26. Bōto

349 39 14
                                    

ボート — Łódź

Kiedy się ocknęłam, leżałam już na dole. Widać było, że nie za długo, gdyż po chwili usłyszałam zatroskany głos mojego towarzysza:

— Jesteś cała?

Levi, ostrożnie nachylał się nad dziurą, aby sprawdzić moje położenie. Chciał się upewnić, że nie stało mi się nic poważnego.

Najpierw chciałam się podnieść i dopiero wtedy mu odpowiedzieć. Na dobrą sprawę sama do końca nie wiedziałam, jak bardzo ucierpiało moje ciało po upadku z takiej wysokości. Niby dziura nie była głęboka, ale wystarczająca, aby sobie coś złamać.

Niestety, ilekroć spróbowałam stanąć na nogi, poczułam silny ból w lewej nodze. Momentalnie cała się spięłam, zaciskając przy tym zęby.

— Chyba skręciłam kostkę! — odpowiedziałam mu, nie będąc w stanie ukryć bólu w swoim głosie.

— Poczekaj, zaraz ciebie stamtąd wyciągnę — usłyszałam tylko i po chwili już go nie było.

***

Levi gorączkowo rozglądał się po piwnicy w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby posłużyć mu za linę. Niestety, nigdzie nic takiego nie znalazł ani w piwnicy, ani na górnych piętrach.

— Kurwa mać. Znowu same problemy przez to durne babsko.

Chwycił za pościel w pokoju dziewczynki, po czym zabrał kilka ubrań z szafy, które wykonane były z dość mocnego materiału. Zamierzał to wszystko ze sobą połączyć i rzucić Amandzie, aby się po tym wspięła.

***

Czekając na Levia, zdecydowałam się zapalić ostatnią pochodnię. Nie zamierzałam siedzieć w ciemności. Kto wie, co mogło czyhać w okolicy. Nie było tutaj co prawda innych ludzi, za to z pewnością mogliśmy natrafić na dzikie zwierzęta. A patrząc, że trafiłam do jakiejś niszy, jak nic specjalnie wykopanej przez kogoś, należało się spodziewać dosłownie wszystkiego.

Gdy światło latarni rozjaśniło mrok, zdałam sobie sprawę, że wcale nie znalazłam się w niszy — to był tunel. Był wystarczająco szeroki, aby mogły obok siebie stanąć dwie osoby. Wyprostowane osoby, patrząc na wysokość.

Z pewnością tunel wykonany został ludzkimi rękoma. Świadczyły o tym jego wielkość, a także fakt, że powstał pod piwnicą jednego z domów. Nie rozumiałam tylko dlaczego.

Poświeciłam w głąb, mając nadzieję na to, że ujrzę coś, co chociaż trochę naprowadziłoby mnie na powód wykopania tego tunelu. Skoro już się tam znalazłam, zamierzałam się dowiedzieć jak najwięcej.

Praca z Hange sprawiła, że stałam się jeszcze bardziej ciekawa świata. Chciałam wiedzieć — wiedzieć jak najwięcej o tym, co nas otaczało. Wcześniej moja wiedza opierała się tylko na książkach. No i jeszcze na tym, co przekazywali nam nauczyciele w szkole. Niestety, nie było to coś, co sprawiło, żebym przestała czuć niedosyt.

Dopiero teraz zaczęłam rozumieć słowa Zoë. Propozycja brunetki, abym dołączyła do jej oddziału, nie wynikała tylko z troski i mojej — jak to ujęła — ponadprzeciętnej inteligencji. Ona dobrze wiedziała, że będę chciała rozwijać się dalej. Że tak samo jestem ciekawa świata. Obie nie wierzyłyśmy do końca w słowa królewskich. Może gdzieś tam daleko również mieszkali ludzie, na swój, odmienny od nas sposób, walcząc z tytanami. Może nie byliśmy jedyni. Tak bardzo chciałam to wiedzieć.

Zaczęłam się czołgać w głąb tunelu, z uwagą obserwując jego ściany. Im dalej się zapuszczałam, tym cała konstrukcja nabierała kształtu. Sklepienie podtrzymywały drewniane pale i wzdłużnie ułożone deski; każda ładnie oszlifowana. Widać było, że przyłożono się podczas budowy całej konstrukcji, jakby postrzegali je jako wyjątkowo istotne miejsce.

Haiboku | Levi Ackermann Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz