Rozdział 8

274 23 16
                                    

Plan był idealny. Zmusić tą dwójkę do porządnej rozmowy o ich uczuciach. Zostawić ich razem w Hogsmeade w Miodowym Królestwie. Oby dwoje uwielbiali to miejsce. W dodatku mieli zawstydzić ich, chwytając się za rękę i oznajmiając im, że idą na randkę.

Okazało się, że Fred zapomniał, w jakim konkretnie miejscu mieli się spotkać. Więc gdy Felicia obejrzała trzy razy tą jedną świąteczną wystawę, która nadal nie została ściągnięta, Phoebe zaczęła się irytować. Te same czerwone laski w białe paski, te same czekoladki wiśniowe... Już kolejny raz ogladała małe, czekoladowe figurki świętego Mikołaja, bo duże zostały już zjedzone przed świętami. A bliźniacy przeszli całe Miodowe Królestwo i nawet zdążyli zrobić zakupy.

Wzrok Ślizgonki był tak mocny jak bazyliszka - Fred stanął, nie mógł się ruszyć i wręcz czuł, jak jego dusza wylatuje z ciała. Coś czuł, że o potrzymaniu za ręce może pomarzyć.

Już miała ochotę krzyknąć, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Mogłaby przecież zostać wyrzucona za sklepu, a wtedy z planu nici. Tu wcale nie chodziło o zakaz zakupów w tym przecudownym, cukierkowym sklepie.

- Oh, Fred, tu jesteś - rzuciła jakby od niechcenia przez zaciśnięte zęby. Dopiero teraz blondynka ich zauważyła. Pomachała chłopakom i podeszła do nich.

- Zrobiliście już zakupy? - zapytała z nadzieją Puchonka. George wyciągnął przed nią torebkę pełną słodkości. W środku znalazła żółte landrynki, czekoladowe żaby oraz figurki. Specjalnie dla dziewcząt kupili ogromne lizaki. Jeden był fioletowy, a drugi różowo-niebiesko-złoty. Oczy blondynki zaświeciły się z ekscytacji - Oh, jak miło! Phoebe nie pozwoliła mi nawet rozejrzeć się po wystawach... Mogą wziąć tego lizaka?

I gdy już jeden z chłopaków otwierał usta, aby odpowiedzieć, z tyłu sklepu usłyszeli głośny trzask rozbitego szkła. Wszystkich wyproszono na chwilę, a przy tym powstał ogromny harmider. Jakimś cudem czarnowłosa razem ze swoim nieoficjalnym chłopakiem oddzieliła się od osób, które zamierzała zeswatać. Zauważyła to za późno. Kolejne niepowodzenie.

- Więc... Chyba zaplanowali tą akcję, nie? - zapytał George przyjaciółkę.

- Co masz na myśli? - zaczęła owijać szyję puchatym, beżowym szalikiem. Na dworze było za zimno.

- No wiesz, mój durny brat powiedział mi, że miał się z kimś spotkać w Miodowym Królestwie. Ty powiedziałaś, że Phoebe nie pozwalała wam odejść od wystawy... Chyba chcieli pójść na randkę, nie? - rudzielec połączył fakty. Nie zdawał nawet sobie sprawy, że jest i blisko, i daleko od prawdy.

- Randka... - blondynka zaczerwieniła się aż po czubki uszu, więc schowała twarz w szal. Okulary zaczęły jej parować.

- Oj, chmurko... - westchnął Gryfon i ściągnął jej okulary. Zaczął je wycierać chusteczką, którą trzymał w kurtce na takie przypadki. Nie zauważył, że dziewczyna mu się cały czas przyglądała. Stał na tyle blisko niej, że nie był rozmazaną plamą na tle innych kolorowych plam.

W końcu po chwili ciszy uzgodnili, że pójdą do Pubu pod Trzema Miotłami. Trochę liczyli, że spotkają tam swoich przyjaciół. Nie wiedzieli, że Fred prawie skutecznie odsuwał myśli Ślizgonki od swatania, chcąc spędzić z nią miło czas. Kolejny problem wspaniałego planu.

Przyjaciele usiedli w jednym z bocznych, mniejszych stolików w karczmie. Drewniane krzesła były twarde. Pomieszczenie oświetlało słabe, żółte światło świec. Wokół parnował ogromny hałas, a rozmów nie można było usłyszeć ze względu na głośne śmiechy zebranych. Felicia zamówiła wodę goździkową, a George piwo kremowe. Gdy czekali na napoje, trwali w ciszy. Puchonka bawiła się swoimi palcami, a Gryfon przyglądał się osobom w pubie. Kto powinien zacząć rozmowę? O czym? Może trzeba poruszyć wątek balu? Nie, to przecież fatalny pomysł. To byłoby niezręczne.

Jakimś dziwnym trafem zauważyła ich przez okno czarnowłosa, która umiejętnie zaczęła zbywać Weasleya. Zauważyła ich zawstydzenie. Miała nadzieję, że zaraz ze sobą porozmawiają. Już widziała, jak George odwraca się w stronę blondynki, jak otwiera usta i... podszedł do nich Hagrid. Gajowy zaśmiał się radośnie i dosiadł do pary, czym załamał dosłownie Ślizgonkę.

Plan się nie powiódł.

Jednak Phoebe jeszcze nie wiedziała, że ma w półolbrzymie dłużnika.

Rozmowa zaczęła się niewinnie. Na początku Hagrid długo zastanawiał się, z którym bliźniakiem ma do czynienia. Później opowiedział im, jak się miewa kilka jego stworów. Podczas rozmowy oczywiście wyszło na jaw, że już dwa Sherry wypił. Jednak to sprawiło u niego większą radość.

- Oj cholibka, chyba przeszkodziłem wam w randce! - wypalił po ponad półgodzinnym monologu. Podrapał się po pokołtunionej brodzie. Gryfon podniósł się nagle ze stołu, na którym leżał, a Puchonce prawie wypadła szklanka z rąk.

- N-nie Hagridzie, my... - próbowała się odezwać Felicia, ale jej cichutki i zszokowany głos ledwo przebijał się przez gwar w pubie. Czyli wyglądają jak para?

- Przyznam szczerze, że wyglądacie razem uroczo! Wielokrotnie widziałem, jak któryś z bliźniaków zawsze krążył wokół ciebie. Mam nadzieję tylko, że ich nie pomyliłem - zaśmiał się głośno. Po chwili zauważył któregoś z profesorów, więc przeprosił swoich towarzyszy i ruszył do odległego stolika.

Serce obojga waliło jak szalone. Trwała między nimi cisza. Oczywiście cicho nie było, siedzieli przecież w Trzech Miotłach. Po chwili hałas zaczął im dokuczać, więc ramię w ramię wyszli z pubu i ruszyli na spacer w chłodne popołudnie.

Usłyszeli chrupanie pod nogami. Przyglądali się ciemnemu niebu, ponieważ słońce zaczęło już dawno temu zachodzić. Była zima, nie było więc jeszcze bardzo późno.

- Chyba Hagrid się nie pomylił - mruknął w końcu George - To prawda, że staram się być ciągle wokół ciebie.

Blondynka zatrzymała się. Stali na uboczu chodnika, wielu uczniów ich omijało. Patrzyli sobie w oczy. Nagle odezwała się jednak, paskudna, żartobliwa część charakteru nastolatka. Zwrócił nagle oczy w jeden punkt na jasnych włosach Puchonki i szepnął.

- Masz pająka we włosach.

- Gdzie? - pisnęła delikatnie i już chciała wytrzepać się rękoma, gdy zatrzymał ją rudzielec.

- Tutaj - chwycił ją za głowę i nachylił się. Przybliżył swoją twarz do jej, a gdy dziewczyna ze wstydu zamknęła oczy, pocałował ją szybko i delikatnie w usta. Wiedział, że to było nierozważne z jego strony. Jednak gdy odsunął swoją twarz, uśmiechnął się cwaniacko.

Felicia patrzyła na niego ogromnymi, niebieskimi oczami. Rumieńce zawładnęły jej twarzą, ale sama się delikatnie uśmiechnęła. Wciąż miała wrażenie, że jego suche usta przylegają do jej. Schowała twarz w beżowy szal, przez co jej okulary znowu zaparowały. Gryfon znowu je ściągnął i wyciągnął chusteczkę, ale tym razem ciągle przyglądał się jej pyzatej twarzy z uśmiechem.

A jednak... Plan zeswatania ich się powiódł.

Moje dzieci tak szybko dorastają!
Jestem wzruszona... W sobotę pożegnamy się z tą książką. W sobotę zobaczycie epilog i dowiedziecie się, co się wydarzyło dalej w życiu bohaterów.
Miłego dnia!

Jak nas rozpoznajesz? // George X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz