PROLOGUE

1.3K 83 7
                                    

Mężczyzna stał w szoku, uważnie przypatrując się wystawie w Instytucie Smithsonian. Wystawie o nim samym. Napisana była tu większość jego życia, której jednak nie pamiętał. Hydra skutecznie o to zadbała, lecz kiedy w końcu się od nich uwolnił, chciał wszystko sobie przypomnieć. Chciał wiedzieć, kim był Steve, nie tylko z tego, co napisane było w muzeum. A przede wszystkim chciał wiedzieć, kim była Alicia. Rogers wspomniał jej imię, które naruszyło mury wybudowane w jego umyśle przez te kilkadziesiąt lat. Domyślał się, że kobieta była dla niego kimś ważnym. Tym bardziej, że kiedy odzyskiwał część wspomnień przed ich wymazaniem, to imię odbijało się echem gdzieś z tyłu jego głowy. Niestety, w Instytucie, nic nie było o niej wspomniane.

Bucky rozejrzał się dookoła, zastanawiając się czy iść dalej oglądać wystawę, czy może jednak opuścić budynek. Nie chciał ryzykować tym, że jednak go złapią, przez co musiał się jak najszybciej ukryć, a najlepiej, opuścić kraj.

Jednak wtedy, kątem oka dostrzegł postać w czarnym płaszczu. Konkretniej, kobietę. Tak naprawdę, zauważył ją tuż przy wyjściu. Podążała za nim przez cały ten czas, z myślą, że nie wiedział o jej obecności. Tu się myliła. Czas jaki spędził jako Zimowy Żołnierz, definitywnie wrył się w jego byt. W tym momencie, nie potrafił od tego uciec.

Ale musiał się dowiedzieć, kim była ta kobieta. Było kilka opcji. Albo kimś z Hydry, albo kimś z T.A.R.C.Z.Y., albo została wysłana przez Rogersa, żeby go wytropić, albo była krewną jednej z jego ofiar, która chciała zemsty. W każdym bądź razie, musiał się tego dowiedzieć.

Dlatego szybkim krokiem ruszył w jeden z ciemniejszych korytarzy. Chwilę krążył bez celu, chcąc upewnić się, czy na pewno był śledzony. I gdy faktycznie tak było, a kobieta szła za nim w dystansie, on zdołał obmyślić plan. Przyspieszył kroku, zmierzając do tylnego wyjścia. Czym prędzej wyszedł na zewnątrz, przyciskając plecy do ściany.

Kilka sekund później, drzwi otworzyły się po raz kolejny i wyszła zza nich jego stalkerka. Podirytowana, że go zgubiła, gotowa była wrócić do środka, jednak wtedy, Barnes wyszedł z ukrycia. Swoją metalową ręką docisnął ją do ściany, a tą zdrową, w której miał sztylet, zbliżył do jej krtani.

— Kim jesteś i czemu mnie śledzisz? — warknął, dociskając ją do muru.

Brunetka jedynie uniosła ręce w geście poddania, lekko się przy tym uśmiechając. Nie wyglądała na taką, co miałaby go zabić, ani na taką, co by się go bała. Po prostu, stała z uniesionymi rękoma, wpatrując się w niego z uśmiechem. Pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji, co nieźle zbiło go z tropu.

— Nie jestem twoim wrogiem. Nie chcę zrobić ci krzywdy. Nie przysłała mnie tu ani Hydra, ani T.A.R.C.Z.A., ani Steve. No dobra, od Steve'a wiem, że żyjesz, ale tylko tyle. — dodała szybko, unosząc brwi. — Jestem tu sama.

— Skąd mam mieć pewność, że nie kłamiesz? — kolejne pytanie, a kobieta dalej miała ostrze przy szyi. Jednak uniosła dłoń i delikatnie zabrała je z ręki Barnesa. Brunet był w takim szoku, że nawet nie zareagował. Jedynie mocniej docisnął ją do ściany, przez co brunetka syknęła z bólu. Mimo wszystko jego podświadomość podpowiadała mu, że nie był w stanie jej skrzywdzić.

— Bo sam dobrze to wiesz. Znamy się, Buck. Jestem Alicia. — odrzekła, na co mężczyzna, szeroko otworzył oczy.

𝗺𝗮𝘇𝗲 𝗼𝗳 𝗺𝗲𝗺𝗼𝗿𝗶𝗲𝘀        𝗜. 𝗕.𝗕𝗔𝗥𝗡𝗘𝗦 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz