4

30 4 2
                                    

W dniu nadejścia studniówki Ashton czuł się potwornie. Z jednej strony liczył na wyrozumiałość partnerki, z drugiej zaś zastanawiał się, co sam zrobiłby na jej miejscu. Leżąc na łóżku, wgapiony w sufit obklejony plakatami rockowych zespołów, które zwinął z pracy, ignorował wołanie matki, dochodzące z dołu.

- Ashton, czasami zastanawiam się, czy ty mnie w ogóle słuchasz?!- bez zapowiedzi wpadła do pokoju syna- wołam cię od 10 minut. Zmierz garnitur, odebrałam go z pralni- powiesiła schludnie wyprasowane ubranie na szafie- i rusz się w końcu, musisz jeszcze odebrać bukiecik na rękę partnerki z kwiaciarni pani Dorothy-usiadła na skraju łóżka- dalej nie wiem kogo zaprosiłeś- posłała mu jeden z tych zachęcających, matczynych uśmiechów.

- Madeline mamo- podniósł się na łokciach- Madeline.

- Madeline Campbell?- rozpromieniała- od zawsze wiedziałam, że coś do siebie czujecie. Rozmawiałam o tym nawet z jej mamą. Od zawsze zastanawiałyśmy się czemu spędzacie razem tak mało czasu? Te skryte spojrzenia...- nie dane jej było skończyć, gdyż zakłopotany sytuacją Ashton, przerwał jej rozmarzony wywód, będąc pewnien,że jeżeli dziewczyna mu nie wybaczy, tego co zamierza dzisiaj zrobić, jego mama napewno dowie się wszystkiego od pani Campbell. Z pewnością żadna z nich nie będzie zadowolona.

- Nie idziemy ze sobą, dlatego że jesteśmy w sobie zakochani, czy cokolwiek sobie myślisz. Mad jest moją dobra koleżanką, a zaprosiłem ją wyłącznie że względu na przysługę, którą mi ostatnio wyświadczyła- wstał kierując się w stronę drzwi.

- Znając ciebie, chyba nawet nie chce wiedzieć jakiego rodzaju to była przysługa- pokręciła głową, dołączając do stojącego w progu syna.

- Mamo, Madeline zaopiekowła się mną na ostatniej imprezie- przetarł zmęczoną twarz dłonią- nie uprawialiśmy seksu- odparł lekko zażenowany i zirytowany całą tą rozmową.

- To twoje życie, twoje życie- uniosła ręce na znak poddania się- zanim pójdziesz- odjęła go czule- chciałam ci powiedzieć jak bardzo jestem z ciebie dumna i jak bardzo dobrze zająłęś się rodziną po odejściu ojca. Naprawdę mi pomogłeś, zawsze mogłam na ciebie licyć- zaczęła płakać.

- Heeej, nie płacz- przytulił ją szczelniej, kładąc brodę na jej głowie. Przypomniał mu się ostatni raz kiedy obejmował blondynkę mieszkającą po sąsiedzku. Szybko wymazał z głowy to wspomnienie.

- A i jeszcze jedno- puściła chłopaka- Jeżeli czujesz cokolwiek do Madeline, powiedz jej o Londynie- wyszła z pokoju, zostawiając go samemu sobie.

Nikt oprócz chłopaków i ich rodzin, nie wiedział o tym, że zespół dostał możliwość wyjechania za rok do Londynu i podpisania kontraktu na ich pierwszą płytę. Zazwyczaj jest to rzecz, którą każdy by się chwalił, jednak wytwórnia poprosiła ich o dyskrecję, do czasu podpięcia wszystkiego na ostatni guzik. Nie wiedzial zatem, czemu miałby informować o tym Mad? Pewnie i tak mało by ją to obeszło... Ma swoje sprawy. Ignorując dziwne żądanie mamy oraz tonę SMS'ów wysłanych przez chłopaków w celu powstrzymania go przed wypełnieniem wyzwania, udał się do kwiaciarni, kupując dodatkowo bukiet na przeprosiny, który za parę godzin może okazać się niezbędny.

~

W tym samym czasie, wciąż zaskoczona nagłym zaproszeniem blondynka, mierzyła swoją sukienkę, w towarzystwie Dylana. Chłopak leżał rozłożony na jej łóżku, podczas gdy ona oglądała kreację w lustrze.

- Dalej nie mogę uwierzyć, że pieprzony Irwin zaprosił cię na studniówkę!- przekręcił się na brzuch- mogłabyś mi załatwić towarzystwo jego przystojnego przyjaciela, ty samolubie- zaśmiał się- ale wnioskując po waszej ostatniej, wspólnej ucieczce z imprezy, jestem w stanie w to bardziej uwierzyć- zachichotał.

My Wildflower (Ashton Irwin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz