapitan.
- Grupa B do boju! - uśmiechnął się Peter i poszli do przodu.
Szli w spokoju. Znaleźli się przy tylnym wejściu do budynku i weszli do środka. Wewnątrz od razu zaczęła się walka. Było ich bardzo dużo, jednak dawali sobie radę.
- Jak sytuacja Grupa A? - spytał Rogers nie słysząc odzewu z ich strony.
- Podejrzanie spokojnie. - rzekł jego stary przyjaciel.
- U nas brudno. I to bardzo. - krzyknął sam do siebie i cała czwórka wpadła do jakiegoś pustego pokoju.
- Za dużo ich. - skomentował Doktor Strange robiąc wokół nich tarczę osłonną.
- O, a widzieliście taki film? - spytał młody i zaczął opowiadać.
Dzięki wielkiej wiedzy filmowej nastolatka zdołali przejść bez szwanku przez korytarz i dostać się do celu. Spodziewali się tutaj Wolfganga von Struckera ale znając jego waleczność już dawno uciekł. Stark zaczął robić analizę pomieszczenia i zaczął szukać tajemnego przejścia, jednak nic takiego nie było.
- Na pewno nie chcecie wsparcia? - spytał Nick.
- My już będziemy wracać. - odparł Stephen. - Innym przyda się bardziej.
Jak szybko weszli, tak szybko wyszli. Usiedli spokojnie w Quinjet'cie. Ich zadanie zostało wykonane. Zabezpieczyli najważniejsze dokumenty z eksperymentów na ludziach. I zgodnie z umową polecieli, aby przekazać je w ręce Nicholasa.
- Po akcji szybko wracajcie do Tower, nie ma co ryzykować. Chcę powiedzieć, że wykonaliście świetną robotę. Rannymi Shuri zajmie się w laboratorium.
- Czy są ofiary śmiertelne? - spytał Kapitan.
- Tak. - odparło parę osób.
Steven i Anthony posłali sobie przerażone spojrzenia. Nikt nie spodziewał się twierdzącej odpowiedzi, więc nie wiedzieli jak zareagować.
CZYTASZ
Family || marvel chat, instagram - wstrzymane
Teen FictionGdzie żyją legendarne statki Clinta i Vers. Gdzie meliska Strangea pomaga wszystkim i na wszystko. Gdzie jest dużo śmieszków i słodyczy. Tam jest nasz dom.