Sebastiano...
Czy to tylko przypadek? Nie, kurwa! Nie wierzę w takie rzeczy, jak przypadek. Nie wtedy, gdy ruskie ścierwo włazi mi pod nos, patrząc tymi mętnymi ślepiami na Alexię. Ten moment... Ta jedna chwila, w której Mironov dostrzegł ją za moimi plecami i to co zobaczyłem na jego parszywej gębie...
Kurwa! Ten człowiek jest chorym skurwielem! To nie było jakieś pożądanie, to była jebana chuć. Dosłownie buchała z jego starczego ciała, jak smród niemytego ciała. Za każdym razem, gdy przypominałem sobie to spojrzenie i ten wyraz twarzy, wstrząsał mną dreszcz odrazy.
Czy wie, kim jest? Czy wie, że to ją kazał swoim ludziom porwać?
Mironov poprzysiągł śmierć wszystkim żyjącym członkom rodziny zabójcy jego syna. Nie wiedziałem, czy zdaje sobie sprawę, że jest nią właśnie Alexia. Nie miałem jebanego pojęcia, na jakiej zasadzie ten człowiek pracuje. To stary Wor z moskiewskiej jurysdykcji. Kiedy przejmował swój teren, miał pod sobą tylko Moskwę i niewielki teren na wschód od miasta. Na jego rozkaz, jego żołdacy wyrżnęli w pień przywódców kilkunastu rodzin należących do organizacji. Przejął nad nimi kontrolę, obsadzając swoimi ludźmi.
Francesca działała tylko na polecenie mojego ojca. Nikt tak naprawdę nie znał jej prawdziwej profesji. Wiem, że czasami organizacje korzystają z zewnętrznych źródeł, znałem osobiście kilku ludzi, którzy za konkretną kasę sprzątnęliby nawet prezydenta. Francesca taka nie była. Krążą wręcz legendy o jej niesamowitych akcjach i gdyby chciała, mogłaby zrobić naprawdę wielką karierę. A jednak trzymała się tylko tych zleceń, które miała od ojca. To nieszczęsne zasilanie bramy, które rozwaliła Alexia świadczy o tym, że nauczyła ją posługiwać się bronią. Zanotowałem sobie w głowie, żeby załatwić jej pozwolenie na to gówno. Nie to, że zaraz po przylocie do Los Angeles pozwoliłbym tej upartej kobiecie ganiać ze spluwą po mieście. Dajcie spokój, jeszcze trochę chciałbym pożyć i nie ukrywam, nacieszyć się wdziękami Alexi.
Wkurwiało mnie to, że zapewne Sycylijczycy wciąż koczują w moim mieście. Sprawa Gottiego nie powinna zabrać nam, aż tyle czasu. Mamy wszystko, jak na talerzu. Nagrania, świadków, zeznania. Zaraz po przylocie załaduję tyłek D'Angelo do swojego apartamentu i pojadę spotkać się z Brassim. Nie będę tolerował takiego gówna na moim terenie. Koniec imprezy, to wypierdalać do siebie i zabrać ze sobą ścierwo. Nie przewiduję sytuacji, abyśmy mieli się spotkać w najbliższej przyszłości. Tak więc niech spierdalają, a my zajmiemy się ruską swołoczą raz, a dobrze.
Dopilnowałem, aby Alexia usiadła i zapięła pasy, po czym odwołałem na bok Ignacio.
- Uzgodnij z pilotami, o której wylądujemy. Na lotnisku ma na nas czekać eskorta.
- Myślisz, boss, że pies zaryzykuje otwarty atak?
- Nie mam pojęcia. Dziwne, że spotkaliśmy go w takim miejscu, a ja nie wierzę w przypadki.
- Sprawdzę każdego, kto wiedział o naszym wylocie do Nowego Yorku, jak i o godzinie powrotu.
- Doskonale – mruknąłem wracając na swoje miejsce.
Nie dość, że spotkaniem z pakhanem miałem zjebany humor, to jak się okazuje, Ignacio nie miał czasu wymienić załogi. Te same dwie plastikowe laski stanęły teraz nade mną, całkowicie ignorując obecność Alexi. Kurwa! Jeszcze tego mi brakuje, pomyślałem o nieuniknionym fochu. Zerknąłem na dziewczynę i z zaskoczeniem zobaczyłem na jej twarzy ten zadziorny uśmiech, z jakim gasiła mnie na każdym kroku, gdy się poznaliśmy.
- Życzy pan sobie coś specjalnego na początek podróży?
Odwróciłem głowę od uśmiechniętej Alexi patrząc, jak te dwie zdziry prezentują mi swoje walory. Zdaje się, że od wczorajszego dnia ich mundurki zmalały co najmniej o dwa rozmiary, ponieważ dekolt ledwo zasłaniał ich sztuczne piersi. Mówiąc szczerze... Kurwa! Zamrugałem zupełnie zaskoczony widokiem sutków wyłaniających się z ukrycia.
![](https://img.wattpad.com/cover/215432281-288-k538769.jpg)
CZYTASZ
INVICTUS. Boss, #1 JUŻ W KSIĘGARNIACH
RomansaSebastiano Rina wkrótce przejmie władzę nad najpotężniejszą rodziną Cosa Nostra w Stanach. To twardy i nieprzejednany mężczyzna, bezwzględny egzekutor, który zyskał przydomek Invictus. Ma prawie wszystko, kobiety też. Oprócz tej jednej... Alexandri...