rozdział 9.

1.9K 56 9
                                    

Ta decyzja okazała się być cholernie trudna do podjęcia. Stęskniłam się za domem, przyjaciółmi, rodziną, przede wszystkim za starym życiem. Z drugiej strony chciałam tu zostać, zobaczyć jak dalej potoczy się relacja z Vinniem.
Wszystko byłoby prostsze, gdybyśmy się nie pogodzili... nie wiem co zrobić.
Chyba się z tym prześpię, albo.. zapytam o radę mojej przyjaciółki.
Ona może mi doradzić. Tak też do niej zadzwoniłam.
Było już całkiem późno, dlatego myślałam, że nie odbierze.

- Hailee, wiesz która jest godzina?!
- powiedziała zaspanym głosem
- wiem, przepraszam!
- streszczaj się, wyrwałaś mnie z tak pięknego snu..
- postaram się, Ashley.. - zaczęłam
- co się stało Hailee? - słyszałam jak podnosi się z łóżka
- Hailee? jesteś tam?
- tak, po prostu myślę jak mam to ubrać w słowa..
- widzę, że nie dzwonisz z błachostką, w takim razie możesz się rozgadać
- oh dzięki wielkie
- bo zaraz się rozmyślę..
- nie rozmyślisz
- nie rozmyślę
I tu obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Tak bardzo za nią tęsknię, dlaczego nie mogę mieć blisko ich wszystkich?
- mam dylemat odnośnie powrotu do domu
- pogodziłaś się z Vinniem i teraz nie wiesz co robić?
- dokładnie tak. Ash doradź mi, serio nie mam pojęcia co teraz. Chciałabym być blisko Was a jednocześnie blisko jego. Dlaczego wszyscy nie mogą być blisko siebie?
- rozumiem, ale tu wszyscy nie mogą się doczekać kiedy wrócisz. nie mówią o niczym innym
- tylko pogarszasz sprawę
- racja, sorry. może przyjedź na trochę do nas, a potem wrócisz?
- chciałam już tam zostać, ale może w tym wypadku..
- Hails, jeżeli chcesz zostać - zrozumiem, bardzo go polubiłaś, można to wyczuć nawet przez telefon
- o matko, to źle?
- no co ty, to dobrze. w końcu mała Hails wyjdzie do ludzi
- nadal nie wiem co zrobić
- zostań tam, z nim. tu w Seattle zawsze będzie twoje miejsce, gdzie możesz wrócić w każdej chwili. Ja, Max czy twój tata nie obrazimy się - możesz być spokojna
- wiem, ale..
- zostań, widzę jak bardzo Ci zależy
- aż tak to widać?
- ano
- kurde, szkoda, że Vinnie nie mieszka w Seattle
- chwila..
- co jest?
- z kąd on pochodzi?
- właściwie to nie wiem
- zapytaj go! może okaże się, że jego dom rodzinny jest w Seattle
- byłoby super, ale wydaje się to niemożliwe. to nie bajka..
- kto pyta nie błądzi. nie zaszkodzi Ci zapytać
- tak tak, zapytam go
- no i świetnie. zadzwoń jak się dowiesz
- masz moje słowo

Skończłyśmy rozmawiać. Czy pozbyłam się wątpliwości? - nie.
Ale w jakimś stopniu wiem co zrobić.
Gdyby okazało się, że Vinnie jest z Seattle.. To raczej niemożliwe. Byłoby zbyt piękne.

Następnego dnia..

- Hailee nie jedź
- ale Vinnie, Ty i ja, nie pasujemy do siebie. to nie powinno się wydarzyć
- nie bądź niepoważna, uciekasz bo się boisz
- boję się? niby czego?
- boisz się wejść w ten związek
- nieprawda
- ach nie?
Odwróciłam się w stronę auta. Nie było sensu się z nim wykłócać. Ma rację, ale nie przyznam się do tego. Głupio, ale taka już jestem.
- czekaj! przestań uciekać. ja muszę mieć Cię blisko, jesteś dla mnie jak powietrze
- dlaczego tak bardzo Ci na mnie zależy?
- bo Cię kocham, nie widzisz tego?!
- co - powiedziałam słabo
- no tak, kocham Cię, Ciebie

Obudziłam się zestresowana. To był sen, to tylko sen. Matko, to było straszne, chociaż chciałabym, żeby było prawdziwe.

Musiałam wziąć prysznic. Sen mnie zaskoczył, musiałam się ocknąć. 
Woda zmyła ze mnie niepokój, uspokoiła mnie. Wzięłam kilka wdechów i zeszłam na śniadanie.

Kiedy je przygotowywałam poczułam czyjeś dłonie na mojej talii. Na pewno nie była to dziewczyna, dłonie były duże. I wtedy osoba się odezwała
- dzień dobry - szepnęła mi do ucha
Po głosie pozałam, że to Vinnie. Trzymajcie mnie, zaraz zemdleje...
- cześć, może masz ochotę?
- nie dzięki, już jadłem. ale chętnie Ci potowarzyszę
- okej
Niech już mnie puści. Nie wytrzymam tak długo, nogi mam już całe z waty.
Puścił, jakby umiał czytać mi w myślach.
Siedzieliśmy razem przy wyspie kuchennej i rozmawialiśmy o wszystkim poza moim wyjazdem. Wtedy przypomniałam sobie o co tak bardzo chciałam go zapytać.

- Vinnie
- tak?
- skąd pochodzisz?
- pytasz gdzie jest mój dom rodzinny, tak?
- mhm
- Seattle
Zachłysnęłam się herbatą. Czy on właśnie powiedział, że jest z Seattle? Pewnie posłuchał moją rozmowę z Ash. To nie może być prawdą
- naprawdę?
- naprawdę
- niesamowite.. ja też
- co ty gadasz?
- wiem, mi też ciężko uwierzyć
- to świetnie! w takim razie jadę z Tobą. akurat miałem w planach odwiedzić moją rodzinę
- ale się złożyło..
- co nie? - wstał i podszedł tak, że staliśmy na wprost siebie.
zrobił coś czego się nie spodziewałam.  wziął mnie w ramiona i zaczął się kręcić dookoła
- dobrze już dobrze, bo zaraz zwrócę całe śniadanie
- to taka świetna wiadomość. tak się cieszę!
- ja też, ale zaraz naprawdę zwymiotuję
- no tak, przepraszam - postawił mnie na ziemię i patrzył głęboko w oczy.
jego oczy są hipnotyzujące, nie mogę oderwać od nich wzroku. on cały jest cudowny!
- miłość rośnie wokół nas - moją siostra zaczęła śpiewać i momentalnie oderwaliśmy się od siebie
- przepraszam, że wam przerwałam, ale muszę się czegoś napić. a wy idźcie do innego pokoju, jeśli nie chcecie, żeby ktoś wam przerwał.

Na te słowa oblałam się rumieńcem. Przecież do niczego nie doszło..
wyluzuj Hails.
Poczułam jak na moim nadgarstku ktoś zaciska rękę, a następnie prowadzi mnie na górę.
Weszliśmy do pokoju Vinniego.
- wszystko trzeba omówić. Masz już kupiony bilet? spakowałaś się już?
Zalewał mnie falą pytań.
- Vinnie uspokój się trochę
- sorry, po prostu jestem bardzo podekscytowany. w końcu będę mógł przedstawić rodzicom, Reggiemu i Maxowi swoją dziewczynę.

Chwila.. 1. dziewczynę? od kiedy jesteśmy parą?
2. Maxowi? Czy Max, mój najlepszy przyjaciel to brat Vinniego?!
kurde..

- więc oficjalnie jesteśmy razem?
- fakt, nigdy o tym nie rozmawialiśmy.
może trochę się zagalopowałem
- trochę..
- w takim razie, moją przyszłą dziewczynę - puścił mi oczko
WOW, to wszystko na bank mi się śni

Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, po czym poszłam do siebie i napisałam do Ashley i Maxa wiadomość:

Do Ashley i Max:
mam nadzieję, że czeka mnie huczne przyjęcie

Od Ashley:
jednak wracasz?!!!

Od Max:
i to jak! gwarantuję, że nawet o takim nie śniłaś

Do Ashley i Max:
wracam!!!
mam się bać?

Od Ashley:
ha, wiedziałam!

Od Max:
o tak 😎😈

Do Ashley:
nie uwierzysz

Od Ashley:
???

Do Ashley:
Vinnie jest z Seattle

Od Ashley:
serio? to świetnie!

Do Ashley:
wraca ze mną, tylko okazało się, że jego bratem jest Max

Od Ashley:
nie gadaj?! nigdy nie wspominał, że ma jeszcze jednego brata

Do Ashley:
no właśnie! chyba, że chodzi o innego Maxa

Od Ashley:
może..
zapytaj go

Znowu te pytania? Powoli mam ich dość...

••••
Hej! Dzisiaj rozdział wcześniej niż zwykle.
Pojawia się nowy wątek. Dzięki temu nie będzie nudno.
(a przynajmniej tak myślę)
Co myślicie?

matter of time | Vinnie HackerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz