– Stanley i ten nowy, uroczy blondasek – Heather napiła się soku z czerwonego kubeczka. Anderson westchnął.
– Dlaczego chłopak? – Brunet założył ręce, na co nastolatka wzruszyła ramionami.Gareth oparł głowę o moje ramię i zaczął opowiadać o tym, jak zamierza wykorzystać ostatni miesiąc wakacji.
– Gareth – Blondyn wystawił dłoń w jego stronę.
– Stan – Brązowooki usiadł na podłodze w garderobie.
– To... Co robimy? – zapytał widocznie zaciekawiony.
– Siedzimy tu przez siedem minut i potem wychodzimy? – Chłopak podrapał się po głowie. – Chyba, że chcesz pogadać.
– No to... W sumie nie znam tu nikogo. Fajnie by było mieć jakichś znajomych – przyznał Grizz i usiadł obok. – Chcesz się zaprzyjaźnić, Stan?Słuchałem z wielką uwagą, jak cheerleader rozplanował sobie zajęcia na najbliższe dni.
– No i chciałbym jeszcze iść do wesołego miasteczka! – Tremblay objął rękami swój własny tors. – Przyjechało wczoraj rano. Pójdziesz ze mną?
– Wiesz, tak naprawdę to... – Chciałem przyznać, że to ciekawy pomysł na wspólne wyjście, ale wspomnieć, że raczej miałem inne plany.
– To dobrze, pójdziemy. Ale bez Tima i Mike'a – Osiemnastolatek wyszczerzył zęby. – Dzisiaj.
– Dlaczego bez nich? – Uniosłem brew w geście zdziwienia.– W gimnazjum miałem sporo znajomych – przyznał i po chwili roześmiał się cicho. – Musiałem się przeprowadzić na te wiochę z drugiego końca kraju, bo tu mamy przynajmniej jakąś rodzinę.
– Co to ma do rzeczy? – Anderson spojrzał na niego, niezbyt rozumiejąc, o co mu chodziło.
– Mama umarła już dawno temu, niedawno pogrzebaliśmy ojca – Blondyn przełknął ślinę. – Zostałem z macochą. Żyje tu moje kuzynostwo, a ponoć lepiej mieć bliskich przy sobie, czy coś.
– Wiesz, mieszkam z ojczymem całe życie i tak naprawdę nigdy nie poznałem swojego ojca – Stan uśmiechnął się lekko. – Drudzy rodzice też potrafią być fajni.
– Masz rację – Tremblay roześmiał się ponownie i szturchnął go w ramię. – Jesteś zajebisty, Stan.– Chciałbym spędzić z tobą czas... Tak jak na początku – Piwnooki wtulił się we mnie, na co starałem się nie reagować. – Chcę odpocząć od drącego pizdę Mike'a, rzygającego Tima i Lilith siedzącej ciągle na telefonie. Chcę się pobawić, no wiesz!
– Jasne – Podrapałem się po karku, aby chwilę później ziewnąć. – Ja ci nie przeszkadzam?
– Coś ty, w żadnym wypadku – Chłopak machnął ręką. – Jesteś zmęczony?
– Strasznie – Ponownie ziewnąłem, zakrywając swoje usta dłonią.
– Powinieneś się porządnie wyspać – Tremblay założył ręce i wstał z kanapy. – Do łóżka, precz! Ja sobie idę... Ale wrócę wieczorem!
– Mhm – Zaśmiałem się cicho, by chwilę później moje "ciężkie" powieki mogły opaść. Sam zasnąłem niedługo potem z wycieńczenia... Na kanapie.Jak przez mgłę mogłem usłyszeć wychodzącego z mojego domu Garetha, a przez kiepski stan świadomości nie miałem nawet możliwości wstania i zamknięcia drzwi.
– Już, przeruchani? Wyłaźcie, koniec rundy – Heather otworzyła drzwi i uśmiechnęła się do nich.
– Zadzwoń, jak będziesz wolny, piękny – Gareth ułożył dłoń w gest telefonu i pomachał nią, wystawiając przy tym język i mrużąc jedno oko. Po tych słowach wyszedł, a Stanley parsknął cicho i podniósł się z podłogi.***
Szedłem obok Grizza i patrzyłem, jak ten z radością przygląda się różnorakim atrakcjom. Chłopak zapatrzył się w jakieś stoisko, w wyniku czego szybko wpadł na przypadkowego przechodnia.
CZYTASZ
Never have I ever
Teen FictionCzym jest prawdziwa miłość? Tim Warren tak właściwie nigdy nie zadał sobie tego pytania - żył tak, jak sądził, że powinien. Z każdym zakończonym związkiem czuł ulgę. Jednak, gdy Amber Scott wypowiedziała magiczne "to koniec", Tim zaczął zastanawiać...