05 - Hogwarts Express

197 15 0
                                    

- HERMIONA -

3 miesiące później...

- I co, nie możesz się już doczekać lekcji? - zapytał Harry, gdy staliśmy na Kings Cross przed Hogwart Express.

- Nie tyle co lekcji co po prostu nocnych herbat, rozmów, ukrywania się przed nauczycielami by nas nie przyłapali – zaśmialiśmy się razem.

- Myślisz, że w tym roku będzie spokojnie?

- Wbrew pozorom... tak. Myślę, że tak.

- Idziemy? - pokiwałam głową i we dwójkę ruszyliśmy do pociągu szukając wolnego przedziału. Niestety nie było żadnego wolnego, więc moja głowa wpadła na pewien pomysł. Kazałam Harremu iść za mną po czym ruszyłam na tylnie przedziały. W jednym z nich siedział Blaise.

- Miona! - krzyknął i mnie przytulił.

- Cześć Blaise – zaśmiałam się.

- Co Cię do mnie sprowadza wraz ze „Złotym Chłopcem"? - zapytał robiąc cudzysłowie przy pseudonimie Harrego.

- Możemy zostać w twoim przedziale? Nie ma już żadnych wolnych miejsc.

- No oczywiście, że tak. Tylko najprawdopodobniej przyjdzie tu jeszcze ten ponurak - zaśmiałam się, bo wiem kogo miał na myśli. Usiedliśmy w przedziale i pogłębiliśmy się w rozmowie. Rozmawialiśmy ogólnie o szkole, Quidditch'u, o tym jakim dyrektorem będzie Snape i wiele innych tematów. Jednak jakieś 10 minut po odjeździe ze stacji przed drzwiami przedziału pojawił się nie tylko młody Malfoy, ale również jego rodzice co wprawiło mnie w lekki szok. Świetnie czeka mnie kilka godzin w ich towarzystwie... Dracona jeszcze bym przeżyła, ale cała rodzina Malfoy'ów?

Może nie będzie tak źle...

⬨⬨⬨⬨

Od wyjazdu minęło jakieś dwie godziny, była dopiero trzynasta, a ja już byłam cholernie zmęczona. Gdy rozmawiałam tak swobodnie z Blaisem i Harrym, czułam cały czas na sobie wzrok Malfoy'ów w większości miałam na to wywalone, ale jednak lekki dyskomfort się pojawił.

- Coś z wózka kochaneczki? - zapytała miło staruszka. Naprawdę zastanawiam się ile ona żyje. Nie to, że życzę jej źle, ale widzę ją tu od mojego pierwszego roku, a z opowieści profesora Dumbledor'a wynika, że pracowała tu też gdy rodzice Harrego chodzili do Hogwartu.

- Poproszę dyniowy pasztecik i czekoladową żabę – podeszłam do niej biorąc wcześniej dobrą kwotę. Zapłaciłam, podziękowałam z miłym uśmiechem, a następnie usiadłam na swoje miejsce.

- Od kiedy się przyjaźnicie? – niespodziewane pytanie padło z ust pani Malfoy przez co każdy odwrócił się w jej stronę.

- Emm... nie jestem pewna, ale chyba gdzieś od od połowy maja – odpowiedziałam.

- Tak z Hermioną od połowy maja, a z Potter'em gdzieś od lipca – dopowiedział Blaise.

- Nie chcę być wścibska, ale jak to się stało? – spojrzała na mnie.

- Spotkaliśmy się na Pokątnej - jak dobrze pamiętam – i w sumie przeprosił mnie za poprzednie lata, poszliśmy na kawę pogadać i tyle. W sumie naszą relację możemy nazwać przyjaźnią, więc przyjaźnimy się do teraz i jakoś nie zamierzamy kończyć naszej znajomości.

Pani Malfoy  zgrabnie wprowadziła mnie, Blaise i Harrego w rozmowę, nie tylko na temat naszej przyjaźni. Nawet w jakiś tematach wypowiedział się pan Malfoy, a także dotąd milczący Draco. Wbrew pozorom było przyjemnie, ale cały czas czułam na sobie przeszywający wzrok Lucjusza Malfoy'a.

⬨⬨⬨⬨

Przed wejściem do Wielkiej Sali pożegnałam się z Blaisem i powiedziałam, że zgadamy się po kolacji. Razem z Harrym udałam się do swojego stołu po drodze mijając wymierzone w nas wściekłe spojrzenie Weasley'a. Niech się pierdoli. W wyśmienitych humorach czekaliśmy na przemowę naszego nowego dyrektora – profesora Snape'a. Niedługo po wojnie – gdy jeszcze przyjaźniłam się z łasicą – razem z Harrym i Ronem poszliśmy do domu Severusa Snape'a...

3 dni po wojnie...

Spięci jak cholera szliśmy do domu Severusa Snape'a. Nie czuliśmy się komfortowo idąc w jego stronę, ale musieliśmy. Musieliśmy mu podziękować za wszystko co zrobił. Gdyby nie on już dawno bylibyśmy martwi.

- To dobry pomysł? - zapytał Ron.

- Tak. Musimy mu podziękować.

- Ale po co tu ja?

- Po to, że ty również byłbyś martwy gdyby nam nie pomógł. Dlatego też zamknij się i bądź miły – warknęłam i zapukałam do drzwi. Otworzył nam jak zwykle naburmuszony Snape.

- Dzień dobry profesorze. Moglibyśmy wejść? - zapytałam.

- I na co mi święta trójca w domu. – mruknął bardzo cicho pod nosem, jednak usłyszałam go. - Wejść.

Wbrew temu co było widać na zewnątrz – ciemne i ponure kolory - to wewnątrz było dosyć jasno. Co mnie zdziwiło. Bo Snape i jasne kolory? Coś tu mi się nie kalkuluje. Ale no cóż... pozory
mylą. Doszliśmy do salonu, gdzie my usiedliśmy na kanapie, a on naprzeciwko nas.

- Czym sobie zasłużyłem na obecność Golden Trio? - zapytał kpiąco.

- Chcieliśmy z panem porozmawiać – powiedział Harry.

- To mówcie – wzruszył ramionami. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo. Oczywiście, że to ja musiałam wszystko mówić.

- Chcieliśmy panu podziękować. - zaczęłam na co on zmarszczył brwi. - Za to wszystko co pan zrobił. Gdy nie pan to pewnie bylibyśmy już dawno martwi.

- Skąd o wszystkim wiecie?

- Ktoś nam powiedział. – dopowiedział Harry. - I naprawdę chcieliśmy za wszystko podziękować, ale też przeprosić. Było dużo rzeczy, w których pana oskarżaliśmy, a pan chciał nam tylko pomóc.

Nic nie odpowiedział przez co było trochę niezręcznie. Siedzieliśmy tak przez pięć minut, ale gdy nic nieodpowiedział ruszyliśmy do drzwi mrucząc ciche „Dziękujemy i do widzenia".

Teraz...

Po przemowie Snape'a, którą ominęłam błądząc myślami, usłyszałam brawa i głośne krzyczenie. Dyrektor bez jakichkolwiek emocji – czym lekko przerażał – zszedł sprzed mównicy i ruszył na swoje miejsce. Uczta oficjalnie się zaczęła i wszyscy wręcz rzucili się na jedzenie, a po chwili było słychać gwar rozmów. Kątem oka widziałam Ginny, która chce do nas podejść lecz głos brata ją zatrzymuje. Jednakowoż ona nic sobie z tego nie robiła i z lekką nieśmiałością do nas podeszła.

- Cześć. Mogę się dosiąść?

- Tak – wzruszyłam ramionami.

Rozmawialiśmy jak za dawnych czasów. Ginny przeprosiła mnie za swojego brata, ale powiedziałam, że jak coś to on ma mnie przeprosić, a póki tego nie zrobi to mam na niego wyjebane. W jakiejś części było mi przykro z powodu jego słów, bo nie sądziłam, że mój „przyjaciel" tak powie, ale z biegiem tych trzech miesięcy miałam już dosyć myślenia o tym...

ɪ ᴡɪʟʟ ᴀʟᴡᴀʏꜱ ʙᴇ ᴡɪᴛʜ ʏᴏᴜ || ᴅʀᴀᴍɪᴏɴᴇ [ᴢᴀᴡɪᴇꜱᴢᴏɴᴇ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz