Rozdział 7

9 1 0
                                    

Veronica  

Otworzyłam leniwie oczy. Zobaczyłam zmartwionego Nick'a  i zdenerwowanego Cameron'a. Spojrzałam na moje ręce, na jednej ręce miałam bandaż, a na drugiej bransoletkę. Chciałam się podnieść i usiąść, ale Nick mi samej tego nie pozwolił zrobić i mi pomógł. Spojrzałam się na anioła, patrzył na mnie wyczekująco. 

-Co się stało? - zapytał Nick. Oni chcą znać prawdę. Może już dawno powinnam powiedzieć, Cam'owi, że wiem kim jest. Że jest aniołem, może jakbym mu powiedziała, nie musiałabym robić wszystkiego sama. Nie musiałabym się wszystkiego dowiadywać się sama. Chociaż moje motto, przez ostatnie parę lat to ''umiesz liczyć, licz na siebie''. Może zasłużyli na prawdę? Tylko czy ja ją znam? Nie wiem skąd czuję zapachy istot nadludzkich, nie wiem czemu gdy bransoletka mi spadła ja zemdlałam. To nie ma sensu. Co mam im powiedzieć? Tak prosto z mostu kim są? Albo skąd wiem, jak wyglądają amulety? Ja nawet nie wiem czy Nick'owi mogę ufać...

-Milczeniem do niczego nie dojdziemy - stwierdził Cam.

-Co chcecie wiedzieć? - zapytałam.

-Dlaczego gdy bransoletka ci spadła zemdlałaś? Skąd te wszystkie rany? Skąd wiesz tyle o istotach nadludzkich? - zaczął zadawać pytania Nick. 

-Nie wiem, może się poślizgnęłam... - próbowałam znaleźć logiczną odpowiedź chociaż takiej nie było. - Sama je robię - skłamałam, ale nie mogłam inaczej. Sama nie wiem skąd one się biorą. Po prostu są i koniec. Jedyne rany, które wiem skąd się biorą to te które mam na dłoniach. Wbijam sobie paznokcie w skórę, co do reszty nie mam pojęcia. -Czytałam - odpowiedziałam na jego ostatnie pytanie. Jeśli chodzi o moją ostatnią odpowiedź to jest prawdą tylko nie całą. O amuletach czytałam, podsłuchiwałam rozmowy różnych ludzi i istot. Zapachy sama rozróżniam, gdy pierwszy raz spotkałam Cam'a, nie wiedziałam czemu tak specyficznie pachnie, nie był to zapach człowieka więc zaczęłam się interesować czy istnieją inne istoty niż ludzie, a wyglądają jak my. Szukałam różnych informacji, aż w końcu w podziemiach biblioteki w domu dziecka, znalazłam stare zapiski, książki i takie tam. Wtedy zrozumiałam, że mój przyjaciel jest aniołem. Nauczyłam się opisów różnych zapachów na pamięć i zaczęłam rozróżniać istoty od zwykłych ludzi. Teoretycznie nie powinnam, bo nawet one nie czują wszystkich zapachów, a ja tak. Miałam już styczność - chyba - z wszystkimi stworzeniami innego gatunku niż ludzie i oczywiście zwierzęta. Tylko nie z hybrydą, bo nawet nie ma dowodów , że istnieje choć jedna. Ale na przykład z aniołem, wilkołakiem, wampirem, wiedźmą, wróżką, syreną, demonem czy jeszcze innym wybrykiem natury już tak. Zawsze mnie ciekawiło dlaczego na bransoletce mam wszystkie symbole przedstawiające istotę nadludzką. Nie wiem czemu ma akurat takie zawieszki. Zawsze chciałam wiedzieć, czy kobieta którą mi ją dała serio była moją mamą. Nawet jakbym chciała powiedzieć chłopakom prawdę to nie mogę, bo sama jej nie znam. Jedyne co mogę im powiedzieć, choć uważam, że powinnam to zostawić dla siebie, to to skąd wiem tyle o istotach nadludzkich czy ich amuletach. Ale jaka by była reakcja Nick'a jakbym mu powiedziała, że wiem kim jest. Znowu bym wróciła do tego strasznego miejsca, gdzie tylko jak mnie adoptują to udają jakbym nie istniała, jakby nigdy mnie tam nie było. Jakby to kiedyś nie był mój dom... Byłam u wielu rodzin, ale byłam oddawana czasami po jednym dniu. Najdłużej trzymała mnie rodzina, która składała się z kobiety i chłopaka starszego ode mnie. Mieszkałam u nich niecały miesiąc. Nigdy o tym nie mówiłam, bo to był najgorszy miesiąc w moim życiu, więc przyjęłam że rodzina u której byłam najdłużej trzymała mnie tydzień może tydzień z hakiem. Chciałbym wierzyć, że z rodzina blondyna mnie nie odda, ale nadzieja zbyt wiele razy mnie zawiodła. To że blondyn wydaje się być miły i okazuje, że mu zależy, nie znaczy, że jego rodzice też tacy są. Poczułam coś mokrego na ręce. Spojrzałam na rękę, na której mam bransoletkę. Mam rozcięcie idące od łokcia do nadgarstka. Cholernie boli, ale przyzwyczaiłam się. Przyzwyczaiłam się do jakiegokolwiek bólu, psychicznego i fizycznego. Nie wiem dlaczego, ale to bolało bardziej. Cierpienie wróciło wraz z wspomnieniami w tamtego okresu mojego życia. Wydałam krzyk, ale nikt go nie słyszał oprócz mnie. Krzyczałam w środku... 

-Przecież ty nic nie zrobiłaś... - usłyszałam szept Nick'a. Chłopak zignorował fakt, że na niego patrzę niesamowicie szybko wbiegł do łazienki i przyniósł apteczkę. Nawet nie zauważyłam że go nie było. Jego oczy nie zmieniły koloru... Dziwne... Powinny zrobić mu się czerwone, lub bordowe. A co jeśli nie czuje zapachu mojej krwi? W sumie czy to możliwe? Ostrożnie wziął moją zakrwawioną rękę i opatrzył mi to rozcięcie. Anioł patrzył na mnie przestraszony i zdezorientowany. Nie sprzeciwiałam się, gdy Nick opatrzył mi ranę, bo wiem, że bym z nim nie wygrała. Mój sprzeciw nie miałby najmniejszego sensu. 

-Jak powstała to rozcięcie? - zapytał troskliwym tonem Nick.

-Nie wiem - wymamrotałam i przymknęłam oczy by nie krzyknąć z bólu. 

-One tworzą ci się same? - zapytał, popatrzyłam na niego niepewnie. W jego oczach widać było troskę. Skinęłam niepewnie głową na ''tak''. Spojrzałam na bransoletkę. Nigdy nigdzie takiej nie widziałam, w książkach też nic nigdy nie było. Szukałam informacji na jej temat, ale nic nie znalazłam, więc stwierdziłam, że to zwykła bransoletka. Tylko czy na pewno nią jest? Gdyby mi nie spadła z nadgarstka zemdlałabym? Gdyby któryś z chłopaków mi jej nie założył obudziłabym  się?

-Czemu nigdy nie powiedziałaś, że one robią ci się same? Że wiesz tyle o istotach nadludzkich? - zapytał Cameron. 

-A uwierzyłbyś? - zapytałam patrząc na niego. 

-Oczywiście, pomógłbym ci dowiedzieć się dlaczego tak jest! Ale nie ! Ty zawsze musisz wszystko ukrywać i robić wszystko sama! - krzyknął zły a ja się skuliłam. 

-Nie krzycz... Przepraszam... - powiedziałam cicho, poczułam że oczy lekko mi się zaszkliły. Nie chcę płakać przy nich! Czemu nawet teraz przyjaciela się boję...

-Nie... Roni to ja przepraszam, zapomniałem - powiedział gdy się uspokoił i usiadł obok mnie przytulając mnie. Cała się spięłam i zaczęłam wyrywać. - Malutka przepraszam... Kruszynko proszę nie bój się mnie... Przecież wiesz, że nic ci nie zrobię - powiedział i zaczął kreślić różne wzory na moich plecach. Moje mięśnie zaczęły się rozluźniać. Nick siedział cicho obok nas i obserwował całe zdarzenie. Gdy w pewnym sensie poczułam się bezpiecznie i Cam to wyczuł przytulił mnie i zaczął kołysać. Jak jakieś małe dziecko... 

Nick

Obserwowałem całe to zdarzenie. Roni przestraszyła się nawet swojego przyjaciela. Wniosek nigdy nie podnosić przy niej głosu. Zastanawia mnie jak to możliwie, że te razy tworzą się jej same... Gdy krew zaczęła lecieć dziewczynie, nic nie poczułem, tylko widziałem. Ale gdy bransoletka jej spadła, uderzyła mnie mocna i słodka woń krwi. To była krew Roni. Gdy przez chwilę nie miała bransoletki czułem jej zapach. Był słodki, tak jak zapach jej krwi, ale był też strasznie specyficzny, dziwny, inny... Nigdy się z takim nie spotkałem i pomyśleć, że myślałem, że to inne  stworzenia specyficznie pachną. Roni ogólnie jest inna niż wszyscy ludzie jakich do tej pory spotkałem, w sumie to ja nawet nie wiem czy ona jest człowiekiem. Żadne z znajomych mi stworzeń tak nie pachnie... Znam jedną osobę, która może mi powiedzieć kim jest Roni. 

Spojrzałem na chłopaka, który ukołysał dziewczynę do snu. Wyszliśmy z jej pokoju i delikatnie zamknąłem drzwi. 

-Musimy porozmawiać... 

Nowe Życie - Odkrycie SiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz