Poranne promyki listopadowego słońca wdarły się przez okno do pokoju, zmuszając mnie, abym otworzył oczy. Z mojej prawej strony leżał wciąż śpiący, widocznie przemęczony chłopak. W nocy musiałem kilkakrotnie wstawać, aby pomóc mu szybko pójść do toalety, zwrócić... Zwrócić zbędny balast.
Był wyraźnie odwodniony i zmęczony nocnym wymiotowaniem, więc nie zamierzałem go budzić. Zamiast tego, na mojej twarzy, po raz pierwszy od kilku godzin, pojawił się grymas radości. Przybliżyłem się lekko i objąłem Tima ramieniem. Stęknął coś tylko pod nosem i dalej pogrążał się w krainach snu.- Kocham cię - szepnąłem cicho, po czym zamknąłem oczy. Nieskromnie przyznałbym, że jestem dobrym chłopakiem. Zadbałem o Tima jak nikt inny; żadna z jego dziewczyn nigdy nie wstawała w nocy, żeby siedzieć z nim nad muszlą klozetową. Kto by tak w ogóle chciał?
Leżałem tak, z nadzieją, że znów zasnę... Ale nie dałem rady. Kiedy Warren się obudził, a jego zmęczony wzrok utkwił we mnie, otworzyłem oczy.
- Cześć, kochanie - Uśmiechnąłem się i pogładziłem jego policzek.
- Kochanie? - Parsknął rozbawiony. - Rzygałem całą noc jak kocur, a ty wciąż chcesz mnie tak nazywać? Co ci wczoraj mówiłem?
- Tak się napiłeś, że wziąłeś mnie za kapitana Titanica - mruknąłem cicho.
- O kurwa - Chłopak roześmiał się, zakrywając twarz dłońmi. - Nigdy więcej alkoholu. Nigdy.- We Włoszech alkohol jest legalny dla ludzi w naszym wieku - Uniosłem brwi. - Nie wiem, czy dasz tak radę.
- Nie jestem alkoholikiem - wymruczał zmęczonym głosem i wtulił się w mój tors. - Ale śmierdzę menelem i sam to wyczułem...
- No to leć pod prysznic - poleciłem mu po chwili namysłu.
- Jeszcze pięć minutek... - Jęknął, wyraźnie zawiedziony moją odpowiedzią. - Daj poleżeć...
- Sam narzekałeś - podniosłem wzrok na jego już odkrytą twarz. - Zdecyduj się!- To chodź ze mną - Uśmiechnął się łobuzersko, a na moją twarz wstąpił rumieniec.
- Twoi rodzice i siostra są w domu - syknąłem, niemało przerażony tą wizją. - Padalec z ciebie, wiesz?
- Sam jesteś padalec - Rozbawiony przegramolił się przez łóżko i powoli z niego wstał. - Zaraz wrócę, weź se jakieś ubrania. Swoją drogą, moje szorty świetnie na tobie leżą.Uniósł kciuk w górę, a ja jeszcze bardziej zawstydziłem się.
- Idź do mycia - Wyjąkałem i rzuciłem w nastolatka poduszką. - Bo zrobię ci krzywdę, jak zaraz nie przestaniesz...
- No dobrze... - Przewrócił oczami i opuścił pomieszczenie.Westchnąłem cicho i przyłożyłem sobie dłonie do twarzy. Byłem rozpalony.
Głupi Tim.
***
Siedzieliśmy przy stole, a ja wpatrywałem się w swoją porcję jajecznicy.
- Nie smakuje ci? - Zapytała mama Timothy'ego, na co pokręciłem głową.
- Smakuje - Stwierdziłem i nabrałem jedzenie na widelec.Brunetka uśmiechnęła się ciepło i wróciła do czytania jakiejś gazety w swoim telefonie.
- Ej, Stan - zagadała Gwen. - Na co mogę przerobić pokój Tima, jak się wyprowadzicie?
- Gwen - Pan Warren rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie; wtedy zaśmiałem się cicho.
- Przerobiłbym go na jakąś pracownię - szepnąłem do dziewczynki, która w odpowiedzi skinęła energicznie głową.- Ja wszystko słyszę - Nastolatek siedzący obok mnie zmarszczył brwi.
- Tim, zajmij się jedzeniem - Mama rodzeństwa chwyciła swój kubek i upiła łyk kawy.
- A propos wyprowadzki - Tata chłopaka uniósł wzrok znad talerza. - Jak to miało wyglądać, przypomnij, Stanley?
CZYTASZ
Never have I ever
Teen FictionCzym jest prawdziwa miłość? Tim Warren tak właściwie nigdy nie zadał sobie tego pytania - żył tak, jak sądził, że powinien. Z każdym zakończonym związkiem czuł ulgę. Jednak, gdy Amber Scott wypowiedziała magiczne "to koniec", Tim zaczął zastanawiać...