3

1.5K 65 36
                                    

Otępiała wracałam do domu. Nie śpieszyło mi się do niego jakoś bardzo. Nie miałam ochoty znowu widzieć "tego" wzroku mojej mamy na sobie. Cały czas zastanawiałam się nad sytuacją z Bakugou.
- Boże,ale ja jestem żenująca!- wydarłam się na cały głos. Paru przechodniów popatrzyło na mnie jak na jakiś dziwny okaz, ale nie przejęłam się tym.

Po jakichś dwóch godzinach, wróciłam do mieszkania (oczywiście nie mogłam liczyć na ciepłą, rodzinną atmosferę...)
- Gdzie byłaś?- zapytała surowym tonem moja matka
- Poszłam się przejść po osiedlu- odpowiedziałam obojętnie.
- Zjedz obiad - dodała nie zerkając na mnie ani razu (matka roku, dobrze że chociaż jeść mi daje)

Zignorowałam ostatnie zdanie mojej rodzicielki i zamknęłam się w pokoju. Postanowiłam już w nim zostać, nie miałam apetytu na nic. Byłam wykończona dzisiejszym dniem głowa pulsowała mi od nadmiaru emocji a sama ledwo utrzymywałam się na nogach. Zabrałam rzeczy i wczołgałam się do łazienki którą na szczęście miałam w pokoju.
Postanowiłam wziąć gorący prysznic. Czułam jak wraz z wodą spływa ze mnie cały stres. Po skończonej czynności wysuszyłam się i ubrałam czarne bokserki i za dużą koszulkę. Położyłam się do łóżka z zamiarem oddania się w ręce Morfeusza. Zamknęłam oczy i...(NIE! NIE! AMALIA) natychmiastowo je otworzyłam tępo patrząc w sufit (DLACZEGO .. DLACZEGO O NIM MYŚLĘ?! DLACZEGO MYŚLĘ O  KATSUKIM?!!) na mojej twarzy pojawił się lekki róż (KURWA!) 
-Nie no, idziesz spać- krzyknęłam do siebie. I przewróciłam się na bok zakrywając twarz kołdrą

***

Otworzyłam powoli powieki przecierając zaspane oczy. Rozejrzałam się po pokoju i zdałam sobie sprawę, że panuje w nim ciemność. Chwyciłam telefon leżący na szafce obok.
-Hm 5.30 super- burknęłam.

Wiedziałam że już nie zasnę. Wstałam i podeszłam do lustra w łazience. Miałam wielkie wory pod oczami. Popatrzyłam na swoje odbicie z politowaniem. Wyciągnęłam kosmetyczkę i jako tako przywróciłam swoją twarz do porządku. Wróciłam do pokoju i ubrałam szkolny mundurek, złapałam torbę i zeszłam na dół do kuchni.

Zrobiłam sobie kawę i wypiłam ją przy barku zajadając się tostami. Spojrzałam na telefon i wyświetliła mi się wiadomość od cioci.
- Cześć skarbie, jak się czujesz? Znalazłaś nowych znajomych w szkole? Jak z mamą?- troskliwa jak zawsze- pomyślałam. Ciotka znała moje relacje z matką i zawsze stała po mojej stronie. Czasem do nas wpadała, ale odkąd ma dwójkę małych dzieci jej wizyty stały się bardziej sporadyczne.
Popatrzyłam jeszcze raz na wiadomość i napisałam.
- Cześć ciociu! U mnie wszystko w porządku, szkoła jest super (Nie mam zamiaru wspominać jej o blondynie) a z mamą to jak zawsze hah.. tęsknię. - wysłałam odpowiedź.

Szłam właśnie do szkoły ( Kurwa o 6.40) nie mogłam już dłużej wysiedzieć w domu.  Przez mój ślimaczy chód doszłam pod szkołę około 7.15. nie przeszkadzało mi to, zmieniłam spokojnie buty i weszłam do pustej klasy. Położyłam rękę na biurku i oparłam o nią głowę. Mimowolnie zamknęłam oczy.

Poczułam uderzenie i szybko się podniosłam. Okazało się że przysnęłam, a z drzemki wyrwał mnie powód nieprzespanej nocy. W klasie byliśmy tylko my. Katsuki oparł dłonie na moim biurku i schylił się.  Odwróciłam głowę aby tylko nie patrzeć mu w oczy. Utkwiłam wzrok w podłodze ignorując chłopaka.
- chyba zniecierpliwił się staniem nade mną bo chwycił mój podbródek i skierował w swoją stronę wymuszając skrzyżowanie naszych spojrzeń. Wpatrywałam się w niego i czułam jak robi mi się gorąco. Bakugou dalej trzymał mój podbródek -(oczywiście nie był zbyt delikatny... DLACZEGO CI SIĘ TO DO CHOLERY PODOBA?!!) - Blondyn posłał mi łobuzerski uśmiech, po czym usiadł na swoje miejsce a do klasy zaczęli schodzić się uczniowie.

Lekcje miały dość szybko, nawet ten wkurwiony szpic za mną, nie zakłócał mojego skupienia. (Ha ha było by zbyt pięknie) w pewnym momencie ten kretyn dźgnął mnie długopisem między żebra. Oczywiście nikt tego nie widział, a ja jak nawiedzona podskoczyłam na krześle. Wzrok wszystkich skierował się w moją stronę. Speszona posłałam im zakłopotany uśmiech. Klasa wróciła do zajmowania się lekcją a ja musiałam resztkami silnej woli opanowywać się by nie zajebać tego gnoja, który co jakiś czas kopał mnie w krzesło.

***

Nastała przerwa na lunch. Wraz z Momo udałam się na stołówkę, gdzie dołączyła do nas Tsui. Wybór mojego jedzenia pozostawiłam dziewczynom, a sama zajęłam miejsce.

-Hej Amalia-chan możemy się dosiąść?- zapytał Izuku podchodząc do stołka z Todorokim
- Jasne, zaraz przyjdą jeszcze dziewczyny- powiedziałam promiennie i uśmiechnęłam się do poważnego jak zawsze Shooto. ( Trochę z niego gbur -_-)

Siedzieliśmy a ja z Deku śmialiśmy się jak niepoważni opowiadając najgłupsze historie jakie nam się przydarzyły. Poczułam nagły dyskomfort i dziwne uczucie bycia obserwowanym. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i mój wzrok natknął się na rozjarzone tęczówki blondyna. Jego spojrzenie przechodziło ze mnie na mojego roześmianego towarzysza. ( Tym razem co mu nie pasuje??) Postanowiłam zignorować szpica i wróciłam do rozmowy z przyjaciółmi.

-Oj kretynko- usłyszałam nad sobą. Podniosłam głowę i zobaczyłam Bakugou uśmiechniętego od ucha do ucha, ze swoim powrzechnym kpiącym grymasem. Nie odezwałam się.
-Ne.. Dekuu wyjazd! I zabierz ze sobą mieszańca- krzyknął ( chociaż może u niego to normalny ton?)
-K-kacchan o co chodzi? - próbował załagodzić sytuację Izuku. Wiedział jaką niechęcią darzy mnie Katsuki.
- Zamknij się i wypierdalaj!- powiedział Bakugou łapiąc zielonookiego za ramię.
- D-dob-brze K-kacchan- Deku spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem i pomału odszedł. Todoroki widocznie niechcąc się mieszać, bez słowa podążył za Midoryią.

Katsuki usiadł naprzeciw mnie. (Powinnam zacząć uciekać?) Chłopak wciąż siedział skanując moją twarz. Zaczęłam nerwowo rozglądać się dookoła czekając na dogodny moment do ucieczki.

-Chyba się dzisiaj zbytnio nie wyspałaś- powiedział stawiając przede mną puszkę energetyka. Spojrzałam na niego niczym na kosmitę, na jego twarzy widniał delikatny uśmiech. Wyglądał jakby- jakby próbował być miły?
- Na co się gapisz kretynko-(no ta, i czar prysł). Podniosłam puszkę dokładnie jej się przyglądając.
- Pijesz? Czy może mam ci pomóc?- uśmiechnął się zawadiacko.
- Em dam radę sama..- upiłam łyk i stwierdzając, że raczej nie jest zatrute, jednym tchem opróżniłam zawartość puszki. Od razu poczułam się lepiej. Bakugou wstając poczochrał mnie po głowie i odszedł. - Co to miało być?- pomyślałam- Nie mam pojęcia co o tym sądzić, ale znowu poczułam te dziwne uczucie względem chłopaka..

🙂🙂🙂

Dość spokojny rozdział, czego nie mogę powiedzieć o następnym, który wpadnie jutro😈

Naprawdę się cieszę, że ktoś to czyta😊💕

 ~Ja Zawsze Wygrywam ~[Bakugou x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz