3

57 5 1
                                    

Po otrzymanej ocenie Sara resztę dnia miała w dupie. Po prostu czekała na koniec lekcji i rozmyślała o tym, że za cztery lata o tej porze już jej tu nie będzie. Nie zamierzała służyć za marne grosze do końca życia. Pewnego dnia to ona będzie panią, a ktoś będzie służyć jej. Często czytała fragmenty jednej ze swojej książki, pod tytułem „Pokojówka". Książka opowiada historię młodej dziewczyny, która sprząta dom bogacza, a jej pracodawca traktuje ją jak popychadło i dyma ją, kiedy zechce, więc w odwecie ta pluła mu do kawy i jedzenia. To plucie było butami Sary.

Po skończonych lekcjach Sara nie zważała na jakiekolwiek polecenia i protesty nauczycielki, po prostu wystrzeliła jak z procy. Plan na resztę dnia był prosty, miała zamiar kupić składniki, żeby zrobić pankejki. Jednak zamierzała jeszcze położyć przy mrowiskach skórki chleba, a do pajęczyn zazwyczaj przyczepia robaki, które zauważy. To, co robi Sara można uznać za służenie owadom, ale ona patrzy na to inaczej. Kiedy mrówki ciężko pracują to ulepszają i udoskonalają swoje mrowiska oraz życie swoich sióstr i królowej, mają większe ambicje niż ludzie na tej wyspie, których życie egzystencjalne opiera się na jedzeniu i piciu. Sara, pomagając mrówkom, ma wrażenie, że przyczynia się do czegoś większego. Natomiast pająki uważała w pewnym sensie za artystów, mających władzę nad tymi, którzy zaplączą się w ich sieci. A Sara też chciała mieć taką władzę.

- Chyba imperium wam się rozrasta - powiedziała, widząc bardziej rozbudowane mrowisko oraz większą ilość mrówek.

To było ulubione miejsca Sary, bo rolnicy porzucili tu stare sprzęty rolnicze, a nawet drewniany powóz konny. A w dodatku miejsce to znajduje się na lekkim wzniesieniu i jako dziecko lubiła się tu bawić.

Jej rozmyślania przerwał dziewczęcy piski.

- Mam cię! - był to głos Emila.

Sara położyła się na ziemi i obserwowała z ukrycia.

- Zostawcie to lizanie na później.

Powiedziała do Lori (suki) i Emila, jakaś dziewczyna, ale Sara nie wiedziała kto to, bo odwróciła się tyłem. Do nich dobiegła jeszcze jakaś, ale też stanęła tyłem.

- Zobaczcie co mam - powiedział Emil i wyciągnął z plecaka coś włochatego.

To coś okazało się królikiem lub zającem.

- Trzymałeś to w plecaku przez wszystkie lekcje? Nie bałeś się, że zacznie ci się miotać podczas lekcji?

- Nie, bo skrępowałem tak, żeby nie mógł się ruszyć.

Emil rozerwał sznury, a zwierzę zaczęło się wierzgać i piszczeć. Nastolatkowie zaczęli popychać i szturchać patykami biedne zwierzę. Sara nie mogła na to patrzeć i w desperacji zaczęła się rozglądać, kiedy spojrzała na powóz konny, w jej głowie zrodził się szatański plan. Zaczęła od tyłu z całej siły pchać powóz, który w pewien sposób przebudził się do życia i zjechał ze wzniesienia prosto na plecaki, które chwilę wcześniej odłożyły nastolatki.

- Mój plecak! Dopiero co go mi mama naprawiła!

- To szewcowa!

Sara to praktyczna dziewczyna, więc nie marnując czasu, zaczęła uciekać.

Nawet nie patrzyła gdzie biegnie, po prostu biegła. Jej chwilowa przewaga się skończyła, teraz byli coraz bliżej. Biegnąc dotarła do wysokiego płotu zbyt wysokiego żeby go przeskoczyć, więc biegła wzdłuż żeby znaleźć furtkę. Jednak, kiedy dobiegła do furtki to okazało się że zasuwka się zacięła.

- No, bez jaj!

Jej przyszli oprawcy byli coraz bliżej, a jej pociły się ręce. Kiedy jednak udało się jej wejść zatrzasnęła furtkę. Nie miała zbyt wiele możliwości żeby się skryć, miała przed sobą tylko starą stodołę, więc zaczęła wspinać się po jej rynnie. Kiedy weszła, nastolatkowie pokonali furtkę.

- Chodź tu do nas ladacznico - krzyknął Emil, rzucając w nią małym kamieniem.

- Złaź skoro jesteś taka odważna - powiedziała Lori i rzuciła drugim kamieniem.

Sara miała wyprostowane ręce w pionie, starała się utrzymać równowagę i osłonić przed kamieniami. Z całych sił starała się nie patrzeć w dół, po prostu szła przed siebie po rynnie, nie mając żadnego planu na wydostanie się z tej gównianej sytuacji. Kiedy znalazła się na końcu rynny, dopadł ją strach. Czuła się bardziej bezbronna niż kiedykolwiek wcześniej, jedyne co jej pozostało to osłanianie się przed kamieniami. Kiedy zgięła lekko nogi, żeby uchronić się przed dostaniem w głowę, rynna z powodu lat i ciężaru oderwała się od dachu, a Sara jedynie mogła krzyknąć.

Było ciemno i szumiało jej w uszach, dochodziły do niej tylko głuche dźwięki. Powoli otwierała oczy, a krzyki stawały się coraz głośniejsze.

Ktoś krzyczał?

Dlaczego?

Pierwsze co zobaczyła Sara to grube zaostrzone drewno, które znajdowało się bardzo blisko niej.

Tylko, dlaczego było czerwone?

I dlaczego było tak blisko?

Im bardziej Sara podnosiła głowę, tym większy ból czuła. Widziała, ale nie rozumiała co się dzieje. Dotknęła ciepłej, mokrej i czerwonej krwi. Jechała ręką powoli wzdłuż belki, aż dotknęła swojej koszulki i skóry znajdującej się pod nią. I wtedy zrozumiała, a wraz ze świadomością przyszedł ból. Sara zaczęła głośno krzyczeć z bólu i strachu.

- Zdejmijcie mnie! Zdejmijcie mnie! - zaczęła krzyczeć i szlochać w tym samym momencie.

Później poczuła jeszcze większy ból, przez co jeszcze głośniej krzyczała, a dodatkowo zakryto jej usta dłonią. Leżała płasko na ziemi, ale nie czuła nic oprócz bólu. Jednak nie mogła krzyczeć, pluła i dławiła się własną krwią, a z jej oczu płynęły pojedyncze łzy. Widziała Emila bez koszulki i uciskającego jej brzuch, a dwie dziewczyny siedziały obok i też płakały. Mówili coś, jednak nie rozumiała nic. Czuła się coraz słabsza, a powieki stawały się coraz cięższe, jednak ponownie stały się lżejsze, kiedy usiadła przy niej Lori z błyszczącym metalem w dłoni. Wszystko potoczyło się tak szybko, że jedyne co czuła to wyłącznie mocne i szybkie ukłucia. Ciepła ciecz rozchodziła się po jej ciele, będąc na krawędzi sił, ostatnim co widziała Sara, była twarz Lori i dwie wysoko uniesione dłonie trzymające nóż. Uderzenie w gardło zabrało Sarze ostatecznie tlen.

A więc to koniec - była to jej ostatnia myśl.

Nowa OsobliwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz