Rozdział 3

2 0 0
                                    

Znając moje szczęście na pewno był to mój brat, ale nawet z tą myślą nie zamierzałam się zatrzymać tylko schować, bo nawet on nie zna wszystkich zakamarków naszego domu a przynajmniej mam taką nadzieję. Po opuszczeniu sali skierowałam się w stronę kuchni gdzie przy schodach jest wnęka w której zamierzałam się schować. Starałam się być dość cicho co bardzo utrudniał mi fakt, że miałam buty na obcasie. Dotarcie do wnęki pod schodami zajęło mi trochę czasu ale w końcu się tak znalazłam i schowałam. Idąc tu cały czas słyszałam kroki więc czekałam aż ten ktoś przejdzie dalej i mnie nie zauważy.  Ale nadzieja matką głupich jak to mówią i mój pech do takich sytuacji też dał o sobie znać i oczywiście ten ktoś musiał się zatrzymać na wprost mnie. Był to mężczyzna który pojawił się wraz z królem wampirów domyślam się, że jest on jego doradcą albo kimś takim.

– Uważam, że nie powinnaś się wymykać z imprezy swojego brata. – powiedział to nieznajomy wampir odwracając się w moją stronę.

– A ja uważam, że nie powinno cię to obchodzić co ja robię we własnym domu. – odpowiedziałam i wyszłam ze swojej kryjówki mijając mojego rozmówcę. – A tak wogule to nie powinieneś być na imprezie i zabawiać swojego króla?

– Pyskata jesteś – zaśmiał się – ale to dobrze. Trochę mi się znudziło i zobaczyłem, że wychodzisz więc chciałem zobaczyć gdzie idziesz.

Z jakiegoś powodu czułam, że kłamie tylko nie wiedziałam dlaczego.

– Chciałam wrócić do siebie bo to jednak nudna impreza mimo wszystko, ale ty powinieneś tam wrócić. – powiedziałam i odwróciłam się z zamiarem odejścia.

Jednak zanim odeszłam usłyszałam jeszcze czyjeś kroki, ale stwierdziłam, że nie będę się odwracać tylko poszłam dalej.

****

Obudziłam się o piątej, chociaż w nocy i tak mało spałam. Cały czas się zastanawiałam dlaczego ten koleś za mną poszedł i kto do niego dołączył jak od niego odeszłam. Po jakimś czasie stwierdziłam że wstanę i pójdę pobiegać. Może to rozjaśni moje myśli, pomyślałam. Ubrałam się w strój sportowy, uczesałam i wyszłam z pokoju. Z racji wczesnej godziny w domu watahy panował spokój, co się pewnie zmieni później. Część gości z bankietu została na noc w naszym domu, więc panować będzie tłok. Trzeba będzie się szybko ulotnić i nie pokazywać.

Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę lasu, w uszach miałam słuchawki jak zwykle, ale mimo skupienia się na słowach piosenki to czułam że ktoś za mną idzie. Wyłączyłam muzykę i biegłam dalej w ciszy, przez co upewniłam się że faktycznie ktoś za mną biegł. Chciałam pobiec tak jak zawsze na polanę, ale przez to że nikt o niej nie wie, a przynajmniej mam taką nadzieję, to musiałam zmienić trasę i pobiegłam wzdłuż granicy watahy. Po godzinie biegania przystanęłam między drzewami żeby trochę poćwiczyć. Dyskretnie rozejrzałam się dookoła ale nikogo nie zauważyłam, chociaż wiem że na pewno ktoś ze mną był. Stwierdziłam że pobiegnę już do domu i wróciłam tą samą trasą która biegłam w tę stronę.

Kiedy wróciłam już do domu była już prawie ósma godzina, na dworze było widać już dość duży ruch. Jedni odjeżdżali a drudzy dopiero się szykowali, omegi biegały z bagażami i z wczorajszym wystrojem sali.

Czyli wielkie sprzątanie już ruszyło, pomyślałam i ruszyłam do domu żeby się przebrać i coś zjeść. Chciałam dzisiaj jechać z Camila na siłownię, ale jeszcze jej nie zauważyłam co źle wróży bo ona nigdy się nie spóźnia a byłyśmy przecież na dzisiaj umówione. Muszę sprawdzić telefon jak tylko się ogarnę.

Kiedy wchodziłam do domu prawie na kogoś wpadłam, udało mi się odsunąć w ostatnim momencie. Kiedy spojrzałam w górę zobaczyłam tego samego gościa który poszedł za mną w trakcie przyjęcia, od razu go ominęłam nie chciałam z nim gadać nie widziałam do tego żadnych wskazań ani nie miałam na to ochoty. Od razu skierowałam się na schody żeby iść do siebie.

– Mam nadzieję że przechadzka się udała, i obyło się bez zbędnych incydentów po przekroczeniu granicy, – powiedział kiedy byłam już przy schodach.

– Nie jest w twoim interesie martwić się o moje problemy i o to gdzie i kiedy przebywam – odpowiedziałam nie odwracając się tylko idąc przed siebie.

Nie wiedziałam skąd o tym wiedziała ale podejrzewałam że ktoś o tym mówił na bankiecie i stąd o tym wiedział. Chociaż dziwne jest to że się tym tak bardzo zainteresował.

Raczej nie jest moim przeznaczonym chociaż jak na razie i tak bym nawet tego nie wyczuła w żaden sposób, pomyślałam wchodząc do swojego pokoju. Z racji tego że jak na razie nie jestem ani wilkołakiem ani wampirem nie mogę wyczuć więzi z tym który jest mi przeznaczony, o ile w ogóle takiego kogoś znajdę. Nie wiem kiedy przejdę przemianę a niestety jest to niezbędne abym mogła znaleźć tego którego podświadomie szukam. Nie mam pojęcia czemu doradca króla wampirów zaczął się mną tak interesować ale niestety nie wróży to nic dobrego.

Ubrałam się, ogarnęłam i zeszłam na śniadanie. Nie chciało mi się za wiele robić więc zrobiłam sobie grzanki. Po śniadaniu powinnam iść do Alana ale stwierdziłam że zrobię to później i poszłam po prostu do siebie gdzie przesiedziałam większą część dnia ucząc się na nadchodzące zajęcia.

Kiedy w końcu stwierdziłam że już wystarczy nauki i pora trochę odpocząć, w końcu skierowała się do gabinetu mojego brata gdzie przesiadywał praktycznie całymi dniami.

Ja nie wiem jak to wytrzymuje jego mate, pomyślałam.

Schodząc po schodach usłyszałam kroki ale się tym za bardzo nie przejęłam. Prawie wszyscy goście bankietowi dziś wyjechali, zostali tylko ci którzy mają sprawy do omówienia z moim bratem albo chcą zawrzeć korzystna umowę pokojową z naszą watahą. Więc tym bardziej nie spodziewałam się kogoś ważnego. Spojrzałam w telefon by sprawdzić czy nie mam żadnej wiadomości od Camilli. Nadal mi nic nie odpisała co było do niej niepodobne bo akurat telefon to ona zawsze ma przy sobie. Zaczęłam się niepokoić brakiem odzewu z jej strony szczególnie że nigdy jej się to nie zdarzało. Schodząc ze schodów nadal patrząc w telefon nie zauważyłam pewnej wysokiej osoby i na nią wpadłam, telefon wypadł mi z ręki.

– Bardzo przepraszam nie chciałam na ciebie wpaść – powiedziałam szybko się odsuwając. – Nie zauważyłam cię, – podniosłam głowę żeby spojrzeć na osobę na którą wpadłam i nie powiem trochę się przestraszyłam bo stałam przed samym królem wampirów a dobrej reputacji to on nie miał.

– Nic się takiego nie stało ale na przyszłość radzę patrzeć gdzie idziesz, lepiej żebyś nie wpadała na byle kogo, – powiedział i poszedł dalej jakby nigdy nic. Chociaż zanim się oddalił zauważyłam jakiś dziwny błysk w jego oczach.

Nie zostawiaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz