... nigdy nie kochałeś...

406 20 2
                                    

-WOOYOUNG!

Podbiegłem do niego najszybciej jak umiałem. Przy kucnąłem przy nim.

- Wooyoung, Wooyoung słyszysz mnie?

Po nie dostaniu żadnej odpowiedzi ani żadnej reakcji z jego strony zadzwoniłem po pogotowie. Głos mi drżał, jeszcze nigdy się tak nie bałem jak teraz. Robiłem wszystko co pani mi kazała. Po pewnym czasie przyjechał pojazd i go zabrał. Od razu po odjechaniu karetki, ruszyłem do szpitala.
                           🔥🔥🔥

Siedziałem na krzesełku przy sali, w której leżał Woo. Gdybym dał mu się wytłumaczyć... Gdybym tylko się zatrzymał, kiedy mnie wołał... Nie doszło by do tego... To moja wina... Mogłem chociaż raz dać mu się wyjaśnić, ale nie po co? Przecież zawsze wszystko wiem prawda? Przecież on i tak by powiedział to co zwykle... A może to po prostu, źle odebrałem? Może on naprawdę chce się zmienić? Nie... Chociaż... To do niego nie podobne by się aż tak starał przyczymś. Wytarłem łzę, która mi nie wiadomo kiedy spłynęła po policzku. Ujrzałem jak kilku lekarzy wbiega do sali. Podbiegłem do drzwi, mając nadzieję, że coś zobaczę. Widziałem tylko lekarzy zebranych przy jego łóżku. Nie wiedziałem co się dzieje. Bałem się o niego... Cholernie się bałem. Mimo, że próbowałem o nim zapomnieć, nie potrafiłem. Za bardzo go kochałem... Kocham... Odszedłem od drzwi, widząc jak lekarze kierują się do nich.

- Co z nim?

- A pan z rodziny?

- Tak, jestem kuzynem

- Przez chwilę zatrzymała się akcja serca, ale już jest wszystko w porządku, może pan do niego wejść.

Wszedłem i usiadłem obok niego.

- Woo... Słyszysz mnie, prawda? Nie odpowiesz mi bo śpisz... Ale mam nadzieję, że mnie słyszysz..  Dlaczego wsiadłeś na ten motor? Dlatego, że ja.. Ja nie chciałem cię wysłuchać? To moja wina prawda? Mogłem się zatrzymać i się wysłuchać normalnie, a nie po prostu odejść, jak egoista... -chwyciłem delikatnie jego dłoń - Ale.. ale nie chcę byś się zmieniał, na przymus.. Jeśli chcesz się zmienić zrób to, ale.. ale nie z mojego powodu.. Pewnie wiesz też, że cię kocham, prawda..? To takie bez sensu, zawsze powtarzałeś, że nigdy się nie zakochasz w przyjacielu a co gorsze w chłopaku a ja i tak się w tobie zakochałem. Głupie nie? Ale ukrywałem to, byś mógł żyć normalnie, a teraz się od tak sobie zmieniasz.. Nie wychodzisz z dziewczynami, chodzisz cały czas z nami albo siedzisz u siebie. Ewentualnie do mnie przychodzisz... Nie brakuję ci tam tego życia?  Imprez, spotkań z dziewczynami? -z tarłem łzę - Flirtowania z dziewczynami na każdej przerwie? Myślę, że ci brakuję.. To była twoja codzienność a teraz tak z dnia na dzień zmieniłeś, bo co? Bo znalazłeś kartkę?

Chciałem dalej kontynuować swój monolog, ale  usłyszałem za sobą czyjś głos. Spojrzałem na przybysza.

- Chanyeol? Co tutaj robisz?

- Nie było cię na spotkaniu z resztą ekipy, a że to ostatnie szczegóły w poprawianiu scenariusza, to pomyślałem, że pójdę cię poszukać. Spotkałem Yeosanga a on powiedział, że pojechałeś prawdopodobnie do szpitala za karetką, bo coś się Wooyoungowi stało, dlatego przyjechałem do ciebie.

- Ale nie musiałeś, mogłeś po prostu zadzwonić. Przepraszam za problem, poprawki w scenariuszu sami zróbcie, na pewno to dobrze zrobicie.

- Poczekamy aż wrócisz, ale nie przyjechałem tu by rozmawiać o scenariuszu. Co z nim?

- Wcześniej zatrzymała mu się akcja serca, ale lekarze mówią, że jest dobrze.

- uh, tyle dobrze.. Podtrzebujesz czegoś? Przynieść ci coś do picia, jedzenia?

- Wodę, jeśli to nie problem.

- Żaden problem, zaraz jestem z powrotem.

Odprowadziłem chłopaka wzrokiem i wróciłem do "rozmowy" z Wooyoungiem. Po kilku minutach Chanyeol wrócił z moją wodą. Podziękowałem za nią i za to, że przyjechać, gdyż chłopak musiał jechać, omawiać dalej scenariusz.

                             🔥🔥🔥

Stałem przed szpitalem, w którym jeszcze wczoraj leżał Wooyoung. Dzisiaj miał wyjść, więc postanowiłem, że po niego przyjdę.

- Wooyoung! -pomachałem chłopakowi - Hejaa -podbiegłem do niego.

- Oo, hejj, co ty tutaj robisz?

- A co mogę robić pod szpitalem? Czekałem na ciebie - zabrałem mu torbę z ubraniami - chodź idziemy na obiadek. Zrobiłem twoje ulubione daniee.

- Nie musiałeś, zrobiłbym coś sobie.

- Jesteś pewny? Z tą złamaną ręką?

- eheh... Dziękuję

Uśmiechnąłem się i ruszyliśmy do naszego akademika. Weszliśmy do pokoju Wooyounga, gdzie czekał na niego obiadek.

- Ty sobie usiądź a ja zaraz ci podgrzeje obiadek, bo pewnie wystygł.

- Nie musisz, przecież sam sobie poradzę.

- O nie nie nie, nie ma takiej opcji, ja to zrobię. Siadaj

Chłopak usiadł a ja mu odgrzałem jedzenie, które zaraz wylądowało przed nim. Ja jako miły przyjaciel, pozmywałem mu naczynia.

- W lodówce masz jedzonko, różnego rodzaju, jeśli czegoś byś potrzebował, to jestem na przeciwko.

- Zachowujesz się jak moja matka..

- Nie prawda, tylko się o ciebie troszkę.

- Niech ci tak będzie

- Ja już będę szedł.

- San, chcę z tobą porozmawiać..

- O czym?

- O tym co mówiłeś w szpitalu..

- S-skąd o tym wiesz?

- Słyszałem...

- Ym... Wooyoung...

- San.. Ja nie wiem od czego zacząć.. Chcę się zmienić dla ciebie. Zależy mi na naszej przyjaźni.. Nie brakuje mi poprzedniego życia... Zrozumiałem ile dla mnie znaczysz.. A znaczysz wiele... Może to nie jest już miłość, ale.. ale naprawdę cię lubię, lecz nie w tym znaczeniu, nie chce byś marnował na mnie czas, bo nie wiem czy kiedy kolwiek poczuje do ciebie coś więcej. Chciałbym byś był szczęśliwy..

- Czemu mi to mówisz? - łzy mi naszły do oczu - Dobrze wiesz co do ciebie czuję a ty? A ty mówisz, że nie wiesz czy coś do mnie kiedyś poczujesz i każesz mi o sobie zapomnieć. Myślisz, że tak się od kocham bo ty tak chcesz?! Ja ciebie kocham od kilku lat i tak od tak mam się od kochać?!

Miałem dalej coś mówić ale uniemożliwiło mi to co się w tej chwili stało...

Ciąg dalszy nastąpi

---------------------

Rozdział dziś o tej porze, bo pomiędzy lekcjami i nauką uznałam, że wam opublikuję rozdział bo nie jestem pewna czy w poniedziałek mi się uda, gdyż mamy dużo nauki. Trzymajcie się!

Painfull love | WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz