- Lexa doceniam to, ale naprawdę nie musisz tego robić. I tak już się lepiej czuję, a ty na pewno masz większe zmartwienia ode mnie. - powiedziała skonsternowana Clarke.
- To nic. Mam czas. - mruknęła w odpowiedzi brunetka.
- A propos tej sytuacji z Ontari...
- Nie musisz mi nic wyjaśniać. Znalazłam się w danym miejscu o danym czasie. Nie będę mieszać się w wasze sprawy - Woods konkretnie ucięła wypowiedź niebieskookiej zobojętniałym tonem.
Ten z pozoru typowy, listopadowy dzień nie należał do najzwyklejszego poranka przeciętnych trzecioklasistek. Wyjątkowo poza uczniami Arkadia Highschool w innych szkołach przeprowadzane były aktualnie nienadzwyczajne zajęcia lekcyjne. Uczniowie żyli swoimi nastoletnimi problemami, a większość samo utrzymujących się ludzi prawdopodobnie przebywała w pracy lub ewentualnie szukała dla siebie potencjalnej posady. Doskonale wszystkim znane ulice, przepełnione zazwyczaj tłokiem mieszkańców i ich dzieci były wyjątkowo opustoszałe. Jedynie nieliczne osoby zmierzające do pracy na popołudniową zmianę bądź znajomi licealiści kroczący do domów w niecodziennej ciszy i zamyśleniu byli wówczas w stanie wpaść w zasięg wzroku. Nie dało się słyszeć nawet śpiewu ptaków, czy dzikich gryzoni zbierających zapasy na nadchodzącą zimę. Zupełnie jakby czas stanął w miejscu, a cała natura, każda żywa cząstka tego świata była świadoma zdarzenia, które miało miejsce ówczesnego dnia i adekwatnie do jego newralgicznej aury podtrzymywała żałobny nastrój. Grobową ciszę przerywał jedynie drętwy szelest jesiennych liści unoszących się na wietrze.
- Masz ochotę na kawę? - zagadnęła blondynka. - Niedaleko jest dość dobra kawiarnia, często tam chodzimy z resztą Skaikru - nie doczekując się informacji zwrotnej ponownie podjęła próbę zaczepienia dziewczyny o niebywale ciężkim do odczytania wyrazie twarzy.
Co prawda, bezuczuciowa mina towarzyszyła obliczu brunetki każdego razu, gdy tylko Clarke miała okazję się na nią natknąć. Czy to w drodze do szkolnej biblioteki w celu przejrzenia kolejnych czasopism z inspiracjami dla młodych artystów, czy mijając się z nią w wejściu do stołówki w porze lunch'u. Nawet w wielbione przez pokaźny zbiór osób piątki po zakończeniu zajęć lekcyjnych na twarzy Woods nie dało się znaleźć choćby cienia uśmiechu. Wizerunek ten ani trochę nie przekonywał blondynki do nawiązania jakiejkolwiek znajomości z przewodniczącą przeciwnej klasy. Mimo wszystko skłamałaby twierdząc, iż nie była jej wdzięczna za interwencję w zajściu z liderką Azgedy. Uznała obecną chwilę za idealną okazję do małej rekompensaty w postaci ciepłego napoju kofeinowego. W końcu co jej szkodziło? Nie miała żadnych planów, a refleksja o powrocie myślami do traumatycznego zdarzenia w najmniejszym stopniu nie napawała jej entuzjazmem. Wniosek był prosty - postarać się wytrwać w towarzystwie mrożącej krew samym spojrzeniem rówieśniczki i odciągnąć swoją uwagę od trapiących problemów.
Lexa odpowiedziała wyłącznie lekko zauważalnym skinięciem głowy. Fakt faktem, nie miała w zwyczaju poświęcać swojego cennego czasu nieznajomym. Kojarzyła jednak Griffin z comiesięcznych narad samorządu uczniowskiego. Wobec tego wiedziała, iż dziewczyna ta nie należy do grona pozostałych panienek nieprzeciętnej urody, które poza świeceniem urokiem osobistym nie są w stanie rozróżnić najprostszych części mowy. Poza tym, co zaskakujące obudziła się w niej drobna cząstka empatii wobec dziewczyny. Najwidoczniej los uśmiechnął się tego dnia do niebieskookiej chociaż w kwestii niezłego humoru Woods.
Po dotarciu na miejsce i otrzymaniu złożonych uprzednio zamówień, Clarke zaprowadziła swoją towarzyszkę do najczęściej okupowanego przez nią, jak i reszty jej przyjaciół miejsca. Shallow Valley nie tylko należało do jednej z najlepszych kawiarni w Vancouver według uznania niebieskookiej, lecz odznaczało się także swoim wyjątkowym wnętrzem. Może i nie był to 5-gwiazkowy lokal, ale zdecydowanie wyróżniał się na tle konkurencji. Powierzchownie sądząc, niewspółgrające ze sobą elementy wystroju pełniły wspólnie fascynującą kompozycję. Z pozoru skromne, przytulne pomieszczenie charakteryzowała masa przeróżnych roślin nadających tajemniczej dzikości oraz swego rodzaju intymności. Ceglaną ścianę naprzeciw stołu obranego przez licealistki ozdabiały przeróżnych wielkości obrazy impresjonistyczne. Każdorazowo potrafiły zachwycić blondynkę z tą samą intensywnością, nieważne, ilekroć widziałaby je uprzednio. Uwagę zielonookiej przykuły z kolei zawieszone na białym uwypukleniu ściany zdjęcia przedstawiające szczęśliwe rodziny, paczki przyjaciół oraz zadurzonych w sobie kochanków.
CZYTASZ
INSTAGRAM ⟪ The 100 ⟫
Fanfiction𝑇𝑜 𝑐𝑜𝑠́ 𝑤𝑖𝑒̨𝑐𝑒𝑗 𝑛𝑖𝑧̇ 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑧𝑑𝑗𝑒̨𝑐𝑖𝑎... Hej! Witam Was w historii alternatywnej rzeczywistości bohaterów z serialu The 100 przedstawionej w formie Instagrama! W tym fanficu możecie zostać świadkami losów dwóch klas maturalny...