104. Co się stanie podczas spaceru maraton 5/*

112 6 3
                                    


Baran: Nie przeszliście nawet 10m, a on już chciał wracać i przyczepił się do ciebie jak rzep psiego ogona. Dlaczego? Jedno słowo - PAJĄKI - w trakcie drogi weszliście w pięć takich, przepraszam, on wszedł, ty szedłeś za nim i miałeś beke. 

Byk: Na spacer poszliście wieczorem. Spacerowaliście po głównej drodze. Za zakrętem dojrzeliście grupkę dzieci, które się bawiły. Jednak kiedy was zobaczyły wydarły się w niebogłosy krzycząc "Slenderman" "Banshee" i uciekły tylko w sobie znane strony. Wy staliście tak dobrą chwilę i ogarnialiście, co się tak właściwie stało.

Bliźnięta i Rak: całą czwórką poszliście do lasu i zagłębiliście się w tą dzikszą część. Nagle usłyszeliście głośny kwik i odgłos biegu. Na wasze nieszczęście z zarośli wyskoczyły trzy duże dziki. Jak krzyknęliście, jak pisnęliście, jak biegliście, aż się kurz podniósł. Na szczęście, dziki miały was gdzieś i pobiegły w swoją stronę, natomiast wy jeszcze przez długi czas wspominaliście wasze spotkanie z dzikimi świniami z kłami.

Rak: czytaj Bliźnięta

 Lew: Dosłownie na każdy szelest twój towarzysz rzucał nożami, tak bardzo był czuły na najmniejszy dźwięk, że prawie zająca zabił, na szczęście nie trafił, a nóż wbił się w drzewo nad głową zajączka, między jego uszami.

Panna: Postanowiliście, że pozbieracie grzyby, szło wam całkiem nieźle. Dwa pełne koszyki. Ale zawsze jest ale. Twój kolega pomylił muchomora z jakimś innym i coś mu strzeliło do głowy, aby go zjeść na surowo. Skończyło się wizytą w szpitalu. 

Waga i Wodnik: Wasza czwórka przestrzegała jednej zasady spacerów leśnych, czyli "idę do lasu, narobię hałasu.'' Więc tak sobie chodzicie, rozmawiacie i las podziwiacie, aż dojrzeliście jakiegoś faceta. Siedzi zgarbiony i coś sprawdza. Doszliście do wniosku, że to kłusownik. Z racji tego, że wy kłusowników nie lubicie postanowiliście go nastraszyć. Jak? Poprzyczepialiście sobie jakieś gałązki, listki i wyskoczyliście do niego z okrzykiem bojowym. Facet się tak zląkł, że uciekał w podskokach. Jednak, jak się później dowiedzieliście, to nie był kłusownik, a pan Marian, leśniczy.

Skorpion: Spokojnie sobie spacerowaliście i tak tuptacie i tuptacie, aż do tuptaliście do małego strumyczka. Usiedliście i moczyliście nogi w wodzie. W tym momencie do strumyka przyszły piękne dwa jelenie. Nie chcieliście ich spłoszyć, więc byliście cicho. Zachwycaliście się ich pięknem tak długo aż sobie nie poszły.

Strzelec: Twój towarzysz niedoli cały czas narzekał, że jaki to ten las jest okropny. Ty, jako, że z tym lasem masz bardzo miłe wspomnienia, nie mogłeś pozwolić na takie obelgi. Uknułeś plan. Jako że spacerowaliście w tej części lasu bez drogi, a Gentle patrzył tylko pod własne nogi, zawróciłeś nie informując go o tym i wróciłeś na skraj lasu. Jest aktualnie dziesiąta w nocy, a Gentle nadal nie wrócił. Cóż... 

Koziorożec: Tu się nie ma co rozpisywać. Tak się nomu spodobał las, że aktualnie w miejscu ich zabawy, środek lasu, jest gołe pole.

Wodnik: czytaj Wagę

Ryby: Wasza dwójka nie wchodziła głęboko w las, a raczej spacerowała przy brzegu. Postanowiliście wdrapać się na stary dąb, który rósł przy granicy lasu i pola. Widzieliście stamtąd najpiękniejsze widoki takie jak zachodzące słońce, stado sarenek przebiegające przez pole, bociany szukające czegoś do jedzenia, a nawet liska wbiegającego do lasu.

Zodiak BNHA złoczyńcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz