2

61 5 0
                                    

Jeszcze nie było dzwonka, więc uczniowie spędzali czas na dworze rozmawiając, grając w karty lub czytając książki. Sara od razu zauważyła swoją koleżankę z klasy, która ukrywała się przed ewentualnym wzrokiem nauczyciela. Koleżanka przywołała ją palcem.

- O co chodzi?

W odpowiedzi dmuchnęła jej dymem papierosowym w twarz i wyciągnęła z plecaka książkę.

- Jak ty możesz to czytać, to jest obrzydliwe.

- Dla kogo obrzydliwe, dla tego podniecające.

- Jesteś chora.

- Możliwe — wzruszyła ramionami.

- Lepiej wróć do butów, szwaczko.

W tym momencie nauczycielka zaczęła dzwonić dzwonkiem, więc weszli do szkoły. Szkoła to jednak za dużo powiedziane, wszyscy mówili na to miejsce Buda. Zwykły budynek z starzejącego się drewna i samym parterem z pięcioma klasami.

- Rose, rozdaj podręczniki — rozkazała nauczycielka.

Sarze nawet nie trzeba było tego mówić, zawsze to robi, a gdyby zapytała, czy ktoś inny może to zrobić, to spojrzeli by na nią jak na nienormalną. Ona nie była uczennicą, nie była Sarą Rose, nie była matkobójczynią. Była szwaczką, była służącą całej tej społeczności. I każdy o tym wiedział. Dlatego, codziennie do szkoły, zakładała zajebiste buty. Czarna skóra, sięgające lekko za kostki, na jednym boku czerwona, a na drugim niebieska, idealnie błyszczące i wypastowane, lekko połyskujące na czerwono, dwucentymetrowy obcas z idealnie zakończonym czubkiem. Zazdrość wszystkich dookoła była tak natarczywa, że aż ją czasami osaczała, dusiła. Sara miała wrażenie, że może dotknąć palcem tą zazdrość, a nawet uścisnąć jej dłoń.

- Sprawdziłam wasze ostatnie kartkówki, będę oddawała pokolei — powiedziała znudzona nauczycielka za biurkiem.

- Pani Rose — powiedziała nauczycielka po pewnym czasie, głos miała tak zdołowany i z taką niechęcią wymówiła nazwisko, że Sara już wiedziała co dostała.

Trzy!

Nie mogła w to uwierzyć i kilka razy zerkała na kartkę, a kiedy zauważyła, że klasowa suka... znaczy córeczka najlepszego rybaka, dostała jeden. Wystawiła jej dyskretnie środkowy palec. Upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu, sukę i starą jędze. Może w urodzinach jest coś naprawdę wyjątkowego? Może solenizantowi przytrafiają się wyjątkowe rzeczy?

Nowa OsobliwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz