With You

437 41 39
                                    

Chcialam tu tylko napisać że to odpowiadanie jest na razie w wersji surowej i będę je aktualizowała do momentu w którym nie stwierdzę że jest idealne a więc wybaczcie mi brak sensu w niektórych miejscach i sztampową fabule ale ciągle pracuje nad tym opowiadaniem jak i wyrabiam swój styl pisania.

Podsumowując... Mam nadzieję że was nie zawiodę ❤️

A i na potrzebę opowiadania Bokuto i Akaashi chodzą razem do klasy.


With you




Naciąłem swoją nagą skórę ostrą żyletką, którą ukradłem z kosmetyczki ojca . Syknąłem z bólu patrząc jak wypływa z rany ciepła krew o niesamowitym odcieniu czerwieni.

Czułem ulgę, widząc całe pocięte nadgarstki.

Zacisnąłem zęby i zrobiłem kolejne nacięcie, tym razem dużo głębsze niż poprzednio co dało mi jeszcze większe ukojenie .

Wiedziałem że jestem chory, wiedziałem też, że samokaleczanie się nie rozwiąże moich problemów, jednak tak długo jak mogłem uciec od rzeczywistości, nie miało znaczenia do jakich metod się posunę.

Bo nic nie niszczyło mnie bardziej od życia na tym świecie.

Ostatni raz spojrzałem na dwie nowe blizny i uśmiechnąłem się sam do siebie, wmawiając sobie, że postępuje właściwie.

Sięgnąłem po bandaż leżący na półce i owinąłem nim nadgarstki.

Założyłem na siebie bluzę z długimi rękawami po czym wyszedłem z łazienki.

Stanąłem na korytarzu z którego dobiegały głośne krzyki i ostry zapach alkoholu.

Planowałem wyjść tylnymi drzwiami aby rodzice mnie nie zauważyli gdy nagle usłyszałem trzask i dźwięk szkła uderzającego o podłogę a wrzaski ucichły.

Nienawidziłem siebie za to że nie poszedłem sprawdzić co się stało, a jeszcze bardziej dlatego, że pomyślałem, że tak będzie lepiej.

Szczerze miałem nadzieję że jedno z nich umarło, jednak po chwili usłyszałem płacz matki i jej donośny głos wykrzykujący obelgi w stronę ojca.

Po cichu przeszedłem obok kuchni by dostać się do tylnich drzwi.

Zamarłem w bezruchu gdy usłyszałem za sobą ciężkie kroki.

-Gdzie idziesz? Nie zjadłeś śniadania - powiedział grubym głosem mężczyzna łapiąc mnie za ramię.

-Zjem z Bokuto na mieście - odpowiedziałem nerwowo się wiercąc starając się wyrwać spod mocnego uścisku ojca.

Gdy tylko rozluźnił rękę jak najszybciej podszedłem do drzwi i obróciłem się jedynie raz tylko po to żeby stwierdzić że jednak nie chciałem tego widzieć.

Moja matka przykładała sobie gaze do głowy i ze łzami w oczach ścierała krew ze ściany i podłogi.

Znowu zacząłem siebie nienawidzić, bo przez myśl przeszło mi , że lepiej by było dla nas obu gdyby umarła.




***



Spojrzałem na rozległą budowle po czym ciężko westchnąłem, wiedząc, że nie mogę przed tym uciec.

-Akaaaaaaaaashi! - usłyszałem za sobą głośny krzyk, znajomego mi głosu a chwilę później poczułem ciężar ramienia którym mnie objął.

- Dzień dobry Bokuto-san - odpowiedziałem najłagodniejszym tonem na który zdołałem się zdobyć zrzucając z siebie jego rękę .

Chłopak zrobił naburmuszoną minę jednak chwilę później znów się rozpromienił posyłając mi swój najszczerszy uśmiech.

Spojrzałem w jego złote oczy których kolor wydawał się jeszcze bardziej wyjątkowy w słońcu i odetchnąłem z ulgą, znów byłem wolny.

-Kocham każdą twoją bliznę- BokuakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz