Nareszcie nadszedł długo wyczekiwany przez większość uczniów dzień. Piątek, czwarty grudnia. Lekcje zostały odwołane ze względu na bal, który miał się odbyć tego dnia. Jak zapowiedziałem już na początku roku – nie zamierzałem iść.
Leżałem w domu przed TV i oglądałem powtórkę jakiegoś starego meczu footballowego; na pewno nagranie pochodziło z poprzedniego sezonu. Moje śniadanie nie było idealne i podane pod nos, bo musiałem zrobić je sobie sam – dlatego przede mną, na stoliku kawowym, leżał krzywo przekrojony rogal z masłem i miodem, a do tego kawa zbożowa. Niestety nie zdobyłem się na więcej.
Po skończonym posiłku, poszedłem do łazienki, a w lustrze dostrzegłem na sobie nieświeży, jednodniowy zarost godny prestiżowego kloszarda. Westchnąłem ciężko i zacząłem przekopywać w szufladzie pod umywalką sterty farb do włosów oraz kosmetyków mojej mamy – aż znalazłem golarkę i pozbyłem się niechcianych włosów z twarzy. Wyglądałem ohydnie w zaroście i mimo, że mój tata był szczęśliwym posiadaczem brody – do mnie jakoś to nie pasowało.
Poprawiłem swoje bokserki w ananasy i wróciłem przed telewizor. Właśnie jedna drużyna zdobyła punkt i ludzie na stadionie wiwatowali radośnie. Ze skupienia wyprowadził mnie wibrujący na stole telefon.
To Mike – szczerze mówiąc, spodziewałem się kogoś innego, ale tak czy siak odebrałem. Jak się również okazało, była to rozmowa wideo.– Słuchaj Tim, ważna sprawa – Czarnowłosy rzucił mi poważne spojrzenie, a ja przewróciłem jedynie oczami. – Muszka czy krawat?
– Muszka – Przetarłem oczy, na co tamten uśmiechnął się.
– Stan też tak mówił. Ale to dobrze, bo krawata nie umiem wiązać – Zaśmiał się krótko. – Idziesz dziś do Lesliego?
– Ta, Leslie mnie zaprosił – Próbowałem zachować powagę, ale drugie imię najlepszego przyjaciela zbyt mnie bawiło.
– Tylko się zabezpieczcie dzieciaki – odparł. Ponownie przewróciłem oczami.
– Wal się! Będziemy oglądać filmy. Ale... Pozdrów Grizza, Lil i Steph – Rozłączyłem się dosyć szybko.Moja siostra miała normalnie lekcje, tata siedział w szkole i pomagał w przygotowaniu hali sportowej do balu, a mama była w pracy. Nie zamierzałem jej odwiedzać, ale zadzwoniła chwilę po mojej rozmowie z Mike'iem i poprosiła, żebym przyniósł jej klucz od domu. Ogarnąłem się szybko i po chwili stałem już w autobusie.
– Powinienem w końcu wyrobić sobie prawo jazdy – Pomyślałem i spojrzałem w lusterko.
Za kierownicą siedział ten sam, dziwny starzec i rękę bym se dał uciąć, że w poprzednim wcieleniu zbijał piątkę z Mojżeszem. Popatrzyłem przed siebie, na drzwi i zrozumiałem, że już czas wysiadać.Wyszedłem z pojazdu i skierowałem kroki do kawiarni mamy. Otworzyłem drzwi, a w pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwoneczka.
– Dzięki Timmy, zawsze można na ciebie liczyć – Mama pocałowała mnie szybko w policzek.
– Mamo... – Jęknąłem zawstydzony, a jedna z kelnerek zachichotała.
– Przepraszam – Uśmiechnęła się i zabrała ode mnie klucz. – Baw się dobrze.
– Jasne, spoko – Westchnąłem i udałem się do wyjścia – Pa!
– Na razie! – Pomachała mi krótko.Wróciłem do domu i rzuciłem się na kanapę. Kolejny telefon do mnie. Dlaczego tyle osób do mnie dzwoniło? To Lilith.
– Hej Tim! – Zaśmiała się nerwowo. – Głupio mi trochę cię o to prosić, ale mógłbyś przyjść do mnie?
– Po co? – Zdziwiłem się.
– Potrzebuję pomocy, a Gareth nie da rady przyjechać – powiedziała.
– Przecież masz siostrę – odparłem.
– Eva jest w szkole – Westchnęła. – Ważna sprawa!
– Dobra, mogę podejść – Stęknąłem. – A Steph gdzie?
– Na paznokciach. Nie przyjedzie. Chodź szybko! – poprosiła, a ja zwlokłem się z sofy i poszedłem ponownie do wyjścia.
CZYTASZ
Never have I ever
Fiksi RemajaCzym jest prawdziwa miłość? Tim Warren tak właściwie nigdy nie zadał sobie tego pytania - żył tak, jak sądził, że powinien. Z każdym zakończonym związkiem czuł ulgę. Jednak, gdy Amber Scott wypowiedziała magiczne "to koniec", Tim zaczął zastanawiać...